Zakamarki

Drążę każde słowo, nawet w czymś pewnym upatruję pułapek, jakby pod wielkimi literami czaił się drobny druczek, którego nie zauważę w porę, a który bezlitośnie ktoś wyegzekwuje, kiedy będzie odpowiednia… Ale przecież czytam te druczki, te malutkie literki, zauważam…?
I co z tego, jeszcze bardziej się boję, boję się, że skoro są, to nawet poznanie ich mnie nie ochroni, że uderzą, kiedy moja czujność zostanie uśpiona, że zmaltretują całą radość w jednej chwili, bezlitośnie i akurat wtedy, gdy szczęście będzie największe… Albo że zaczną się pchać sukcesywnie, niszcząc wszystko niczym szarańcza obżerająca się z szyderczym uśmiechem. Chyba już nigdy nie będę czegoś całkowicie pewna. Bezpieczna. Czy w ogóle kiedykolwiek byłam?
… byłam. Tak dawno, że to tylko przebłyski w świadomości, ale wiem, bo znam, bo uderzają mnie zmysłami, które najlepiej rejestrują emocje…

Ciągle chcę się rzucić głową naprzód, bez pamięci, pozbawiona tego całego naręcza odpowiedzialności, zadowalania się czymś „prawie”, chcę wreszcie wyjść szaleństwu naprzeciw i nie bać się cierpienia, bo ono będzie i tak, czy to zrobię, czy nie… Tylko jak zmusić umysł, by chociaż raz, na chwilkę zwrócił mi cząstkę dawnej mnie? 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

29 odpowiedzi na „Zakamarki

  1. Czerwona pisze:

    BMNN i Fa

    • ~motylek pisze:

      po pierwsze: świetnie napisane! aż muszę powiedzieć WOW! po drugie: ojjj wierz mi, nie tylko Ty boisz się i nie tylko Ty masz wątpliwości… tak ciężko jest wyłączyć myślenie i oddać się chwili. zawsze jest jakieś ‚ale’, niestety. i też marzy mi się zwyczajnie cieszyć z czegoś bez niepotrzebnego zadręczania… „bo przecież gdzieś haczyk musi być?!”- tak bym chciała się tego pozbyć… a im starszym się jest, tym trudniej…

      • ~Czerwona pisze:

        Ja czasem pragnę wrócić do swojej naiwności sprzed lat, dzięki której czułam, że mogę świat zawojować. Jak dawno to było… Tym bardziej, że haczyk zawsze jest 😉 Dzięki za komplementy, szkoda tylko, że piękne pisanie ma tak smutny wydźwięk 😉

    • Forever_alone pisze:

      Los niestety lubi się bawić nami… Dając szczęście nie raz ma w planach już nam zabranie jego..

      • ~Czerwona pisze:

        To nawet nie jest rzecz w sprawach losowych, tylko w tym, jaka ja się stałam. Żeby tak wyrzucić z głowy obawy i cieszyć chwilą…

    • ~brasil pisze:

      dołączyć do tego panie w sklepie z dżinsami i będzie super… ech, pięknie napisane…

      • ~Czerwona pisze:

        I panie z obuwniczego, jak dzisiaj np. :) Chociaż sorki, już nie powinnam się z nich śmiać, przecież dołączasz do tego zacnego grona :) (na szczęście nie w sklepie na D. ;)) Pogodno, będzie dobrze :)

  2. ~Diva pisze:

    los jest draniem, zminym draniem, nie liczy się z człowiekiem. Zabiera i nie oddaje, albo zrzuca na nas jakies niepotrzebne pierdoły utrudniające zycie. W kwestii pozytywnej nie lubi czesto działac. On takim złośliwym skrzatem życiowym jest. Niech ktos go złapie i zabije…

    • ~Czerwona pisze:

      W takim razie wg mojej filozofii wypadałoby zabić samego siebie 😉 Większość rzeczy przecież prowokujemy sami, mimo wszystko. Ja nie chcę zmieniać losu, tylko własne myślenie, wyszarpnąć lęki i wyrzucić do kosza, wcześniej wygrzebując z niego wywaloną przypadkiem radość…

  3. ~słodko-kwaśna pisze:

    Chyba wszyscy pragniemy, by los oddał nam cząstkę nas z przeszłości… Ech, czasem tak trudno pogodzić się z tym, co on am „przygotował”. Zobaczyłam w Twym gadu-gadowym opisie ‚kryzysik’ i się zlękłam, trzymam kciuki!;-*

    • Czerwona pisze:

      Myślę, że to nie los o nas decyduje, to my sami musimy się w tym odnaleźć, jednak czasem zwala się na człowieka splot wydarzeń, które totalnie przygniatają do ziemi. Cóż by tu rzec, no chyba samo przejdzie, ale na razie nie mam ochoty doprawdy na nic i tylko jedna myśl trzyma mnie w pionie – że we wrześniu założę na siebie najpiękniejszą kieckę na świecie i zrobię co w mojej mocy, by olśnić wszystkich na weselu 😉

  4. ~Martini pisze:

    ..tak jakbyś cały czas musiała być gotowa do walki. skąd ja to znam! sama marzę o zrobieniu czegoś szalonego…ale ciężko z tym w świecie, gdzie wszędzie ktoś tylko czeka na twoje potknięcie… /the-way-i-am/

    • Czerwona pisze:

      Wiesz, ja tak czasem myślę podobnie, że każdy czeka na moje potknięcie – ale w przebłyskach świadomości wiem, że to nieprawda, że to tylko moja głowa czeka na fałszywy ruch, który zdecyduje, że odpuszczam, przegrywam. A ja chcę znowu poczuć ducha walki, żywioł, impuls, który może mnie zabić, ale może i uratować, i te dreszcze, gdy podejmę decyzję i chociaż raz nie będę się jej bała, tylko z niej radowała, i którą doprowadzę do realizacji choćby nie wiem co, bez myślenia o konsekwencjach…

  5. ~kropkaxxx pisze:

    Czerwona ale nie możesz się całe życie asekurować ze strachu, że będziesz cierpiała. Nigdy nie masz pewności a życie czekać na Ciebie nie będzie. Wrzuć na luz i spróbuj zmierzyć się z tym czego sie tak boisz. Przeczytaj wszystko co napisane tłustym drukiem bo to co drobnym i tak wychodzi po czasie – tego nie unikniesz!

    • Czerwona pisze:

      To moja prawdziwa przypadłość – lepiej mi się czyta małe literki niż duże 😉 Zauważam zwykle tę gorszą stronę medalu. Wiem, że nie mogę się asekurować, ale nie umiem tego przeciąć. Kurcze, w Ameryce już bym siedziała na kozetce psychologa 😉

  6. ~M. pisze:

    Głowa ,do góry! :-*PS. Urlop…Pozdrowienia wierne!

  7. ~Mela pisze:

    Pozbycie się działania świadomości i samokontroli jest trudne,ale myslenie o kryzysach i czekanie na pułapki nie jest dobre.Człowiek się zmienia i wrócenie do tego etapu bezpieczeństwa czy szaleństwa z przeszłości nie jest chyba możliwe,ale można znależć inne furtki i inne drogi :)

    • Czerwona pisze:

      Np. kogoś, kto porwie tak, że dla niego zapomni się o bożym świecie… Tylko trudno zapomnieć o braku kasy 😉 Gdybym miała chociaż połowę, zapuściłabym się w szaleństwo bez mrugnięcia okiem. I kto wie, może jedno pociągnęłoby kolejne, najprawdopodobniej równie cudowne… Chyba zacznę grać w totka… Kurcze, ale ze mnie materialistka. Kiedy naprawdę potrzebuję pieniędzy! :)

      • ~Mela pisze:

        Jednak zawsze wkrada się szare życie i ten aspekt typowo materialny,inaczej się nie da :)

        • ~Czerwona pisze:

          Bo bez pieniędzy żyć się nie da. Przynajmniej nie tak, jak jesteśmy przyzwyczajeni… Nawet miłość przegrywa w konfrontacji z biedą, smutna prawda…

  8. ~anka pisze:

    w życiu nigdy nie jest się czegos pewnym na 100%, ani bezpiecznym bezwzględnie, nigdy nie wiesz skąd w nas uderzą, ale trzeba żyć mimo wszystko, głowe nosić wysoko i nie dac się! Czerwona, nie daj się!!!

    • Czerwona pisze:

      Tylko, jasna cholera, jak się nie dam, to rodzina mnie wydziedziczy, a ja się nie wypłacę przez najbliższe 2-3 lat – tym bardziej, że nie mam pracy 😀 Ech, potrzebna mi praca albo wygrana w totka…

  9. ~hanibal pisze:

    hmm… spróbuj wykrzesać w sobie tyle odwagi, żeby znów zaryzykować. Jeśli się uda, będziesz szczęśliwa bez zadnych „ale”. jeśli nie… przynajmniej nie będziesz żałowałą, że nie spróbowałaś.:) Głowa do góry, szalej !:)

    • Czerwona pisze:

      Ano próbuję… Tylko ostatnimi czasy mocno mi wszystko w tych próbach szwankuje. Niech mi ktoś da fajną pracę… Najlepiej internetową 😉 Tymczasem nawet głupie Allegro mnie nie chce do redagowania, no porażka… :(((

      • ~hanibal pisze:

        Nie wiedzą co dobre :) W końcu się uda, nie zniechęcaj się. Ja trzymam kciuki, pozdro :)

        • Czerwona pisze:

          Ach dzięki :) Przyznaję, że absolutnie się z Tobą zgadzam – nie wiedzą, co czynią 😉 Dzięki, na pewno się uda, w końcu po dolince czas na górkę…

  10. ~shyJa pisze:

    tez mam ochote ostatnio rzucic sie glowa w dol z przepasci, bo i tak sie mecze, wiec moze w koncu cos sie zmieni i np: nagle wyrosna mi skrzydla? bede w poznaniu 2 pazdz. na krotko jednak. spotkanie? piwko w pol godziny;)?

    • Czerwona pisze:

      Ładnie powiedziane… Chociaż z punktu widzenia biologa kompletnie niemożliwe. Oczywiście chodzi mi o wyrośnięcie skrzydeł, nie o piwo, bo to jest jak najbardziej do zrobienia :))) Widzę, że ostatnio wszystkie drogi prowadzą do Poznania… Niezmiernie mnie to cieszy :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *