Rozedrgana

Czerwona Krwawa jest bardzo, co nie zmienia nic kompletnie w jej postrzeganiu świata. Czyli jakiś tam, powiedzmy, in-the-middle-of-menstrual syndrome (IMS). (Nazwałam to, bo gdy się nazwie problem, to podobno łatwiej się z nim zmierzyć, zatem teoretycznie robię, co mogę.)
Ale w zasadzie to dołowi pewnie wszystko jedno, jaki ja mam do cholery dzień cyklu.

Wczoraj byłam z koleżankami w Plazie i oczywiście najpierw wykorzystałam Douglasa spryskaniem się Gucci Envy, a potem zdołowaniem się do granic możliwości poprzez wąchnięcie sobie Kenzo Air, czyli zapachu mego lubego eks. Nie wiem, po co, chyba miałam potrzebę dokończenia dzieła za IMS. Poza tym wlazłyśmy do działu dziecięcego, gdzie jak wiadomo ciuchy są o połowę tańsze niż w damskim, bardziej kolorowe, czyli ładniejsze, i w dodatku z małymi rozmiarami, a niektóre nawet z dużymi jak kapa na słonia. No i tam były takie maluśkie rękawiczki futerkowe i torebka z biedronką… I instynkt macierzyński zeżarł nas wszystkie trzy.

Tęsknię.
Żeby tak zostało jak teraz, żeby nie nadeszła wiosna, kiedy będę tęsknić jeszcze bardziej…
Lata już nienawidzę. I nie chcę kończyć studiów, szukać pracy, i żeby moje życie straciło cały sens, jeśli oczywiście do tej pory kiedykolwiek go w ogóle posiadało, co do czego miewam coraz częstsze wątpliwości.

Boję się panicznie. Do 19 lutego będę trwać. Potem zacznie się ciągły stres, który mnie już pewnie nie opuści. Nie mam też siły na późniejsze schematyczne, nudne bytowanie, w którym wszystko sie powtarza, nic nie zaskakuje, bo co może zaskoczyć u dorosłej samotnej kobiety z niewielką liczbą przyjaciół i jeszcze mniejszą wielbicieli.

A nocą będę się przytulać do Bezimiennej wciąż Żaby. Wspaniale się zapowiada.
Nawet pieprzonej kasy nie mam. Niczego nie mam.

Teraz mogę ryczeć w spokoju, bo rodzice poszli spać, ale w dzień było ciężko. Na szczęście kroiłam cebulę na sałatkę, więc przy tym ryknęłam sobie porządnie, chociaż cichutko, żeby nikt nie zauważył. Dobry sposób, kiedy chce się niepostrzeżenie wypłakać.

Tylko ile można udawać, że wszystko gra, kiedy nie gra prawie nic?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

136 odpowiedzi na „Rozedrgana

  1. przekora pisze:

    mozna caly czas „trzeba sie nauczyc ukrywac smutek pod usmiechem” i to niestety prawda… trzymaj sie mala.

  2. ~motylek pisze:

    właśnie na stronie blogowej onetu zobaczyłam, że masz notkę nową i rezerwuję sobie miejsce 😉 jutro przeczytam i skomentuję, a tymczasem życzę dobrej nocy! ja się uczę :(

    • ~Czerwona pisze:

      Hehe, jak ja u Ciebie 😉 Ucz się, ucz, ja też jutro mam koło, ale rano powtórzę, teraz idę popłakać do łazienki… Heh. Słodkich snów :*

      • kwjatuszek@onet.eu pisze:

        ejj no nie ma tak… mogę popłakać z Tobą? ja mam jutro dwa egzaminy i to od 8 są także niczego nie powtórzę a czuję że nic nie pamiętam :/motylek

        • ~Czerwona pisze:

          Biedactwo, mam nadzieję, że dobrze Ci poszło! Ja dzisiaj już po, ale jutro mam kolejne koło, w sumie poprawę… Walić to, dzisiaj idę na imprezę, uchleję się (mam nadzieję! Bo ostatnio żaden alkohol na mnie nie działa 😐 ) i jakoś to będzie… Ech. Przytulańce ślę :*

          • ~motylek pisze:

            a Twój humor już lepszy?? przeczytałam notkę wczoraj jeszcze ale nie miałam siły odpisać…

          • ~Czerwona pisze:

            Tak średnio… Najchętniej bym z domu dzisiaj nie wychodziła, ale impreza… Ech, chyba pójdę spać teraz, to lepsze niż siedzenie i dumanie, tym bardziej że w nocy się raczej nie wyśpię… A komp to mi muli dzisiaj że szok, chyba też ma jakieś gorsze dni 😐

          • ~motylek pisze:

            ehh to śpij dobrze i baw się potem dobrze! mój komp dopiero został podłączony i lata tak szybko że mi fryzurę psuje 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Zazdroszczę, chociaż może tej fryzury to jednak nie 😉 A ja sobie przypomniałam, że wypadałoby się na koło jutrzejsze nauczyć jeszcze… Lol, no to się uczę… Co za dola parszywa! 😉

          • ~motylek pisze:

            niedługo ferie- to takie moje pocieszenie 😉 nadal chcę deser! 😀

          • ~Czerwona pisze:

            Oj tak, ferie to wielkie pocieszenie, chociaż przed nimi to chyba zdechnę z przepracowana i stresu 😉 Ale wszystko trzeba przeżyć, trudno i darmo…

          • kwjatuszek@onet.eu pisze:

            to zdechniemy razem i w niebie będziemy się lenić 😀 dobra dobra w piekle noo 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Ale bloga będziemy prowadzić, co? Bo to takie fajne jest – nawet jak się tego laptopa nie wygrywa 😉

          • ~motylek pisze:

            oczywiście, że będziemy pisać! ba! tam będą dla nas laptopy czekały! 😉 miałyśmy jakieś podanko napisać, czy coś, hę? 😉 trzy laptopy w końcu muszą być!

          • ~Czerwona pisze:

            Oki, napisze się… A masz jakieś sprecyzowane wymagania co do tego laptopa? Bo wiesz, trzeba by to chyba ująć, żeby nam badziewia nie wcisnęli na zasadzie „chciałyście laptopy, nie mówiłyście, jakie”… 😉

          • ~motylek pisze:

            szybki, pamiętliwy i cieniutki 😉 o i niech potrafi robić desery lodowe! 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Hm, ale pamiętliwy to zabrzmiało groźnie… Bo jak go np. niechcący zwalę na podłogę, a on mi to popamięta na wszystkie czasy? 😉 I niech jeszcze kwiatki przynosi, o 😉

          • ~motylek pisze:

            to sformułuję to inaczej… niech nie będzie cierpiał na sklerozę i przyswajał dużo wieści 😉 nie mściwy, nie nie! kwiatki, desery… chcieć! tak myślę co jeszcze powinien mieć 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Namiętne usta? 😉 I żeby nie warczał przy włączaniu, bo mnie to już do szewskiej pasji doprowadza… 😉

          • ~motylek pisze:

            ale wiesz takie delikatne „mrauuu” to prawie jak namiętne usta 😉 o i ja bym chciała by sam się naprawiał a ja bym tylko go wykorzystywała 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Mój to robi bardzo NIEdelikatne mrauuu 😉 Ale i tak go kocham 😉 Tylko żeby jeszcze troszkę więcej pamiętał i żeby go można było do łóżka wziąć… 😉

          • ~motylek pisze:

            ojj tak… już prawie mamy ideał… prawie 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Chciałam powiedzieć, że „żeby to jeszcze był ciepły w dotyku”, ale przecież jest… Chyba tylko rzęs brak 😉

          • ~motylek pisze:

            i trochę miększy mógłby być! czy nasze zachcianki są do spełnienia??!! chyba są, nie? 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Ale gdzie tam miększy, to ma być samiec, a nie jakiś cienias! 😉

          • ~motylek pisze:

            miększy a nie miękki! no troszkę chociaż… i to nie chodzi o charakter a o wygląd! ha!

          • ~Czerwona pisze:

            W wyglądzie też czasem twardy się przydaje… 😉 No ale ok, ok, niech ma coś twardego, coś miękkiego i coś z czekoladą i będzie cacy :)

  3. ~brasil pisze:

    No nie wiem czy mnie pobijesz, bo ja ostatnio od 16 do 21 ryczałam… jak wół normalnie… nawet powiedzenie cycki do góry nie skutkuje już niczym, chyba już tylko większym rozedrganiem. Pod zdaniem 16 od dołu podpisuję się wszemi członkami, a co tam, pod wszystkim się podpisuję! Jak solidarność to solidarność – w końcu po coś Wałęsa przeskakiwał przez ten mur. No i oczywiście tuli tuli tuli! ;] buziak rozgrzewający ;*

    • ~nive pisze:

      Ha! telepatia dziala, bo jak inaczej wytlumaczyc ze i ja becze od kilku dni? cichutko do siebie zeby nikt nie widzial? a jak to wina okresu to nam jakies prochy rozweselajace powinni przepisywac…i ja tez tulance sle

      • ~Czerwona pisze:

        Może gaz rozweselający? Byle nie śmierdział jak kupa mojej siostrzenicy, dzisiaj zrobiła taką, że… uuu, od razu mi się odechciało tego instynktu macierzyńskiego 😉 A dzisiaj zadzwoniła do nas ciotka z Krakowa, która powiedziała, że facet to strata czasu i mam szaleć do woli, co mnie nadzwyczaj podbudowało :) Przytulam i buziole ślę, kobito czym Ty się dołujesz, striptiz Ci się szykuje przecież! :)

        • ~brasil pisze:

          i w dodatku męski striptiz, no coś pięknego! więc ty tam nie rycz, zostaw to nam 😉

          • ~nive pisze:

            a tam ja solidarnie bede :)

          • ~Czerwona pisze:

            Solidarność jajników górą 😉 Ale jak masz doła, to ja za włosy wyciągam, idź na imprezę! Sprawdza się bez pudła, zwłaszcza wtedy, gdy nie masz na nią najmniejszej ochoty :)

          • ~nive pisze:

            Taaa na impre bym poszla :) tylko jeszcze z kim i gdzie :) wyciagaj za wlosy do gory tylko wiesz tak delikatnie bo w koncu za 3 tyg musze ladnie wygladac?

          • ~Czerwona pisze:

            Przy mnie włos Ci z głowy nie spadnie 😉 Bo ja taka duża, że za ochroniarza mogę robić normalnie 😀 Kurcze, przeszłabym się na jakieś wesele, nie ma to jak darmowe żarcie i picie… 😉

          • ~brasil pisze:

            hm, ciekawe czy Nive załapie aluzję 😉 zresztą nawet jeśli nas nie zaprosi, to i tak jedziemy, co nie? ;]

          • ~Czerwona pisze:

            No właśnie nie… :( Bo ja wtedy będę daleko… Ale zawsze może urządzić poprawiny 😉

          • ~brasil pisze:

            jak to daleko? a gdzie to się pannica wybiera? Tylko pliz nie pisz że do Brazylii…

          • ~Czerwona pisze:

            Nie, troszkę bliżej 😉 Gdybym miała na Brazylię, to bym nie startowała w konkursie na najbloga 😉 Bo wiesz, zmieniłam zdanie i teraz chcę wycieczkę 😉

          • ~brasil pisze:

            yhm, a gdzie to buś chciała na ta wycieczkę?

          • ~Czerwona pisze:

            Czy to nie oczywiste? Do Japonii i na Madagaskar :)

          • ~brasil pisze:

            ale w Dżaponii to oni tam wszyscy tasy sami – idziesz jednego dnia do łóżka z jednym, drugiego dnia z innym i nie jesteś pewna, czy to ten sam czy już naprawdę inny… ;]

          • ~Czerwona pisze:

            Tym lepiej, przynajmniej się nie ma kaca moralnego 😉

          • ~brasil pisze:

            aaaaaa rozumiem, taka pozorna monogamia 😉

          • ~nive pisze:

            Bo pozory zachowywać trzeba :)A wy sie śmiejcie jeszcze sie zdziwicie jak na kościelny z prawdziwym weselichem wam zaproszenie wystosuje ;p

          • ~Czerwona pisze:

            A bilet na samolot też wystosujesz? 😉 Wiem, zachłanna jestem. A Ty kochana, no :))) Tylko pamiętaj, celuj tak, żebyśmy okresu nie miały, czyli tak na nasz drugi tydzień cyklu, coby brasil też jeszcze nie miała ani już 😉

          • ~brasil pisze:

            o tak tak, bilety, weselisko i brak okresu 😉 popieram 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Tylko że… nie mam się w co ubrać! 😉

          • ~brasil pisze:

            śmiem zauważyć, ża Małgorzata na balu u Szatana była nago… a ja mam nadane na imię drugie właśnie tak, więc strój już mam 😉 ale Ciebie tez zachęcam ;]

          • ~Czerwona pisze:

            Ale my u nive będziemy, a bez jej zezwolenia nie śmiem się obnażać przy Przybocznym, jeszcze sie wkurzy i mnie wygoni w trakcie, i co ja zrobię, taka bezbronna i samotna… 😉

          • ~brasil pisze:

            e tam od razu wygoni! a Nive na pewno się pomysł spodoba bo my już tak wczesniej planowałyśmy kiedyś tak paradować na jakimś balu, tylko za bardzo nie pamiętam z jakiej okazji, ale chyba to było związane z Tobą, no bo wiadomo: bal u Szatana ;]

          • ~Czerwona pisze:

            No ja myślę, że o mnie byście nie zapomniały w tak uroczystej chwili! A hm, trzeba się ogolić? Czy można mieć wzorek? :)

          • ~brasil pisze:

            a to juz wg osobistych preferencji 😉

          • ~nive pisze:

            No w koncu i ja mam na drugie Malgorzata wiec wiesz :) mi to pasuje :)moze wogole tak do slubu pojde :) ale jakbys jednak postanowila sie ubierac tomasz ok 3 lat na kombinowanie stroju :)

          • ~Czerwona pisze:

            Czyli mamy się spodziewać, że zaczniesz się tu rzadziej pojawiać? Buuuu 😉 Kurcze, żeby tak jeszcze szło zarejestrować, w jakiej pozycji dziecko zostało poczęte, co nie? 😉 Ja słyszałam, że najlepiej na dzikusa… 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Dzięki brasil, no faktycznie Cię nie pobiję 😉 Mi się ryczało tak z przerwami pewnie z pół godziny, na więcej mnie nie stać… Nawet do ryków się nie nadaję, cholera! 😉 Zresztą nie rycz, bo laptop Ci się szykuje przecież, nie to co mi, diabli nadali, wujcio chyba się na mnie obraził 😉 Mua!

      • ~brasil pisze:

        wujcio ma ciężkie dni, może kryzys wieku średniego przechodzi, hę? pół godziny płaczu to i tak dużo, ale przynajmniej oczy sobie nawilżyłaś 😉

        • ~nive pisze:

          sluchaj po tylu latach pracy badz co badz czasem stresujacej kazdy ma prawo miec zle dni wiec wujaszka rozumiem :)

          • ~Czerwona pisze:

            To niech sobie zrobi wolne, a nie się na Bogu ducha winnej krewniaczce mści 😉 Znaczy, Szatanu ducha, czy jak to tam odmienić… 😉

          • ~brasil pisze:

            oj gubisz się już w tych konotacjach rodzinnych… ;] za chwilę się dowiemy, ze z Bogiem tez Cię coś łączy ;]

          • ~Czerwona pisze:

            Co najwyżej z Duchem 😉

          • ~brasil pisze:

            tym horrorowym? ;]

          • ~Czerwona pisze:

            Nie, tym a’la Patrick Swayze ;P Błe! 😉

          • ~brasil pisze:

            Swayze – brzydal! ;]

          • ~Czerwona pisze:

            Chociaż w Dirty Dancing wybaczę mu wszystko za to, co wyprawiał z partnerkami :)

          • ~brasil pisze:

            a ja nie lubie tego filmu, wszyscy go lubią a ja nie… :(

          • ~Czerwona pisze:

            Nienormalna 😉 Przecież to boski film z boską muzyką! Może nie ma zbyt inteligentnej fabuły, ale jest słodziarski!

          • ~brasil pisze:

            no pewnie, że nienormalna 😉 wolę Greace ;]

          • ~nive pisze:

            Greace tez, ale jednak pamietam ze zawsze chcialam zeby ktos tak ze mna tanczyl jak Patryczek :]

          • ~Czerwona pisze:

            Hm, ja akurat zawsze marzyłam nie o partnerze, tylko żeby tańczyć tak jak ta blondyna… Kurcze! Zapomniałam jej imienia! Wstyd i hańba 😐 A, już wiem – Penny :) Aż sobie włączyłam, bo mam na kompie… Jezu, jakie ona miała nogi…! Znam ten film na pamięć i u-wiel-biam!

          • ~brasil pisze:

            mmmm, stara miłość nie rdzewieje ;]

          • ~Czerwona pisze:

            Ej no, właśnie obejrzałam końcowy taniec… O ja pier.dolę, mam ciary na plecach! 😀

          • ~brasil pisze:

            no przecież Cię nie dotykam, to jak możesz mieć ciary? ;]

          • ~Czerwona pisze:

            Nie dotykasz? To mnie zmartwiłaś i zraniłaś, szczerze, ja myślałam, że cały czas przynajmniej głaszczesz… Płakać będę!

          • ~brasil pisze:

            sie chwilowo odsunęłam bo Dirty Dancing włączyłaś ;] ale jeśli juz go wyłączyłaś to wracam do miziania Cię 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Tak, przed chwilą Kill Bill leciał, pasuje? Tylko że ja idę na jakiś melodramat teraz, podołować się jeszcze bardziej… Więc zostaje nam połączenie telepatyczne, uruchamiające moje receptory w odpowiedzi na Twe myślowe pieszczoty 😀 No dobra, nie myślowe, tylko sercowe 😉 Mua!

          • ~brasil pisze:

            to ja uruchamiam wszytsko swoje żeby cie pomiziać na odległość, czujesz? )

          • ~nive pisze:

            Czuje sie teraz odsunieta, wyobcowana i malo brakuje zebym zamknela sie w sobie i zaczela drapac ….brasil ja teeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeez chce!

          • ~Czerwona pisze:

            Przybocznego poproś ;P No dobra, wiem, że chciałaś od brasil, ale ja też potrafię miziać i to bardzo milutko, naprawdę… Taka w-i-a-r-a np. to bardzo lubi… 😉 To chcesz czy nie?! 😉

  4. ~Forever alone pisze:

    Z własnego doświadczenia wiem, że udawać, że jest wszystko ok można bardzo długo… Tylko, że pewnego dnia nawet te udawanie przestaje mieć sens… Pozdrawiam

    • ~Czerwona pisze:

      Udawanie w moim przypadku będzie miało sens o tyle, że wtedy mniej się nade mną wszyscy użalają, czyli nie przypominają mi co chwilę, że coś mnie tam gdzieś kłuje w środku. No i nie chcę ich martwić, bo po co… Ale być samemu z tym wszystkim to zbyt trudne… Ściskam mocno…

  5. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    Mam nadzieje, ze to tylko hormony co Cie wziely w swoje szpony (taki rym czestochowski od rana). I ze jutro bedzie slonce i ze spojrzysz w swoja przyszlosc z optymizmem :-))))

    • ~Czerwona pisze:

      Jeszcze nie widać słońca, ale idę na imprezę, więc na deszcz nie ma czasu… Może to hormony, może stres, pewnie wszystko naraz, ale chyba najbardziej jakieś takie specyficzne światło na dworze, te skojarzenia dziwne i nie wiadomo skąd się biorące, ech… Dzięki… :*

  6. ~Pani Spokojna pisze:

    To nie IMS tylko syndrom snu zimowego- organizm chce spac a my mu nie pozwalamy- to się burak buntuje ;-)) Przejdzie, bo dni coraz dłuższe a i światła coraz więcej… :-))) Pozdrawiam

    • ~Czerwona pisze:

      Hehe, najbardziej mi się spodobało słowo „burak”, czemu ja o nim zapomniałam? Jest przezabawne :) Ale nie wiem, czy to kwestia krótkich dni, chyba raczej sprawa ogólna, zresztą w tym roku marzę, żeby wiosna nie nadeszła, boję się tego, co będzie, boję się tej prawdziwej już dorosłości… Ech, no nic, czasu nie zatrzymam, więc chyba trzeba się wziąć w garść, bo co innego zostaje… Buziaki!

  7. Zadra_Cafe pisze:

    Cóż… chyba porozmawiamy sobie na gg raczej niż na forum publicznym. Odezwij się wieczorem… albo ja postaram się Ciebie złapać…

    • ~Czerwona pisze:

      Dzięki… Dzisiaj nie zdążę, bo idę na imprezę, trzeba zapić robala, ale pewnie i tak nie przejdzie, więc możesz się spodziewać, że Cię nawiedzimy, ja i mój dół, hehe… Ech.

      • Zadra_Cafe pisze:

        „Trochę” już pogadaliśmy na ten temat :) Jeśli więc dojdziesz do wniosku, że warto było i zechcesz się „zgłosić” ponownie – to zapraszam :)

  8. ~zielona pisze:

    dasz radę tym smutkom, lękom i obawom… przecież nie zostaniesz sama… gdybyś miała czterdziestkę to może mogłabyssię martwić.. nie wiem co Ci powiedziec zeby Cię podniesc na duchu więc wysylam buziaka;*

    • ~Czerwona pisze:

      Najważniejsze, że jesteś, dziękuję… Wiesz, jak człowiek jest sam, ciągle kogoś kocha, ale nie może z nim być, i zwalają mu się do tego problemy natury egzystencjalnej, to owszem, ciągnie jakiś czas, ale przychodzi taki dzień, gdy już się nie da. A potem – od nowa to samo… Przejdzie, jak wszystko, tylko czasem po prostu jest tak ciężko… Buziak :*

  9. ~w-i-a-r-a pisze:

    no to mnie zdołowałaś… ja chcę córeczkę i jakąkolwiek pracę już na starcie. Będziemy razem chodzić na terapię po studiach?

    • ~Czerwona pisze:

      Hehe, to masz wymagania 😉 Ja chcę synka ;P Ciekawe, co moja siostra urodzi jako drugie… No pewnie że będziemy, powinni zrobić specjalną terapię dla ludzi w depresji po studiach bez perspektyw albo po studiach w ogóle, albo uczyć tego właśnie na tych studiach… Bo to będzie jak urwanie się z więzienia, niby chcesz tej wolności, gdy jesteś w środku, ale kiedy odsiadka się kończy, to nagle okazuje się, że nie umiesz się znaleźć w innym świecie… Fajne porównanie, nie? 😉

      • ~w-i-a-r-a pisze:

        mądre porównanie… ale w więzieniach mają jakieś zajecia, które przygotowują do powrotu na wolność. Cholera! I znów się potwierdza moja teza, że więźniowie mają cudowne zycie :)

  10. ~Mela pisze:

    Nie ma po co udawać,bo to w końcu może pożreć,takie tłumienie w sobie.Nie jest ok,ubieram się w najpiękniejszy uśmiech i idę do ludzi:-)Zresztą to minie,jak znajdziesz faceta,świetną pracę:-)trzymaj się cieplutko:-)))

    • ~Czerwona pisze:

      Tylko pytanie, czy znajdę to wszystko, no i wcale nie jest powiedziane, że to wszystko wyłącznie przez tak prozaiczne rzeczy… Może to siedzi gdzieś głębiej i wcale nie chodzi o faceta czy pracę, ale o mnie… Ech… Buziak :*

      • ~Mela pisze:

        A dlaczego masz nie znaleźć? Choć pewnie najpierw trzeba sobie wszystko poukładać,dojść z sobą do ładu,uporządkować w głowie.A może to te kończące się studia wywołują przykre myśli… :*

        • ~Czerwona pisze:

          Koniec studiów to mało przyjemna perspektywa, a jak do tego dołożyć niespełnienie osobiste… To nie są może problemy wielkości mamuta, ludzie miewają znacznie gorsze, ale… No właśnie – ale. Nic, pożyjemy, zobaczymy, wiem. Jednak dół jest…

          • ~motylek pisze:

            skąd ja to znam… końca studiów boję się panicznie, mimo że chcę by się skończyły już, a osobiste życie moje… uschło. ale damy radę 😉 szczególnie jak te laptopy nam już dadzą! 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Osz diabli, miałam smsy powysyłać, a mam tylko 10zł w telefonie :/ A kogo wkopujemy do pisania wniosku? Bo ja weny nie mam… 😉

          • kwjatuszek@onet.eu pisze:

            yyy ja wniosek bym napisała (sprawy administracyjne to moja działka) ale potem będzie ina mnie… 😉 a Forever to jeszcze pamięta o naszej umowie?! czy o wszystko musimy troszczyć się same 😉 motylek

          • ~Czerwona pisze:

            Chyba same, bo Forever ostatnio rzadziej bywa… Też ma sesję czy jak?

          • ~motylek pisze:

            ja ostatnio słyszałam coś o dj-owaniu… ale nie wiem czy to aktualne. może tyż sesja… no tak zwala na nas brudną robotę… nawet nie wiemy czego wymaga od laptopa… deserów, krągłości, miękkości, twardości… nic nie wiemy! 😉

          • Czerwona pisze:

            Oho, a skąd jej się to wzięło? A tak marudziła, że życie jest fe! I proszę, kto tu ma gorzej, no kto?? 😉

  11. ~małarurka pisze:

    No to mnie zastrzeliłaś IIMPS? Jak to sie zowie? I aż tak dołuje? Toż ja dużo jeszcze o życiu nie wiem….

  12. ~Katia pisze:

    Kochana, pamiętaj, że ja tutaj jestem!!! I stoją za Tobą murem. Tylko tyle mogę…

    • ~Czerwona pisze:

      Wiem, kochana :* Dziękuję, a jak Ty się trzymasz ? Już Ci lepiej?

      • ~Katia pisze:

        Akurat dziś rzuciłam się w wir pracy, to nie miałam czasu na myśli czarne. Ale ogólnie różnie, huśtawki nastrojów. Nawet nie mam siły do bloga zasiadać. Palce po klawiaturze tanczyć nie chcą, jakby nie chciały dać upustu myślom.

        • ~Czerwona pisze:

          Wiesz, mi się też ostatnio nie chce nic… Za dużo roboty, stresu, dołów, a za mało pomysłów… Potrzebuję wyjechać, bo już nie wyrabiam… Już niedługo, chociaż tak naprawdę czasem wolałabym, żeby czas się cofał, a nie szedł do przodu… :*

  13. ~Karolus pisze:

    wiem czo czujesz bo mam tak samo!

    • ~Czerwona pisze:

      Wiem… Tak nam się dziwnie poukładało, a raczej nie poukładało…

      • ~Karolus pisze:

        okres chyba tez mamy w tym samym czasie? 😉 poza tym to ty i tak masz lepiej bo jedziesz i wtedy syskie tsy bedziecie daleko a ja ciagle w PL 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Wiem, ale ja tylko na chwilę, więc dasz radę 😉 A że okres w tym samym czasie, to bardzo dobrze, przynajmniej na jakieś imprezy i wyjazdy łatwiej się umówić 😉

  14. ~studentka w cętki pisze:

    Przed okresem to nigdy nic nie gra:P mnie wszystko wku..rza:) łącznie z Pawłem…Mam nadzieję że humorek Ci się poprawi:*

  15. ~izavel pisze:

    Bardzo dobrze rozumiem jak się czujesz… I cóż mogę napisać, tylko oczywistość, o której Ty dobrze wiesz, ale która nie zawsze działa jako pocieszenie… że kiedyś spotkać wspaniałego faceta i życie nabierze przepięknych barw! tymczasem ściskam mocno:)

    • ~Czerwona pisze:

      Wiesz, gdyby wszystko zależało od faceta, to byłoby całkiem łatwo 😉 Ale miłość nie jest lekarstwem na całe zło, na siebie samą np… To tylko tak się wydaje, że jak się ma faceta, to reszta jest cudowna i piękna; jednak moim skromnym zdaniem najpierw trzeba conieco znaleźć w sobie, a dopiero potem obdarowywać… Aczkolwiek na pewno dużo łatwiej pokonywać trudności z kimś obok… Ech, co tu dużo gadać zresztą. Wszystko w swoim czasie i tyle. Tylko czasem jest tak strasznie ciężko… Ściskam :*

      • ~izavel pisze:

        Oczywiście – trzeba zacząć od samej siebie. Ale jak sama zauważasz, we dwójkę jest troszkę łatwiej. Mam takie chwile kiedy zwyczajnie w świecie brakuje mi obecności kogoś takiego bardzo bliskiego, do którego mogłabym się przytulić, gdy mi źle, nie musząc mówić, tłumaczyć nic…. Ale właśnie: wszystko w swoim czasie (Ich hoffe….)

        • Czerwona pisze:

          Ależ oczywiście… Każda z nas tak ma, bycie z kimś dużo daje – wsparcie, właśnie taką pieszczotę, która robi za tysiąc słów… Nic tego nie zastąpi. Tylko ja teraz jestem na takim etapie, że czuję, że muszę odnaleźć swoją ścieżkę, a dopiero potem zająć się facetami… Oczywiście tęsknie za jednym, ale… wiesz, o co chodzi. Po prostu wiem, że najpierw powinnam uporządkować siebie i swoje wnętrze, swoje sprawy zawodowe i takie tam. A reszta to się zobaczy. Chociaż czasem… tak bardzo tego potrzebuję… No ale co zrobić. Tak jest i tyle. Kiedyś znajdziemy… Chyba? 😉 Ściskam!!!!!!!!!

  16. ~anuśśś pisze:

    płaczę, co wieczór…z powodów błahych bojąc sie nazwać ten największy, wiem, że to i tak nic nie da. wcale nie jestem szczęśliwa, zagryzam się w sobie żeby nie wybuchnąc i nie…,czasem myślę, że nie mam nic do stracenia, czasem, że już za późno…, Czerwona chyba wiem, co czujesz, mimo, że mam faceta…, sorki za te smuty, ale walczę ze soba już od tygodni. ciągle boje się, że nie wytrzymam…

    • ~Czerwona pisze:

      Właśnie napisałam Izavel, że bycie z kimś nie musi być synonimem szczęścia, facet nie jest lekiem na wszystko, co niedobrego siedzi w nas samych. Z tym każdy musi się uporać własnoręcznie, bez pomocy, niektórym się uda, innym mniej, myślę, że my zawsze będziemy odczuwały jakiś niedosyt szczęścia, ukręcając same na siebie bata, taka ułomność… Ale wierzę, że może być lepiej, tylko nie mam jeszcze pomysłu, co mogłoby mi dać choć odrobinę trwalsze poczucie, że jest ok. Ważne jednak, by mieć komu o tym opowiedzieć, a reszta chyba będzie się sama układać, i psuć, i tak w kółko… :*

      • ~anuśśś pisze:

        własnie, psuć…, u mnie ostatnio wszystko pada na twarz. chyba przestaję sobie dawać rady z tym, co mnie przytłacza, tracę kontrolę…,

        • ~Czerwona pisze:

          Ja też… Ale o tym wiecie tylko Wy, tutaj, na blogu; na zewnątrz uśmiech i naturalność… Czy to ma sens, takie odkładanie wszystkiego w siebie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *