Na wdechu

Nienawidzę niedziel. Najgorszy dzień tygodnia. Zimny. Emocjonalnie zimny.

Dlaczego? Ponieważ niby brak zajęć, niby prawo do odpoczynku, a z drugiej strony pęd życia wymaga tak bezustannie pracy na wysokich obrotach, że niespodziewane i nie wykradane, tylko przydzielone wolne jest niesmacznym i niebezpiecznym odchyleniem od normy. Do tego stopnia, że człowiek stara się sobie i innym organizować czas, na ogół wbrew ich woli, by udawać, że jednak coś robi, że to nie jest dzień stracony. Z kolei gdy jest dużo pracy, to też smutno, bo wszyscy w tym czasie się relaksują. Wieczne rozterki, wieczne niezadowolenie, wieczne miotanie się w bezsensie tego dnia.

Kiedyś w końcu wybuchnę. W którąś niedzielę…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

96 odpowiedzi na „Na wdechu

  1. Czerwona pisze:

    BNN… Chociaż Wy miejsce radość z tej durnej niedzieli… 😉

    • ~brasil pisze:

      och dziękuję, serce me się raduje ;] ja dzis zaraz wybuchnę, zaraz jeb.ne o jakąś ścianę, albo nie, najpierw ją obrzygam wszystkimi bezsensami, które musiałam dziś robić.. pe es. oddam haj emocjonalno-samobójczy za darmo a nawet dopłacę… ktoś chętny?

      • ~Czerwona pisze:

        Ja miałam zabójczego, też był do oddania, ale nikt nie chciał… Ale koniec dnia się udał, jeny, jak dobrze, bo już myślałam, że przeryczę całą noc… Bo słuchaj, co miałam: wku.rw od rana, potem dół taki, że chodziłam po parku ze łzami w oczach, potem znowu wk.urw wymienialny na dół, smutek okropny i rozdygotanie, a na koniec w miarę spokój, tylko mam teraz full roboty… Co za dzień debi.lny!!!! A co robiłaś, pisałaś mgr? 😀

        • ~nive pisze:

          Ty! Co Cie tak rozdygotalo? Przedwczoraj ja lazilam po w nocy po miescie ze lzami w oczach dzis Ty?Czy mozesz raz nie zrobicz czegos co ja robie ;p ? Kurna a mnie dzis sila okresu dopadla, znaczy bol brzucha taki, ze myslalam czy po scianach nie zaczac chodzic… Dobze ze z Polski Ibuprom w hurtowych ilosciach przywiozlam :)

          • ~brasil pisze:

            Nive, wpuścili Cię do samolotu z taką ilością prochów? ;]

          • ~nive pisze:

            Wtedy samochodem jechalam :]

          • ~Czerwona pisze:

            A co, w samolocie nie można mieć leków? Zresztą teraz już granic nie ma, no nie? 😉 A Ty nive mi nie wypominaj, bo Ty miałaś tylko 1 dzień, a ja mam już trzeci!!!

          • ~brasil pisze:

            no tak, i dlatego topisz smutki w alkoholu 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Nie, nie, nie! Dzisiaj miałam doborowe towarzystwo, dlatego się wyłącznie oblewałam radością 😉

          • ~brasil pisze:

            ale jak to oblewałąś? nie szkoda Ci było alkoholu? 😉

          • ~nive pisze:

            E no wiecie ja zeszlam do piwnicy a tam 3 skrzynki piwa :)))) Nie bedzie dzis tak zle ;p

          • ~Czerwona pisze:

            A ja się reanimuję herbatką, bo obudziłam się z wiórami zamiast gardła… Ale się nie dam, co to to nie!!! Ma ktoś jakąś nalewkę rozgrzewającą…?

          • ~brasil pisze:

            no nie mów, że chora jesteś! to nie przystoi…

          • Czerwona pisze:

            Nie jestem! Cicho! (jak będę udawać, że nic mi nie jest, to może łatwiej przejdzie, co mówisz?)

        • ~brasil pisze:

          starałam się ogarnąć to, co muszę przeczytać i już koorva nie mogę… dziś to samo, a więć na pewno coś rozwalę! też mi sie tak zdarza że chodzę i ryczę… na ogół nikt tego ni rozumie, no bo jak może zrozumieć ktoś kto nie doświadcza radosći pe em esu??? o jacie, jak wkoorwione to wszytskie trzy, w kupie raźniej 😉

          • ~Czerwona pisze:

            No pewnie, że raźniej, chociaż jak na mój gust to jakoś mamy dziwnie, bo z moich obliczeń wynika, że Ty powinnaś być już tydzień po, a my z nive tak gdzieś dzisiaj skończyć. Tymczasem nive ma pms w trakcie okresu, ja mam tydzień opóźnione wszystko, a Ty to już chyba dwa tygodnie 😉 Buahahhaa 😀

          • ~brasil pisze:

            ja to już nawet po karmazynowym przypływie jestem, ale jeśli atrakcje dnia codziennego są takie a nie inne, to co się dziwić że mam objawy równe pe em esowi? ;]

          • ~Czerwona pisze:

            Jeszcze troszkę poczekaj i nam się naprawdę cykle wyrównają 😉 A tak fokle to Ty tłumaczyłaś, a mi znowu komp zrobił siurpryzę, w dodatku tym razem nie mój, czyli u promotorki nie odczytał tego, co w pocie czoła wczoraj robiłam 2h… I wiesz co? Nawet mnie to nie zdziwiło, starzeję się i zaczynam godzić z rzeczywistością… Wiosna idzie czy co?

          • ~brasil pisze:

            no idzie, idzie 😉 mogłaś rzucić jakąs kąśliwą uwagę ;)))

          • ~Czerwona pisze:

            Nie było potrzeby, sprawa wyraźnie nas z promotorką zjednoczyła, nie chciałam psuć magii chwili… 😉

          • ~brasil pisze:

            stałyście się jednym ciąłem i jedną duszą ? ej, to ze mną tak miałaś a nie z jakąs tam promotorką! ;]

          • Czerwona pisze:

            Cóż, stało się, chwila zapomnienia… Ach wybacz!!! 😉

        • ~M. pisze:

          Oj, załapałaś deprechę. Mnie też już to bierze, bo czasu na naukę coraz mniej, a postępy nikłe… Dowiodłem empirycznie, podobnie jak i wiele milionów ludzi na świecie, że najlepszym dniem tygodnia jest piątek. Nie będę się rozpisywał, sama wiesz dokładnie dlaczego 😉 Niedziela, mówiąc oględnie, jest taka sobie (ten zbliżający się poniedziałek). Wydaję mi się jednak, że mamy chyba trochę niewłaściwe podejście do niedzieli-jak już zapisano tysiące lat temu, powinien to być dzień odpoczynku, a My tymczasem w tym naszym niekończącym się zagonieniu nawet w niedzielę coś próbujemy zrobić, frustrujemy się tym i zbliżającym się nowym tygodniem, w rezultacie postępy nikłe, odpoczynek żaden, a humor do d…. Chyba nie umiemy już prawdziwie odpoczywać, ja przynajmniej zatraciłem tą zdolność…Głowa do góry! Wiosna idzie!Pozdrawiam pokrzepiająco!

          • ~Czerwona pisze:

            Ja potrafię odpoczywać, kiedy czuję, że zasługuję… Tylko że mi się rzadko wydaje, że zasługuję 😉 Mam w ogóle jakieś takie obłąkańcze poczucie sprawiedliwości i kiedy ktoś mi w czymś np. pomoże, to i ja muszę, bo inaczej ciągle to nade mną wisi, ta myśl, że powinnam się odwdzięczyć, że moje odpoczywanie, kiedy on ma tyle roboty, jest nie fair… Dlatego umiem odpoczywać wyłącznie, gdy wszyscy inni odpoczywają, co akurat rzadko się zdarza – pamiętasz zapewne wpis o mojej mamie… I jak tu nie mieć rozdarcia wewnętrznego??? Powinnam się leczyć ;)Pozdrawiam, na szczęście poniedziałkowo (co nie znaczy, że bez problemów) 😉

    • ~nive pisze:

      Wiesz co, mam tak samo i nikt nigdy nie rozumial, dy mowilam, ze dla mnie niedziela jest zimnym dniem. Moze dale tego, ze zapowiada rychly koniec weekendu? Nie wiem, jakos za nia nie przepadam.Za to Soboty uwielbiam :]

      • ~Czerwona pisze:

        Ja chyba najbardziej lubię piątki, ewentualnie odkąd jestem na studiach, to czwartki wieczór :) Ale od niedzieli to nawet poniedziałek wolę… Beznadziejny dzień.

    • ~Nabu pisze:

      Wybuchaj, polepszy Ci się :)

      • ~Czerwona pisze:

        Hm, zależy przy kim… Bo jak sama przy sobie, to nic nie da, a jak przy kimś, to będę mieć potem wyrzuty sumienia… I znowu to rozdarcie wewnętrzne!!! Wrrr!

        • ~Nabu pisze:

          Przy mnie możesz. Ja zrozumiem 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Naprawdę? To muszę chyba jakąś animację wstawić, żeby symbolizowała wybuch… Ale zaopiekujecie się moim blogiem, prawda? 😉

          • ~Nabu pisze:

            Naprawdę, naprawdę ;). A blogiem się ofkors zaopiekujemy. Jak swoim własnym ;).

          • ~Czerwona pisze:

            Hm, wrodzony sceptycyzm każe mi w to powątpiewać, a raczej może zastanowić się, czy aby na pewno to nie brzmi bardziej złowieszczo niż optymistycznie, ale oczywiście dziękuję 😉

          • ~Nabu pisze:

            Ależ oczywiście, że miało brzmieć bardziej złowieszczo ;). A jak niby? No bo zastanów się: chciałabyś mieć taki blog jak ja, Brazylia albo Nive? 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Eee… Yyy… Jak by to dyplomatycznie ująć… Chyba jestem zbyt przywiązana do mojego 😉

  2. ~Mela pisze:

    Nic pozytywnego nie znajdziesz,chociaż takiego tyci? :) musi coś być :)

    • ~Czerwona pisze:

      Tak – że kiedyś na pewno się skończy! 😀

      • ~Mela pisze:

        A widzisz,więc nie jest tak źle 😉 skończyła się 😉 dla mnie niedziela to taka trochę wegetacja jest…:)

        • ~Czerwona pisze:

          Dokładnie, taki dzień z gatunku „musi być, to jest, ale nie ma wielkiego znaczenia”… Może kiedy będę pracować, to będę go inaczej odbierać, ale na razie to dla mnie o wiele większa udręka niż sobota, kiedy trzeba sprzątać i się krzątać…

  3. przekora pisze:

    hm szkoda niedzieli na wybuch;)) lepiej juz kocyk;]

    • ~Czerwona pisze:

      Wybuchy na ogół nie wybierają… Gdybym to ja wybierała, to bym też wybrała kocyk, możesz mi wierzyć.

  4. Forever_Alone_ pisze:

    Byłam dziś w sklepie, na zakupach… Myślałam, że już nie wróce o własnych siłach :) Mi też ta niedziela daję popalić od jakiegoś czasu :) Pozdrawiam

    • ~Czerwona pisze:

      Mi dzisiaj dała wyjątkowo, ale może to przez PMS… W każdym razie na szczęście się kończy w miarę spokojnie… Co kupiłaś? Bo ja wczoraj chciałam, ale nic nie było ciekawego, co mnie też już zdegustowało, może dlatego ta niedziela taka wybitna 😉

      • Forever_Alone_ pisze:

        Prawdę mówiąc to mnie siłą wywlekli z domu na te zakupy bo mi humor się wyprowadził :) Sobie nic praktycznie nie kupiłam… Jakoś to wszystko nie w moim stylu, nie pasujące, nie ciekawe… Jakaś ja w ogóle kobieta niezdecydowana się zrobiłam… 4 razy jogurt wymieniałam bo za każdym razem gdy poszłam dalej to stwierdzałam, że jednak nie taki smak chce, nie z takiej firmy, itp :)

        • ~Czerwona pisze:

          Też tak czasem mam… A kiedy jadłam chipsy, to 10 minut spędzałam na wybieraniu 😉 A okularów to szukałam dwa dni, natomiast mój szwagier tydzień potem wszedł do sklepu i kupił drugie mu zaproponowane… No ale to nie moja wina, że mam taką wymagającą twarz, prawda? 😉 Typowe kobiety jesteśmy, takie z opowiadań facetów z rodzaju „baba na zakupach” 😉

  5. ~ciemna-masa pisze:

    j mam tak w niedzielę, że siedzę gapię się w TV i jem… potem mam wyrzuty, ja podpiduje się pod wykreśleniem niedzieli z kalendarza :)

  6. ~Zadra pisze:

    A mi by się przydał właśnie taki dzień zwykłego wolnego. Z dłuższym spaniem, wylegiwaniem, zamówionym obiadkiem i kilkoma filmami. Ale gdzie tam….

    • ~Czerwona pisze:

      Wiem, wiem… Mi by się przydał taki ekstra samotny, bez ludzi z pretensjami, tylko cisza, ja i czas… Ale gdzie tam…

  7. ~shyJa pisze:

    tez nie znosilam niedziel, dopoki nie wynioslam sie z domu rodzinnego- wtedy nie znosilam niedziel, dretwej telewizjii, kosciola, spotkan rodzinnych i rosolu na obiad… teraz lubie niedziele, nie chodze do kosciola, nie mam telewizora, mieszkam w innym kraju i jestem wegetarianka. rozgrzeszam sie z gory za lenistwo, lub od rana zapierdalam z wszystkim tym, czego nie zdarzylam zrobic w tygodniu… ostatnio raczej to pierwsze- ze wzgledu na przesilenie wiosenne udzielilam sobie podwojnego rozgrzeszenia:)

    • ~Czerwona pisze:

      Ooo, i to jest dobre wytłumaczenie – przesilenie wiosenne 😉 Ja sobie daję rozgrzeszenie, tylko inni mi nie chcą dać :( Więc masz rację – jedynym wyjściem byłaby wyprowadzka. Myślę o tym od pewnego czasu, tylko fundusze mi przeszkadzają, a raczej ich brak… Zawsze pod górkę :/

      • ~shyJa pisze:

        pewnego dnia to po prostu sie stanie, nawet nie zauwazysz:) a rozgrzeszenie jest w tych czasch koniecznoscia!!! :)

        • ~Czerwona pisze:

          Tylko ja niecierpliwa jestem… 😉 Swoją drogą ciekawe, jak by moi rodzice zareagowali na wieść o mojej wyprowadzce. Pewnie by mi wynaleźli sto powodów, dla których mi się nie uda mieszkać samej… Ech. Ale kiedyś to się stanie, bo mieszkanie z rodziną robi się ciężkostrawne…

  8. ~izavel pisze:

    Hehe a ja na przekór zanucę „ale za to niedziela, ale za to niedziela…”:) A u mnie to w sumie wszystko zalęzy od konkretnej niedzieli… Ale zasadniczo lubię niedzielę, bo ja niedzielne dziecko jestem (i ponoć stąd się wzięło moje lenistwo, tak mi mówią hehe) Pozdrawiam!

    • ~Czerwona pisze:

      Ja sobotnie 😉 Może dlatego tak mi się ta niedziela z osobowością kłóci… Bo tu nie chodzi o to, że ja nie lubię wypoczywać, tylko że kiedy od rana nic nie robię, to mam wyrzuty sumienia, które mi nie pozwalają na relaks ot tak, po prostu… Zresztą utwierdza mnie w tych wyrzutach rodzina :/ Może polubię ten dzień, kiedy zamieszkam sama i nikt nie będzie mnie rozliczał z tego, co robiłam w ciągu dnia… Tyle pytań, tyle zagadek przyszłości, co nas jeszcze czeka… No to mi się zrobiło filozoficznie :) Ale Ty, kochana, na pewno nie jesteś większym leniuszkiem niż ja!

      • ~M. pisze:

        I znowu tak piszesz, jakbym to ja o sobie pisał! A dopiero sam przed chwilą to samo napisałem! Widać mamy podobne charaktery… Znasz teorię o zdolnych leniuszkach ??? 😀 Jest to przydatne w życiu, ale na dłuższą metę cholernie męczące… Jak ja zazdroszczę tym poukładanym, systematycznym ludziom! Ale czy oni są szczęśliwsi???Pozdrawiam bliźniaczo!

        • ~Czerwona pisze:

          Mamy chyba pewne cechy autodestrukcyjne, skoro taka adrenalina nam służy 😉 Ale gdyby wszyscy byli poukładani, to jakże nudny i przewidywalny byłby świat… Oczywiście nie mam tu na myśli ludzi, którzy kompletnie wszystko mają w nosie. My posiadamy przynajmniej tę miłą zaletę, że nawet jak na ostatnią chwilę, to jednak wiadomo, że będzie, a niektórzy… uch, szkoda gadać! Hm, ale odbiegłam od tematu, jak zwykle 😉 Więc może podsumuję – moim zdaniem to po prostu ma swój urok. I tyle :)Pozdrawiam słonecznie!

          • ~M. pisze:

            To może My jedziemy na tej adrenalinie, zamiast na kawie? Pozdrawiam!

          • ~Czerwona pisze:

            O, to jest myśl! Chociaż prawdę mówiąc nie wiem, czy to taki zdrowy zamiennik… ;)Pozdrawiam miętowo (bo tymczasem zjadam tabletki na gardło, zupełnie nie w celu wytworzenia adrenaliny, wręcz przeciwnie…)!

          • ~M. pisze:

            Oj, zdrowia to takie emocje i adrenalina nie dodają. Czym człowiek starszy, tym gorzej to przechodzi. Ale przyzwyczajenie-drugą naturą…Pozdrawiam ku zdrowotności!

          • Czerwona pisze:

            Przyzwyczajenie i natura… Co zrobić…. Iść do psychologa? 😉 Albo poćwiczyć jogę… Tymczasem poćwiczyć to ja muszę łykanie tabletek, co w tym stanie nie jest rzeczą prostą… Pozdrawiam z nadzieją, że bez zarazków 😉

          • ~M. pisze:

            Ba! Psychologa to ja mam w pracy na wyciągnięcie ręki. Bardzo dobra koleżanka. Chyba jednak sam muszę nad sobą popracować… A tymczasem nie choruj mi!Pozdrawiam pokrzepiająco!

          • ~Czerwona pisze:

            Ja też się staram sama, ale na starość coraz gorzej idzie 😉 A co będzie za 20 lat – wolę nie myśleć. Zresztą to jest dobra recepta na wszystko – nie myśleć za dużo 😉 A choroba… no cóż, nie umieram, więc chyba kiedyś przejdzie… Ale postaram się specjalnie dla Ciebie wyzdrowieć jak najprędzej ;)Pozdrawiam cytrynowo!

  9. ~słodko-kwaśna pisze:

    Ty? wybuchniesz? ani mi się waż!:) Oj ja akurat wczoraj od koniec dnia byłam niesamowicie zmęczona, a – jak by to sobie wyobrazić? – robiłam tylko projekt z historii! Wrr. Ale dziś zrobiłam sobie znowu wolne, więc jestem i pozdrawiam znów;) U mnie jest słoneczko, więc bosko i cudownie, mam nadzieję, że w Poznaniu deszcz nie pada;) :*

    • ~Czerwona pisze:

      Nie, dzisiaj dzień był przepiękny, w związku z czym zafundowałyśmy sobie z w-i-a-r-ą piwko i słone paluszki w plenerze :)))) Zasłużyłyśmy sobie, a co! Każdy powinien od czasu do czasu posiedzieć na łonie natury, nic nie robiąc, tylko grzejąc się w słońcu i konwersując beztrosko. Tym bardziej gdy czeka mnie tydzień pełen pracy i zgryzot 😉 Historia, współczuję szczerze… Też bym sobie po niej zrobiła wolne ;))) Buziak!

  10. ~anuśśś pisze:

    A może zafunduj sobie co niedzielny wypad w miasto? zwiedź cos, albo idź do parku, albo za miasto na chwilę? posiedź, powdychaj czy coś…, niedziele sa nudne ale one własnie po to są! a to nie hormony za cię piszą, bo tuz tuż będzie..?

    • ~Czerwona pisze:

      Jak najbardziej hormony, bo mi się wszystko jakoś o tydzień przesunęło… Pewnie przez Grecję, ale nie narzekam, im rzadziej to paskudztwo, tym lepiej 😉 A za radą Twą poszłam, może nie wtedy, kiedy trzeba, ale zawsze, czyli dzisiaj degustowałam Redsa w plenerze :))))

      • ~anuśśś pisze:

        jeju! w plenerze?! co za swawola! no no! pełen podziw! ;D

        • ~Czerwona pisze:

          Aczkolwiek w plenerze najbardziej lubię robić inne rzeczy 😉 Niestety za mało mi było do tej pory dane, za mało…

          • ~anuśśś pisze:

            myśl o tym, co przed tobą! wspaniałe morze przyjemności i rozkoszy w plenerze i nie tylko! rany wariactwo, ale na plaży pokochałabym się chętnie;)

          • Czerwona pisze:

            A ja w jakimś zagajniku na łące… Tylko alergia by mnie chyba zjadła. I komary 😉 No zawsze pod górkę, kurka wodna!!!

  11. ~motylek pisze:

    ojj no nie wybuchaj, a jak już to uprzedź odpowiednio wcześniej to się ewakuujemy 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Ale nie mówię, że teraz wybuchnę, tylko kiedyś… Wtedy postaram się uprzedzić, jeśli tylko będę w stanie 😉 Zresztą trochę adrenalinki i Wam nie zaszkodzi ;)))

      • ~motylek pisze:

        ja adrenalinki mam sporo więc poproszę wersję bezpieczną 😉 bo chyba nie chcesz bym zawału dostała?! 😉

        • ~Czerwona pisze:

          E, za młoda i za wytrzymała jesteś na zawał 😉 My, kobiety, potrafimy dużo znieść ;P Zresztą adrenalinkę sama sobie produkujesz, przy panu ślicznym, i nawet się podzielić nie chcesz, więc na mnie nie zwalaj, o! 😉

          • ~motylek pisze:

            hie hie, ale on mnie raczej do zawału nie doprowadzi 😉 ja jego mogę, ale on mnie? eeee 😉

          • Czerwona pisze:

            Przypadki chodzą po ludziach 😉 Przynajmniej byś umarła przyjemnie… 😉

  12. ~M. pisze:

    Coś mi się ten długi komentarz źle wkleił. Sorry, przemęczenie…

  13. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    Mnie rowniez niedziela kojarzy jest jakos zimno … sama nazwa … niedziela … brrrr. Kocham piatkowe popoludnia i wieczory i cale soboty :-)) niedziela dla mnie juz jak jedna noga w poniedzialku :-(

    • ~Czerwona pisze:

      Dokładnie! Nawet nazwa jest taka… chłodna, jak chłodna pościel i zimne światło, jakby dopiero co spadł deszcz i niebo się rozjaśniło, ale w powietrzu czuć było wilgoć… No to popuściłam wodze fantazji 😉

  14. ~M. pisze:

    Dziś tylko pozdrawiam, tak dla pokrzepienia!

    • Czerwona pisze:

      Och przyda się, bo niestety chyba się nie uchowałam przed chorobą… Tfu tfu, i cicho sza, może jak nie będę o tym mówić głośno, to odpuści? Ech, oby, bo mam tyle pracy…Pozdrawiam szeptem!

      • ~M. pisze:

        Nie daj się! Na fali wrogości do antybiotyków (i nie jestem tu wyjątkiem) polecam ciepłe mleko, miód, czosnek (a rano miętówki 😉 Sam sobie to dziś profilaktycznie zaaplikuję, bo ostatnio trochę o tym zapomniałem. Licho nie śpi! Co jakiś czas łykam też kilka tabletek Rutinoscorbinu. I na razie jakoś się trzymam.Pozdrawiam pokrzepiająco!

        • ~Czerwona pisze:

          Ja wytrzymałam całą zimę, a dopadło mnie oczywiście w słońcu i cieple… Też bym chciała uniknąć antybiotyków, mam nadzieję, że się uda, aczkolwiek nie czuję się zbyt dobrze :/ Masz całkowitą rację, a ja biję się w piersi – ostatnio zaniedbałam i czosnek, i miód (mleka nie pijam, więc się nie liczy ;)). Wcinałam tylko rzeżuchę do chleba i wyciskałam cytryny lub sok z pomarańczy, ale widać to za mało. Ech, czasem trzeba po prostu swoje odchorować. Oby jak najłagodniej… :(Pozdrawiam i dziękuję za pokrzepienie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *