Moja skóra pachnie słońcem…
Patrzę na siebie z autentycznym samozadowoleniem. Z pewnością tkwi w tym nuta narcyzmu, albo nawet cała długaśna i zapełniona po brzegi pięciolinia. Na szczęście niespecjalnie mnie to martwi, wszak są znacznie gorsze grzechy niż pewność własnej urody. Zwłaszcza że ta pewność nazbyt często zależy od rozmaitych czynników, m.in. od dawki estrogenów. (Dziś, dzięki Bogu, dealer się spisał.)
Zresztą co mi tam. Od zawsze chciałam być uważana za piękną, a od nigdy to słyszę… Chociaż przyznaję, ostatnio coraz częściej – konkretnie odkąd mnie rzucił facet i zapuściłam włosy hihi – aczkolwiek bardziej, żem śliczna aniżeli piękna. Niby niewielka różnica, ale jednak słowo „piękna” ma w sobie więcej tajemnicy wampa, magnetyzm jakiś taki złowieszczy i drapieżny, natomiast „śliczne” są stokrotki na trawnikach. Jednakowoż zgadzam się, bo choć pospolite, to mają kupę uroku i iskrzą młodością. Sądząc po genach, istotnie młodość będzie mą cechą wiodącą, np. tak coś węszę, że choćbym miała sto lat, i tak mnie pewnie będą prosić o dowód przy zakupie alkoholu – zatem pasuje.
Przy tym wszystkim wiadomo chyba, że kupę kompleksów odczuwam i wyolbrzymiam? Ale oswajam je, oswajam. Już nie mówię na głos, jakie są. Wolę je czymś zatuszować, a w razie, gdy ktoś zauważy – wyśmiać. Autoironia zawsze pomaga w niwelowaniu skutków czyjejś okrutnej uwagi – a ludzie okrutni być potrafią i lubią. Nie mówiąc o tym, że w swym egoistycznym pragnieniu błyszczenia, o którym niejednokrotnie już wspominałam, każdy poszept biorę do siebie, choćby nawet ktoś, kogo mijam, rozmawiał tak naprawdę o pogodzie. Ale to dobrze, w ten sposób ćwiczę wynajdywanie argumentów na swoją korzyść – które to ujawniają się tym chętniej przy okazjach z rodzaju, kiedy to chłopcy w wieku podstawówkowym wyrażają mi swoje uznanie tymi słowy: „Fajna dupa”. Że powtórzę po ulubionej myślicielce: to mi powinno wystarczyć za wszystkie komplementy świata, bo dzieci przynajmniej są szczere…
Nie powiem, potwór we mnie krytyczny też siedzi. Lecz kiedy wyczuję swoim dziesiątym zmysłem nieprzychylny wzrok, to walczę i siłuję się ze zmorą na pięści, co objawia się narodzinami w mej głowie zdania o źródłosłowie mocno gorącym, buchającym niejako ciepłym obłokiem prosto z greckiego serca, mianowicie: „W dupie to miej!”
Jestem cudna.
Śliczności me…
Te „w doooopie to miej” to moja myśl przewodnia
Prawda że słodka? Pomaga w życiu jak nic innego
szkoda tylko, że ukierunkowanie tej myśli nie idzie w tym kierunku wktórym by się tak na prawdę chciało
O raju, a Ty chciałabyś mieć coś w *? 😀
nie o to mi chodziło
łooojej łatwo zgadnąć w jakiej fazie jesteś 😉 ja powoli wchodzę w tę samą, lecz nigdy nie powiem o sobie: „jestem piękna”… bo nie jestem, ale i nie muszę
Jeśli czujesz się dobrze w swojej skórze, to chyba tak, jakbyś mówiła sobie, że jesteś piękna – działa na podobnej zasadzie i do tego samego się sprowadza
no ale Ty to tak opisałaś, że łohoho 😉
O ładnych sprawach to ja mogę dużo i długo 😉
a w o nie wątpię jak tam pracodawcy? :>
Akwizycja nie jest moją ulubioną ofertą pracy, niemniej doświadczenie na rozmowach zawsze się przyda, chociażby z punktu widzenia klienta, bo opowiedzieli nam mnóstwo kruczków, aż im się dziwię…
no dobra, to od dziś mówię: piękna zamiast śliczna :>
Ach, jak ja Ci się za to odwdzięczę… 😉 Może jakoś w naturze? 😉
Pewnie, że jesteś!
Masz dni płodne?:)
A Ty jak zwykle z grubej rury 😀 Jeszcze nie Jeśli chcesz wiedzieć dokładnie, to właśnie powiększa mi się owocyt I rzędu, czemu towarzyszy zwiększenie liczby rybosomów, diktiosomów aparatu Golgiego oraz pojawienie się kropelek tłuszczu i licznych ziaren lipochromowych
Co Ty z tą rurą?:D:P Owijanie w bawełnę to strata czasu.:) Choć przydałaby mi się lekcja ogłady towaryskiej, nie przeczę.:) Zrozumiałem zwrot „licznych ziaren” z tego słowotoku I to, że jesteś przed. Ty masz jakąś wenę, tak te posty dzień po dniu piszesz… 😀 Zdradź sekret
Co ja z rurą? No przecież to znowu Twoja wina jest 😉 No i po trosze też fazy cyklu 😉 E tam ogłady, dobrze jest, tylko zmień pogląd na dawanie kwiatów kobietom, to już fokle będzie cacy To nie był słowotok mojego autorstwa, tak gwoli ścisłości A wena… No sama też się dziwię, ale widocznie tak na mnie działa poczucie bycia bezrobotną – aczkolwiek nie wiem, czy to kusząca zależność, niemniej prawdziwa. A ja osobiście wolę taki stan rzeczy niż bycie bezrobotną bez weny
Fazy cyklu… czyli w przyszłym miesiącu powtórka z rozrywki?:P Dobrze gada, polać jej A co z tym poglądem odnośnie dawania kwiatów?:) Zresztą, to Twój blog a na nim o kwiatach się nie mówi. 😀 Wystarczy, że je widać.:)„
Pewnie będzie, chyba że akurat będzie mnie zajmowało coś innego niż blog ;D Ale spoko, zdaje się że za 2 miesiące okazja też będzie, i za 3 też 😉 Tfu tfu, na wszelki wypadek, bo wypadki chodzą po ludziach… Tfuuuu! Urok na psa! Nie mówi się o kwiatach? Ano nie mówi, mój blog jeszcze głosu nie ma… Gdyby miał, to by wrzeszczał, a nie mówił o kwiatach ;P Prawda, że mój Echinopsis ‚Fancy Pants’ jest uroczy? Szkoda, że rozkwita tylko w nocy… Kurcze, całkiem jak ja 😉
Tak, uroczy badylek A Twoje nocne rozkwitanie to czym sie objawia?:)
Badylek?? Ignorant ;P To kaktus jest przecież… Jak to, nie wiesz, czym się objawia? A czym się może objawiać… No, zgaduj … moimi wspaniałymi postami ofkors ;P
O Wielka Czerwona, gadasz jak Natchniona
Widze, ze kwitniesz Czerwona :-)) No i bardzo dobrze, bo nikt inny tego za Ciebie nie zrobi …
Tak, kwitnę w tych nielicznych momentach poza takimi, w których nie kwitnę… Czyli bardzo częstymi 😉 Ale cóż, jak już mi dobrze, to korzystam, za dni parę pewnie bym już tej notki nie napisała 😉 A masz rację, kto lepiej mnie pochwali niż ja sama?
Ja nigdy w „piękna” nie wierzę, inaczej jest ze „śliczną”, jakieś bardziej przyswajalne dla mojego organizmu, że tak rzeknę;) Ale, jak powiedziałaś, stokrotki mają cudny urok!:)Zazdroszczę Ci oswajania kompleksów, naprawdę:) Niestety moja kolejna wada polega na tym, że chcę pokazać, że jestem świadoma swej niedoskonałości, a wcale na tym dobrze nie wychodzę…Ten cytat jest dobry, o dzieciach;DI co mi się jeszcze podoba? „Jestem cudna.”!:))
Ja kiedyś oswajałam swoje niedoskonałości, mówiąc o nich głośno, niejako wyprzedzając to, co rzekomo na pewno myśleli o mnie inni. Ale wyczytałam w mądrych księgach, że to tylko wszystko pogarsza, bo wtedy otoczenie zaczyna faktycznie zwracać na te rzeczy uwagę, przy czym w ogromnej większości wcześniej nikt niczego nie zauważył. Dlatego wolę siedzieć cicho w tej materii i eksponować swoje zalety – a z drugiej strony jak już coś ewidentnie mi się popsuje, to pokazywać to z przymrużeniem oka i wynajdywać argumenty, które by uczyniły tę niedoskonałość uroczą. Żeby mi się tak jeszcze udało tę sztukę przenieść na sferę psychiki i pewności siebie takiej ogólnej, to już fokle by było wspaniale… 😉 A Ty jesteś tak samo cudna, i masz ten błysk w oku, którego nie można się nauczyć… Im prędzej to dostrzeżesz, tym dłuższą będziesz miała radość w życiu 😉
Ojej, jak miło…:) Mmm… Dziękuję:) Chyba wreszcie muszę zacząć MYŚLEĆ!:D Z tym przeniesieniem tego wszystkiego na pewność siebie i fokle (chyba się uczę tego słówka coraz bardziej;-)), to zupełna racja;)
A nie, myślenia to ja nie polecam, to szkodzi zdrowiu, a i na urodę źle działa 😉 Spoko, mówię, co widzę… Znaczy piszę
A szkodzi, szkodzi, ale niekiedy pomaga:) Choćby tak mniej romantyzmu, a więcej racjonalizmu od czasu do czasu..?:)
O rety, ja już nie pamiętam, kiedy zgrzeszyłam romantyzmem… Zazdroszczę Ci wobec tego 😉
„fajna d.upa” mowisz?? Kus i kus a czesciej bedziesz slyszec bardziej wyszukane komplementy. A długie wlosy?? Coz dodaja podobno urooku;))
Wiesz, czasem niewyszukany komplement podany w sposób niezwykle szczery wystarcza za tysiące poetyckich słów, więc… 😉 No ja się długimi włosami pochwalić nie mogę na dzień dzisiejszy, ale wystarczy, że wreszcie mogę wiązać w kitkę, co znacznie lepiej pasuje do mojej twarzy i osobowości niż irokez 😉 Szkoda tylko, że potrzeba było aż rozstania, by dojść do takiego wniosku…
znam ten stan;) i lubie, a kiedy nie lubię, staram się miec to w… bo cóż rzec więcej, piękne jestesmy, a to co myślą inni… kogo to obchodzi??? na pewno nie nas;)
Innymi słowy po raz kolejny sprawdza się moja myśl przewodnia: „remember it is all in your head”…
oj, sprawdza się! od tego właśnie zależy poziom naszej samoakceptacji! 😉
I nie tylko samoakceptacji, ale też sposobu postrzegania nas przez otoczenie, i to jest najbardziej niesamowite i zdumiewające, jak wiele może nasze wnętrze…
jeśli się dobrze czujemy ze sobą, nic nie jest w stanie nas zrazić, anie zgnębić! i o to chodzi;) tylko, żeby tak było przez cały czas…?
Ach Ty kusicielko, ale odleciałaś! Najpierw to zaokrąglone, powabne zdjęcie, teraz ten post! Szczęściarze Ci chłopcy z podstawówki (i co ważne, na pewno szczerzy!). A biedny czytelnik bloga zdany tylko na swoją wyobraźnię…Pozdrowienia rozmarzone!
Ostrzegałam, że te zdjęcia są propagandowe wielce 😉 Ale z błędu Cię na siłę wyprowadzać nie będę, czytasz bloga nie od dziś i sam dobrze wiesz, że zaokrąglone to u mnie są, owszem, kości… 😉 W każdym razie w złośliwości mej powiem Ci, że kupiłam sobie dzisiaj kieckę, która jest jeszcze bardziej propagandowa… Miłego rozmarzania :DPozdrawiam kusicielsko 😉
;]
nigdy jeszcze takiej definicji piękna i śliczna nie słyszałem^^ u mnie to wręcz odwrotnie stoją w hierarchii^^
No ja ogólnie lubię słowo „śliczna”, ale wiesz, człowiek podświadomie pragnie tego, czego nigdy nie miał i pewnie mieć nie będzie…
No widzisz…a ja w dowrótną stronę mam…mnie nigdy nie prosili nigdzie o dowód, nawt jak go jeszcze nie miałam. I nie wiem na co mi on potrzebny, chyba po to żeby sobie był i tkwił w portfelu;pPozdrawiam
No to masz lepiej, przynajmniej nie musisz go ciągle ze sobą nosić 😉 Ale wiesz, ja już teoretycznie jestem w tym wieku, że to się staje zaletą 😉
Wszystkie strzelce są cudowne