Pragnę tylko zakomunikować własne, absolutnie niepowtarzalne i wybitne osiągnięcie w dziedzinie kulinarnej. Otóż spaliłam dzisiaj grzanki. Tzn. w sumie same się spaliły, kiedy gadałam z rodzicami, ale nie bądźmy drobiazgowi. Tak czy inaczej zarejestrowałam ów fakt, gdy zaczęły już śmierdzieć, wydobyłam je zatem, włożyłam kolejne skibki do zrobienia, a tamte jęłam oskrobywać. I podczas oskrobywania znowu się zagadałam, w związku z czym wyjmowałam te nowe z dziwnym uczuciem deja vu. Podwójne spalenie. Tego to nawet Święta Inkwizycja nie potrafiła. Ale cóż, w trygonie ognia jestem, tak czy nie? No.
-
Najnowsze wpisy
Najnowsze komentarze
- ~M. o Męki dorosłości
- ~Zapałka o Męki dorosłości
- ~M. o Dekada
- ~Czerwona o Dekada
- ~M. o Dekada
Archiwa
- Październik 2018
- Listopad 2017
- Maj 2017
- Październik 2016
- Kwiecień 2016
- Grudzień 2015
- Listopad 2015
- Czerwiec 2015
- Luty 2015
- Sierpień 2014
- Kwiecień 2014
- Grudzień 2013
- Wrzesień 2013
- Lipiec 2013
- Marzec 2013
- Grudzień 2012
- Listopad 2012
- Październik 2012
- Wrzesień 2012
- Sierpień 2012
- Lipiec 2012
- Czerwiec 2012
- Maj 2012
- Kwiecień 2012
- Marzec 2012
- Luty 2012
- Styczeń 2012
- Grudzień 2011
- Listopad 2011
- Październik 2011
- Wrzesień 2011
- Sierpień 2011
- Lipiec 2011
- Czerwiec 2011
- Maj 2011
- Kwiecień 2011
- Marzec 2011
- Luty 2011
- Styczeń 2011
- Grudzień 2010
- Listopad 2010
- Październik 2010
- Wrzesień 2010
- Sierpień 2010
- Lipiec 2010
- Czerwiec 2010
- Maj 2010
- Kwiecień 2010
- Marzec 2010
- Luty 2010
- Styczeń 2010
- Grudzień 2009
- Listopad 2009
- Październik 2009
- Wrzesień 2009
- Sierpień 2009
- Lipiec 2009
- Czerwiec 2009
- Maj 2009
- Kwiecień 2009
- Marzec 2009
- Luty 2009
- Styczeń 2009
- Grudzień 2008
- Listopad 2008
- Październik 2008
- Wrzesień 2008
- Sierpień 2008
- Lipiec 2008
- Czerwiec 2008
- Maj 2008
- Kwiecień 2008
- Marzec 2008
- Luty 2008
- Styczeń 2008
- Grudzień 2007
- Listopad 2007
- Październik 2007
- Wrzesień 2007
- Sierpień 2007
- Lipiec 2007
- Czerwiec 2007
- Maj 2007
Meta
mnie kiedyś dwa jajka wybuchły! hi hi hi! jak hukło, to długo myślałam, co się stało! właściwie za swędem udałam się do kuchni i…, nie było śniadanka;)
😀 No i patrz, kolejny talent się ujawnił; a raczej antytalent 😉 Niby nieprzydatny, ale za to jaki spektakularny 😀 Mi za to cyklicznie przy otwieraniu „wybuchają” jogurty 😉
ja zmaściłam ciasto w proszku!!! o zgrozo, zamiast 50 ml dałam 500 ml wody, a potem zastanawiałam się czemu to bajoro w formie nie tężeje! hi hi hi;) ale z tymi ml to zawsze miałam problem! z matmy, noga jestem, cóż więcej rzec…, raz jak miałam piec piernika i w przepisie było 30 ml miodu to zadzwoniłam do teściowej przyszłej z zapytaniem jak ja to mam niby sobie odmierzyć?!
Hihi
Ale wiesz, ja też z tym miałam problem, kiedyś sos taki z proszku zrobiłam niczym zupę, bo za dużo wlałam… I jaka zła byłam, że takie badziewie, za mało sosu dali, że oszczędzają, że… etc. 😉 Ale powiem Ci szczerze, że wg mnie to urocze jest… Wprawdzie tylko z perspektywy czasu, ale jednak 😉
no właśnie z perspektywy czasu;) no bo jak można z proszku coś skiepścic toż to przepis dla idiotów jest, dopiero jak samemu sie zmasci to głupio… he hehe;) ale co tam! tyle tego na sumieniu… a jakąś grecka potrawę przywiozłas?
Tak, taką galaretkę w cukrze pudrze w 3 smakach, nazywa się to lukumi
A wiesz, ja mam tak, że zawsze najprostsze rzeczy mi nie wychodzą, za to te najtrudniejsze – najlepiej ze wszystkich
Więc z dwojga złego… 😉
i co? smaczne były? 😉
Po oskrobaniu przepyszne, bo ja lubię wszystko, co mocniej podpieczone
Oczywiście bez przesady, ale zjeść zjem 
no tak, wszytsko układa się w logiczną całość Sztaniczko: wujaszek, piekło, podpalanie… 😉
Natury się nie oszuka… A rodziny nie wyprze 😉 Tylko kogo ja mam za męża wziąć, podobnego Szatańca czy wręcz przeciwnie?
wziąć? w sensie zagarnąć? przywłaszczyć? no tak, jesteś do tego zdollna 😉
A co, to takie trudne jest? No dobra, trudne, ale tylko dlatego, że ja z dobra jestem i mi żal tych biedaków… 😉
a może na męża to Marilyn Manson? bo jeśli miałoby być Twoje przeciwnieństwo, to musiałby być Krzysztof Bosak, a wtedy musiałybyśmy zerwać kontakty 😉
W sumie jest jeszcze opcja – neutralny i niepodobny, ale też nie radykalnie inny… 😉 A Bosak jednak jakoś tak mi sie nawet podobał, bo był taki łagodny i fokle… Uległy no 😉
się przyznaj, że chcesz go wykorzystać, żeby się do giertycha zbliżyć! 😉
Nie, ja chcę go wykorzystać, żeby miał potem łatwiej w życiu, kobiety przecież wolą doświadczonych… Taka jestem miłosierna i spiesząca z bezinteresowną pomocą. Altruistka normalnie 😀
myślisz, że on jest jeszcze dziewicem? a może on tak tyko udaje, takie niwiniątko, a po nocach się przebiera za królową elżbietę i zabawia się z mężczyznami… ;]
Ale dlaczego z mężczyznami… Mówisz, że LPR tak go skrzywiło, że aż mu się zachciało w drugą stronę wygiąć? Zresztą nie wiem, nie wiem, naprawdę, ale ja dzisiaj bym przeleciała wszystko co żyje, w środku cyklu jestem!!!!!!!
o matko! słonia też?!?!?! 😉
Ciekawe, dlaczego przyszedł Ci do głowy właśnie słoń
to ostatnio pierwsze zwierzę, któe przychodzi mi do łba… gdyby nie było takie duże,mogłabym zahodować jednego w domu 😉
Dobrze, że tylko do łba… Ale z jakiegoś powodu czy tak sobie? Bo mi ze zwierząt to teraz przychodzi na myśl tylko… no facet 😉 Jakby nie było, to też zwierzę…
tak sobie, bo wiadomo: zakochani widzą słonie 😉 ty z facetami uważaj, bo to jedne z najbardziej poligamicznych zwierząt ;]
Zakochani? Już nie ściemniaj ;P A facet może być poligamiczny, póki układ jest jasny. Jak się zakocham, to już nie. Czyli może być poligamiczny baaardzo długo 😉
Nie masz wyłącznika czasowego? To bardzo dobry wynalazek … hi hi
Nie, bo to taki stary toster… Zawsze wyciągam na czuja, ale to trzeba pilnować – więc cóż, czasem się zdarzy to i owo 😉
to mistrzyni piekarnika jestes;))
W piekarniku to mi tylko ser wypływa z zapiekanek i potem śmierdzi jak sto diabłów, ale to już nie moja wina 😉 Tutaj to jestem mistrzynią tosterów (starych zwłaszcza) oraz mikrofalówek
Wyjątkowa jesteś:) Ale ja nie lepsza,to co potrafię zrobić w kuchni policzyłabym na palcach jednej ręki:)
Ja o dziwo troszkę (no dobra, bardzo troszkę, ale zawsze ;)) potrafię, tylko że zawsze wynikają mi po drodze jakieś nieprzewidziane okoliczności… Przynajmniej nie jest nudno 😉
Tak,to wszystko wina czynników zewnętrznych;) to te grzanki takie niedobre i nie poczekały;)
I toster, nie zapominaj o tosterze, toster też złośliwy! 😉 Grunt to dobra interpretacja, po co mam na siebie winę zwalać, no nie? 😉
No oczywiście,przedmioty bywają złośliwe,a przecież Ty chciałaś dobrze,w końcu miałaś ochotę na te grzanki:)
No właśnie, przecież sama sobie bym specjalnie ich przypalała! Zły toster, bardzo zły, zasługuje na karę 😉 (gwoli ścisłości jeden kawałek już mu oderwałam, dawno temu hihi; ale zostało jeszcze sporo elementów do zniszczenia ;))
daj mu klapsa i po sprawie 😉 przecież go nie pozbawiaj części ciała,bo jak będzie normalnie funkcjonował? 😉
Ale to tylko jedna, pewnie funkcjonująca jak jego jedno ucho, przeżyje 😉 (oby jak ucho, a nie nic innego, bo wtedy to by cienko było.. Wybacz, dzisiaj mi się wszystko kojarzy ;))
Jest jakiś konkretny powód tego kojarzenia czy ot tak? 😉
Strategiczny dzień cyklu, ot co 😉
Sprezentuje Ci toster co robi „brzdek” i wypluwa gotowe ( i niespalone ) grzanki :-))
O tak, tak, na to się piszę jak najbardziej
Albo jeszcze lepiej na osobistego kucharza 😉
Cos mi mowi, ze z osobistym kucharzem (przynajmniej takim osobistym jaki mi na mysl przychodzi) to byscie pewnie nigdy nie zjedli nieprzypalonej grzanki … zagapic sie tak latwo we dwoje ;-))
Przejrzałaś mnie 😉 Albo ewentualnie byśmy ich w ogóle nie robili i zamawiali tylko gotowce do domciu 😀 Jejku, jak ja o tym marzę!
nie martw się, ja spaliłam czajnik… więc można powiedzieć, że nawet wody zagotować nie potrafię 😉 a tak na marginesie, to czemu wszyscy(celowe wyolbrzymienie ;)) coś o jedzeniu piszą?! 😉
Ja ostatnio siostrze wyłączałam gaz pod czajnikiem, ponieważ poszła na spacer i zapomniała o tym… 😉 A o jedzeniu… no bo cóż, to jedna z przyjemniejszych rzeczy na tym świecie
spalić grzanki… no co wszystko można… z moim talentem kulinarnym to już na pewno… choć póki co na razie to tylko czajnik spaliłam, bo zapomniałam, że włączyłam go by zagotować wodę… ale zapomniałam o nim, woda wyparowała, a czajnik z czerwonego zmienił kolor na taki czarny :))
Moja siostra z mężem spalili już ładnych kilka, więc doprawdy nie musisz mieć kompleksów 😉 Kurcze, wiesz co? Aż mi się zachciało kiełbasek z grilla… ;D
Gratuluję! 😀 Mi się kiedyś zdarzyło ziemniaki przypalić. No i stopić dwa czajniki, więc Ty w porównaniu ze mną jesteś mistrzynią refleksu ;).
Aaa! I dziękuję ślicznie za zdjęcia śliczne :). Swoje podeślę jak przełożę kartę sieciową z mamy laptopa do mojego komputera, bo na laptopie u mamy nie mam nic mojego :). Chyba że będziesz usatysfakcjonowana jakimiś naszo-klasowymi lub gronowymi, to pisz :).
Ja notorycznie przypalam kapustę od gołąbków, gdy podgrzewam te takie ze słoika… I za nic nie mogę dojść, dlaczego się tak dzieje. Ale kurka blada to faceci powinni gotować, więc niech no tylko który spróbuje mi uczynić uwagę na ten temat…! (to tak na wszelki wypadek mówię, jakby jakiś potencjalny kandydat to czytał ;)) Nie mam głowy do kuchennych spraw… Nie ma sprawy, cieszę się, że się podobają, bo już mi wytykano, że mało widać, dziwne… A na naszej-klasie to bym Cię najpierw musiała znaleźć, więc namiar poproszę, bo ogólnie to bardzo chętnie
O tak! Zgadzam się, że to faceci powinni gotować. Święte słowa ;).A na zdjęciach wcale nie tak słabo widać. Są w sam raz, tylko Ty tak opatulona szalikiem szczelnie jesteś :P.A namiary na naszą klasę wyślę Ci mailem :).
Oki
Co do facetów, to zawsze powtarzam, że natura sama tak chciała, w końcu mają więcej tych kubków smakowych, no nie? A ja się opatuliłam, bo przecież była zima!!! Pretensje nie do mnie 😉
Ala… ja mam do Ciebie slabosc!! :-))Wyrwijmy sie kiedys razem ze specjalistka od anatomii duszy na podboj swiata :-))A z kulinariow, razu jednego wrzucilem jajka do garnaka. Tez sie zagadalem, tez z rodzicami nagle doszedl mnie wystrzal. Woda wyparowala a jaja eksplodowaly pod sam sufit :-))
O, to z anuśśś możecie sobie ręce podać… Ale mi też jajka zawsze pękają, chociaż – przyznaję – eksplozji jeszcze nie miałam. Jeszcze! 😉 A co do podboju świata, to zróbmy to jak najszybciej!!!! Póki życie mnie nosi jak stado wilków owce
Mmmm…. Spalone grzaneczki… Pyyycha
No nie? Też tak myślę 😉
Ja też z trygonu ognistego jestem! ;))
Wiem, wiem… Lwica… Też kiedyś byłam Lwicą, bo mój były to Lew… Ale cóż, teraz wróciłam do rodzimego Strzelca i dobrze mi z tym 😉
Hmmm… Ja nawet wodę potrafię przypalić. Daru gotowania choćby najmniejszego nie mam.
Pozdrawiam
To tak jak ja. Gotuję gdy muszę… Ale ostatnio powoli nachodzi mnie chęć usamodzielnienia się. Nie tylko w kwestii gotowania…
Ja myślę, że przyczyna nie leży w urządzeniu, rodzaju potrawy, znaku zodiaku, trygonach i itp. sprawach. Po prostu Twoja głowa jest jeszcze w Grecji ;-)Pozdrawiam zakręcony!
Oj jest, chociaż powoli problemy typowo „krajowe” zaczynają już to zmieniać… Ale bronię się dzielnie! Aczkolwiek swoją drogą to naprawdę nie jestem i raczej nie będę dobrą kucharką 😉 Pozdrawiam słodko-gorzko…