W boleści estetycznej

Smutne doświadczenia sprzed lat dokładnie informowały, co sądzą o tym pomyśle. Wrzeszczały „stop”, pukając się przy tym znacząco w czoło, a na koniec nawet robiąc zeza i wypinając na mnie tyłek. Guzik tam, głucha byłam, ślepa, zeza przyjęłam za dobrą monetę, pupę pogłaskałam i poszłam jak taki debil prościutko w pysk smoka.

Mea culpa, tak. Co jednak nie zmieni mego przekonania, iż fryzjerzy reprezentują odrębny gatunek ludzki. Inaczej nie umiem wytłumaczyć, dlaczego gdy mówię im, że mają ścinać w ten, a nie inny sposób, to i tak wypuszczają mnie potem z czymś zgoła odwrotnym i w dodatku idealnie trafionym w antygusta.

Nienawidzę cieniowania przy twarzy, bo wtedy mi się robią jakieś wspaniałe fale i nawet ich za ucho nie mogę założyć i przypłaszczyć do czaszki. W dodatku włażą mi w oczy. Nie cierpię również, gdy końce mi się wywijają na zewnątrz. No i nie lubię w ogóle fryzury na emo, ewentualnie szopy a’la łobuzica.

Jak myślicie, co zwisa mi teraz z głowy?

Wybaczcie, ale skomentuję krótko: no ku*** mać!

Czy nie ma na tym świecie fryzjerów, którzy by odbierali moje fale myślowe, kierowali się nie osobistymi preferencjami, tylko kształtem twarzy i fakturą włosów, intuicyjnie wstrzeliwali w pragnienia i wiedzieli, że dziewczę o tak mało kobiecych kształtach nie chce wyglądać jeszcze bardziej jak facet lub baba z czasów króla Ćwieczka? To po prostu niehumanitarne, w dodatku nawet nie mogłam w trakcie zaprotestować, ponieważ raz, że bez okularów za dokładnie nie wiedziałam, co się dzieje, a dwa, że potem szybko mi modelowano te włosy w loki i w tym kształcie wyglądały nienajgorzej. A po umyciu… No się pochlastać tylko. Jak ja mam teraz chodzić po ulicy taka brzydka? To źle robi na psychikę, nawet się uczyć przez to nie mogę, bo katuję się wszelkimi lustrami, żeby jakimś cudem chociaż raz poczuć, iż ta fryzura coś w sobie ma. No i ma, niejedno ma, owszem… Szczerze to najchętniej bym wzięła nożyczki, obcięła cały ogon, który mi fryzjerka była uprzejma zostawić, a do przodu dopięła jakieś kosmyki, żeby przeczekać ten okropny stan, gdy moje własne będą odrastać. Normalnie odszkodowanie powinnam dostać za wzrost poziomu hormonów stresu, za trwoniony na usiłowaniu doprowadzenia się do ładu czas oraz za straty moralne, które niewątpliwe nastąpią, gdy pokażę się w tym czymś światu.

A przy okazji tak sobie myślę, że wszyscy by na tym zyskali, gdyby ewolucja zwyczajnie i raz a dobrze pozbawiła nas włosów. Przynajmniej by było sprawiedliwie i bez głupich niespodzianek.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

59 odpowiedzi na „W boleści estetycznej

  1. Czerwona pisze:

    BMNN i Fa (czyli Forever alone, od dzisiaj jesteś zapachowa ;))

    • Forever_alone pisze:

      A jaki mam zapach? :) ja takie przeboje z włosami mam praktycznie codziennie bo ja bym chciała aby każdy włos znajdował się w odpowiednim miejscu i pod odpowiednym katem (na gładko na głowie)… Ale mnie się nie słuchają…

      • ~Czerwona pisze:

        Siabada, siabada, siabada… Myyydeeełko Faaa 😀 Taki masz zapach 😉 No ja właśnie też, jestem tą cholerną perfekcjonistką, no i mam potem doły jakieś na punkcie wyglądu… Głupie włosy, głupie! Wszystko przez nie! 😉

    • ~brasil pisze:

      ty weź nie marudź, bo ja cię jeszcze nie widziałam w nowej głowie, więc przysyłaj mi tu zdjecie na mejla, o! natychmiast!!!! 😛 a gdzie żeś w końcu polazła do tego fryzjera? tam, gdzie polecałam? :>

      • ~Czerwona pisze:

        Nie, gdzie indziej i szczerze żałuję za grzechy… Ale już poprawione, u innego fryzjera i potem jeszcze przez własne nożyczki 😉

    • ~Nabu pisze:

      Hmm… Suszenie włosów na szczotce, prostownica, odrobina pianki, gumy do włosów i lakieru powinny pomóc ;). A tak serio, serio, to moim zdaniem prostownica jest w stanie zdziałać najwięcej :).Ja mam świetną fryzjerkę (która pobiera ode mnie już nie tak świetną sumkę za strzyżenie) i już od jakichś dwóch lat nie narzekam na fryzurę, a wręcz jestem notorycznie za nią chwalona ;). Polecam Kamilkę, tylko chyba ciężko Ci będzie dojeżdżać do Łodzi ;).A tak w ogóle, to polecam dobieranie fryzjera pod swój gust. W sensie, że musisz patrzeć na to, co fryzjer sam ma zrobione ze swoimi włosami. Jeśli tnie się na emo, a Ty nie lubisz fryzur emo, to sobie takiego daruj. To samo, jeśli robi się na punka, ma ufarbowane włosy na fioletowo lub robi cokolwiek innego dziwnego ze swoją głową :).

      • ~Czerwona pisze:

        Tak, też tak stwierdzam, ta pani właśnie na emo było ostrzyżona… Emo to zuoooo! Następnym razem nie słucham niczyich porad, sama wybieram, patrząc na wygląd itd. Tylko że wiesz, co zauważyłam? Że wszystkie fryzjerki, makijażystki itd. mają właśnie mało porażające fryzury i makijaż. Dziwna prawidłowość, gdybym ja była fryzjerką, to najpierw sobie bym robiła cuda na głowie, a dopiero potem, na dalszym planie byłoby dobro klientów… 😉 PS. Chyba zainwestuję kiedyś w tę cholerną prostownicę…

  2. ~Zadra pisze:

    Zdaje się, że na temat fryzury to ja już swoje zdanie wypowiedziałem. A Ty zbytnio dramatyzujesz :)))

  3. ~magda pisze:

    Została Ci tylko jedno rozsądne wyjście. Następnym razem sama operuj nożyczkami :) Na pewno nie jest aż tak źle, bo Czerwona az pachnie urodą!I nie zgadzam się na łysość! Dopiero jak fryzjerka zrobiła zupełnie nie to o co ją prosiłam (tu się od siebie róznimy), przestała magda wyglądać jak całkowite potworzysko. Nie, że by od razu jej jakas niesamowita kobiecość i uroda niebagatelna do niej przyczepiły, ale wygląda już trochę mniej męsko. Pozdrawiam :*

    • ~Czerwona pisze:

      Operowałam nożyczkami przez 8 lat i nikt się nie skapnął, ale tym razem chciałam mieć coś takiego ekstra… No to sobie zafundowałam jazdę po równi pochyłej 😉 Masakra. Musiałam wczoraj iść do innego fryzjera, żeby mi cały dół ściął, bo już nie mogłam na to patrzeć… Zabiłabym i zjadła tę przeklętą babę, no przysięgam! I chyba się minęłam z powołaniem, powinnam zrobić kurs fryzjerski i trzepać kasę w wypasionych salonach, o. Kurcze, dlaczego ludzie ludziom gotują ten los? To powinno być karane 😉 Wiesz, że nawet w Kenzo robią fryzury (za 300zł), które ja sama mogłabym sobie równie dobrze zrobić? Zwykłe, proste na chama i nic specjalnego. Ja nie wiem, jakim cudem tyle pięknych kobiet chodzi po ulicy, skoro fryzjerzy są do bani.

  4. monia.londyn@onet.eu pisze:

    wspolczuje, szczegolnie tej bezsilnej zlosci- no bo jak by sie dalo tam wrocic i np: w akcie zemsty wygolic mu kolko na glowie, to poczulabys sie lepiej, prawda?a cos nie tak ze sweeneyem toddem? umieralas ze strachu w tej mgle, czy poslizgnelas sie na skorce z banana?

    • ~Czerwona pisze:

      Czułam się nieswojo, to wszystko 😉 Wiesz, mgła to nie jest moje ulubione zjawisko… Wiesz, co ja bym jej chętnie zrobiła? Zabrała prostownicę, żeby zobaczyła, jak to jest. I zabroniła golić nóg, hihi 😉

      • ~shyJa pisze:

        wszystkim, czy tylko jej? :Dja bym strasznie chciala zobaczys deepa w tym filmie, ale sie boje, ze sie bede bac… mam slabe nerwy i horrorow nie moge ogladac w ogole! ani thillerow, ani w ogole nie znosze sie bac.

        • Czerwona pisze:

          Na razie tylko jej… I kilku innym osobom 😉 Wiesz, to nawet śmiesznie chwilami było, zwłaszcza jak jeden taki młodzian, co mi wyglądał na jakiegoś wilkołaczego geja, śpiewał… Chociaż krew tryska nieźle, to fakt 😉

  5. genever@op.pl pisze:

    a ja do fryzjera jeżdżę do Bochni bo jest tam młoda, genialna dziewczyna, i będę tam jeździć po wsze czasy! rozumie, ścina idealnie… sama rozkosz;) zmieniłam adres bloga z powodu byłego;) młarurka ci napisze na gg, bo się obawiam…

    • ~Czerwona pisze:

      No wiem, wspominałaś kiedyś, ale kurcze do Bochni mam ciut za daleko 😉 Zresztą wiesz, moja koleżanka wyszła od tego fryzjera bardzo zadowolona :/ Zatem nie dowierzam ocenom innych, dopóki sama się nie przekonam. Następnym razem w ogóle idę tam, gdzie sama zechcę, a nie tam, gdzie mi ktoś poleci, naprawdę, bo to się zawsze źle kończy…

  6. przekora pisze:

    a pokaż no się!

  7. ~Domini pisze:

    Ja nikomu nie pozwalam dotykać moich włosów, chyba że mamie bo jest z zawodu fryzjerką 😀

  8. ~w-i-a-r-a pisze:

    a ja wole być 9999 😉 a z Twoja fryzurą na pewno nie jest gorzej niż niezadbanymi kudłami unisóki, wiec luzuj kochanie, ją ludzie, którzy wyglądają gorzej i im to nie przeszkadza! chociaż osobiście im zazdroszcze 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Ale ładna liczba :) Och, nie porównuj mnie do niej, ona w ogóle jest okropna, więc to się nie liczy nawet 😉 Poza tym ja mam chora ambicję, sama wiesz, jak nie czuję się piękna, to wszystko się wali 😉 Wolałabyś mnie nie widzieć w tamtej fryzurze, nawet nie chodzi o jej wygląd, tylko o moje samopoczucie… Masakra!

  9. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    NAPISALAM, NAPISALAM :-)))))))))))))))))))))))))))))))

    • zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

      No, teraz sobie na spokojnie przeczytalam i moge komentowac:-) otoz mam podobny problem, nie mam zaufania do fryzjerow, a niestety skladam im wizyte co miesiac … chyba zycie minie mi na szukaniu fryzjera idealnego, a poki co co cztery tygodnie mam inna „wizje” na glowie ..

      • ~Czerwona pisze:

        O rany, nie wytrzymałabym chyba tego, zwłaszcza że moje włosy tuż po ścięciu układają się debilnie, choćby nie wiem jak dobra była fryzura, po prostu końcówki muszą się trochę „zjechać”, żeby wszystko się w miarę poustawiało dobrze… Co jednak nie zmienia faktu, że jak fryzura do bani, to i czas nie pomoże, bo ja od razu doła łapię i nie wytrzymam, póki czegoś z tym nie zrobię… Tym sposobem swego czasu ścinałam się niemal tuż przy skórze, bo ciągle mi się tak nie podobało, że poprawiałam co rusz, i z tego poprawiania wszystko się skracało sukcesywnie 😀 A zapuszczanie to chyba najgorszy czas w życiu… 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Gratulacje 😉 Świetnie się spisałaś ;D Byłam ciekawa, komu się uda, specjalnie nie komentowałam niczego 😉 Zresztą i tak się musiałam uczyć, więc nawet dobrze się złożyło… :)

  10. ~Pani Spokojna pisze:

    Łączę się z Tobą w bólu ;-))) chyba w całym życiu nie wypłakałam tylu łez ile po róznych wizytach w salonach. Ale ostatnio ciiii…. trafiłam chyba na diament, który mnie słucha !!!! Moze i Ty w końcu taki znajdziesz? ;-)))PS. Rozumiem ,ze „nagrodowy komentarz” mnie minął?

    • ~Czerwona pisze:

      Ale kurcze patrz, jakie my głupie, jak to na naszą psychikę działa, ciekawe czy faceci mają podobnie, ale szczerze wątpię… Co za niesprawiedliwość 😉 Ano minął, ale nie martw się, będzie kiedyś kolejna okazja 😉 Możesz polować np. na 11111 komentarz 😀

  11. ~Assist Magik pisze:

    jutro ;]^^

  12. ~M. pisze:

    Jasny gwint! Zagapiłem się! Ale jestem niedaleko po 10000! Co do fryzury to jestem pewien, że przesadzasz! Moja Mama też zawsze tak na fryzjerów zrzędzi i efekt ich pracy, a nikt jej palcami nie wytyka. Pamiętaj przysłowie-ładnemu we wszystkim ładnie!Pozdrawiam pokrzepiająco!

    • ~Czerwona pisze:

      Taaa, gdyby to tak działało, to ludzie by sobie żadnych fryzur nie robili… Ja nie mogę znieść, kiedy wyglądam źle, od razu nic mi się nie udaje, wiem, że to chore, ale co poradzisz, babą jestem 😉 W każdym razie już wszystko poprawione, może nie do końca tak, jak bym chciała, ale tu już musi zadziałać czas 😉 A co do liczb, to będą kolejne okazje, spokojna głowa, mój blog nigdzie się nie wybiera :) A tak fokle to mogłabym dostać Twojego maila? Bo w razie czego to nawet nie mam jak Cię zawiadamiać o czymkolwiek (np. zmianie adresu, gdyby była taka konieczność – wiesz, różne rzeczy się zdarzają, tfu tfu…)Pozdrawiam pocieszona :)

      • ~M! pisze:

        Tak, tak, wiem, pamiętam-„Być kobietą, byc kobietą…” 😉 Mail mogę podać, trochę się już znamy :-), zastanawiam się tylko który, choć wyboru wielkiego nie mam, bo oba zawierają moje imię, ale o ile dobrze pamiętam i Ty wskazówkę do swojego podałaś, więc nie jesteś dla mnie taka anonimowa (jeśli dobrze odczytałem wskazówkę), jak ja dla Ciebie. Choć trochę się przyzwyczaiłem do mojego tajemniczego „M”. Napiszę do Ciebie na priva w niedzielę, jak wrócę z działki. Pozdrawiam jeszcze na razie trochę tajemniczo!

        • Czerwona pisze:

          Wiesz, ze mną bardzo łatwo się porozumieć, nie tylko przez maila, aczkolwiek niewielu do tej pory skorzystało z tej możliwości – widać nikt nie klikał w mojego nicka 😉 A co do Twojej tajemniczości, to ja się nie upieram, żeby Cię jej pozbawiać, jeśli chcesz być anonimowy, to możesz zawsze założyć nowego maila, specjalnie dla mnie ;))) Tymczasem toast wznoszę, za tego bloga, dzięki któremu chociaż troszkę Cię (i innych) poznałam, a który właśnie obchodzi rok :)

          • ~M. pisze:

            Bezprzewodowe pozdrowienia z działki! Kiedyś tam chyba klikłem w Twojego nicka, ale nie chciałem się narzucać. Gratulacje i :-* za to że jesteś!PS. Maila Ci wyślę, normalnego. W ramach zabawy i jawności-oczywiście only for You-spróbuj zgadnąć moje imię, oczywiście na M.Prawidłową odpowiedź poznasz tylko Ty za dni kilka.Pozdrowienia gorące!

          • ~Czerwona pisze:

            Kiedy mi się wszystkie imiona na M. podobają… Męskie oczywiście 😉 Zgaduję, ale po cichu, potem Ci powiem, czy zgadłam, przysięgam, że nie będę ściemniać 😉 A moje gg po to tam jest, żeby się odezwać, inaczej bym go nie podała, więc spokojnie możesz się „narzucać”, nie pogryzę 😉 Też jutro jadę na działkę, już się nie mogę doczekać, ciekawe, co kwitnie… :)No to co pijesz? Barek stoi otworem 😀 Pozdrawiam jubileuszowo!

          • ~M. pisze:

            Wszystkie na M? No to zawęźmy krąg i odrzućmy Maurycego, Mścisława i Marka :-D. Już w niedzielę poznasz odpowiedź. Co ciekawe, drugie imię też mam na M., takie kojarzące się na…czerwono-po Dziadku (pofantazjowali Rodzice). U nas na działce obecnie kwitną i pachną białe i fioletowe bzy oraz pięknie na żółto eksplodował żarnowiec. Acha-i cała masa białych margaretek. Więcej roślin nie widziałem, bo ciągle popaduje. Na szczęście w tym roku praktycznie nie było przymrozków i jest masa nawiązanych orzechów włoskich, brzoskwiń, czereśni, jabłek, śliwek. Ostatnie dwa lata były pod tym względem tragiczne-przymrozki niszczyły wszystko, w szczególności brzoskwinie. Ale drzewa odpoczęły i zanosi się na wysyp (odpukajmy by nie zapeszyć). Z barku wybieram…koniak, by powoli go sącząc, zadumać się i pomyśleć-to już rok się znamy…Pozdrawiam rozpisany.

          • Czerwona pisze:

            No dobra, te 3 imiona akurat nie były brane pod uwagę 😉 Chociaż Maurycy, całkiem przyjemne… W każdym razie już sobie obstawiłam i teraz czekam na wyniki :)U nas też wszystkie rośliny szaleją, przekwitają konwalie, zaczynają zaś irysy, tamaryszek powala, oblepiony różowym kwieciem… I ta soczysta zieleń, jeszcze nietknięta upałem i suszą! Lecz niestety zanosi się na brak jabłek, bo chociaż drzewko kwitło pięknie i obficie, to mączniak je zgryza totalnie :( Tak samo brzoskwinia, wrażliwa na kędzierzawkę – niestety oprysk został spłukany przez niespodziewany deszcz, no i teraz efekt będzie marny… Ale to nic, dla mnie drzewa i krzewy mają znaczenie znacznie szersze niż tylko wydanie owocu 😉 Koniak to taki męski napój, pasuje do Ciebie :) Ja natomiast wybieram gin z tonikiem i cytrynką. Cierpko uroczy 😉 A powiedz mi właściwie, od kiedy mnie czytasz? Bo jeśli od polecenia, to znamy się troszkę krócej… Co oczywiście niczego nie zmienia, tak po prostu chciałabym wiedzieć…Pozdrawiam, porównywalnie rozgadana 😉

          • ~M. pisze:

            Faktycznie, trochę krócej się znamy, bo od polecenia, tj. gdzieś chyba od sierpnia. Jesteś jedną z nielicznych polecanych osób, którą zostawiłem w ulubionych, a jedyną do której coś piszę. Powodem oczywiście brak czasu, jesteś więc wyjątkowo wyróżniona! Ale znam Cię od początku, bo jak zapewne pamiętasz, wszystko na blogu skrupulatnie przeczytałem! Co do roślin, nie mam czasu więcej się rozpisywać, ale konwalie też już przekwitły (zżółkły). Za chwilę kolorami eksplodują róże-zarówno te półdzikie (babcine), jak i te sklepowe. A ile w tym roku pąków mają piwonie! Szok! To chyba efekt lekkiej zimy… PS. Przeczytaj pocztę ;-)Pozdrawiam zdekonspirowany!

          • Czerwona pisze:

            Wiedziałam!!!! Od początku, od pierwszego Twojego wpisu wiedziałam, że M. jest od imienia, a imię zgadłam od razu, bo… to moje ulubione :) Chociaż dla mnie zawsze zostaniesz M., tak z sentymentu :) Miło mi wiedzieć, że ktoś czyta mnie i tylko mnie – lubię mieć czytelników na wyłączność, a to rzadka gratka ;))) Tu przyznaję, że Twój „pierworodny” 😉 komentarz znam niemal na pamięć, bo w chwilach zwątpienia zdarzało mi się go czytać, dla poprawy nastroju… Dzięki raz jeszcze, za obecność tutaj!Co do kwiatów, to faktycznie, ja też na działce zauważyłam, że piwonie mają wyjątkowo dużo pąków . A z okna zaczynam podziwiać robinie akacjowe – cały fort jest nimi porośnięty i właśnie zaczynają kwitnąć!Pozdrawiam pachnąco i wspominkowo :)

          • ~M. pisze:

            Ta Wasza kobieca intuicja… Pozazdrościć i pogratulować.Już nie pamiętam swojego pierwszego wpisu, ale cieszę się, że taki z niego „pokrzepiacz”. Czy faktycznie napisałem do Ciebie pierwszy raz w sierpniu?Pozdrawiam wspominkowo.

          • Czerwona pisze:

            Tak, 23 konkretnie… Komentarz do bardzo smutnego wpisu 😉 To pewnie mnie czytasz od „Końskiego zdrowia…”? Właśnie sobie go przeczytałam, kurcze, już połowy rzeczy nie pamiętam, że się w ogóle wydarzyły… Blog to fajna forma upamiętniania przeszłości ;)Pozdrawiam znajomo 😉

  13. LittleWitch pisze:

    I właśnie dlatego obcinam sobie włosy samodzielnie 😉 szczęśliwie mój nieład na głowie potrafi ukryć wszelkie niedoskonałości, które z dumą zostawiam na swojej głowie – i co z tego, że jest krzywo? Jak wyschnie i się skręci, to i tak nie widać :PA Virus naumiał się farbować… :DTeraz nie jestem narażona na fryzjerskie interpretacje własne (a zdarzyło się, że padłam ofiarą – nie raz)Trzymaj się dzielnie. Życzę cierpliwości w czekaniu na….

    • ~Czerwona pisze:

      Ja mam w ogóle głupie włosy, bo niby nie są kręcone, ale się skręcają na końcach, przy wilgotnej pogodzie to w ogóle mam pudla, w dodatku są strasznie gęste i ciężkie, więc się przypłaszczają do czaszki, innymi słowy przy głowie mam płasko, na dole szopa, czyli coś, czego się przełknąć nie da. Gdybym mogła, to bym sobie przeszczepiła czyjeś lepsze… 😉 Też się obcinałam sama, przez 8 lat, iszło mi dobrze, tylko że to na krótko, długich wolałam nie tykać, a chyba lepiej bym na tym wyszła, i fryzurowo, i kasowo 😉 No nic, mam nauczkę. Teraz jest już poprawione, poszłam do innego fryzjera, który mi obciął „ogon”, resztę sama docieniowałam i jest. Grunt, że na bal było dobrze 😉 Ale kurcze facet farbujący… Może salon założycie? 😀

      • LittleWitch pisze:

        Pewnie nie 😉 zresztą wolę, żeby Virus był moim osobistym farbownikiem!Życzę powodzenia w poskramianiu czupryny!

        • ~Czerwona pisze:

          Czupryna poskromiona, przynajmniej gdy jest sucho 😉 Mam fryzurę, jak to określiła koleżanka, a’la Jackie Kennedy 😀

  14. ~hanibal pisze:

    Wszyscy na zero powinni się golić i w strojach Adama i Ewy, żeby nie było problemów z identyfikacją płci… 😛

    • ~Czerwona pisze:

      Ale mam nadzieję, że to nie sugestia, iż ja jestem jakaś unisex? Unisex to jest pani, która dzisiaj mój exam przeprowadzała, a fe, okropna baba… Chociaż masz rację, no i widzisz, genialna jestem, tylko trzeba by było jeszcze jakąś identyfikację preferencji seksualnych stworzyć, bo to akurat znacznie większy problem 😉

  15. ~ciemna-masa pisze:

    ciesz się, Ty masz przynajmniej włosy a nie kilka patyczków cienkich, krótkich i lamliwych 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Co za gęsto to też niezdrowo, wierz mi… Ciężkie są i fokle się durnie układają, po kim ja mam takie włosy??? Kurcze, czemu niektóre laski mają piękne, wszystko im się układa i do tego mają wspaniała cerę, a ja się muszę męczyć z każdym elementem wyglądu i i tak nic z tego nie wychodzi no! No, się pożaliłam, od razu lepiej 😉

  16. ~Diva pisze:

    Matko! Czerwona! To ja sobie wyobrażam jak TY musisz wyglądać! Ja nigdy jeszcze nie wyszłam zadowolona od fryzjera. Raz może trszkę tam tyklo nosem kręciłam, ale chodziło o zwykłe podcięcie włosów, kurde, a i tak mi podcięła więcej niż chciałam. A mówiłam: góra 3-4 cm!!!!! To zajechała mi 7 i wyglądałam jak z egiptu jakiś mały ogonias latający z włosami obciętymi od miski na łbie. Nie wiem, ale Ci fryzjerzy, to niby słysza i mówia : tak, tak, doskonale rozumiem. A potem ciachaja jak im się żywnie podoba a człowiek potem-nie dość, że jeszcze zapłacić musi a mu się nie podoba, to jeszcze łazic z tym kilka miesięcy zanim ta „niby fryzura” jakoś się unormuje. A znajomi potem mówią:”cos ty z włosami zrobiła? oszalałas?” a ja na to: „to nie ja to fryzjerka”. A oni jeszcze : „To trzeba było jej wyjaśnic dobrze jak ma ciąć, mało wyobraźni masz?” …taaaa kto ma mało wyobraźni to ma-na pewno nie ja. A znajomi to gadaja jakby sami zawsze zadowoleni wychodz od fryzjera.Pozdrawiam :*

    • ~Czerwona pisze:

      Wiesz co, ja mam pomysł – musimy się stać gwiazdami, takimi wiesz, co mają prywatnego fryzjera, który im układa fryzurę nawet na basen, i który się boi, że go wyleją, więc się stara 😉 To jedyne wyjście z sytuacji, bo inaczej będziemy się dalej męczyć… Zresztą nie tylko dla włosów można by się postarać o status gwiazdy 😀

  17. ~brasil pisze:

    POWODZENIA NA EGZAMINIE :>>>>>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *