… i Bogiem było Słowo

Wiecie, czego nienawidzę u ludzi? Kiedy coś zrobię, uda mi się to zrobić i jestem z siebie dumna, a potem gdy to opowiem komuś, ów od razu ma dla mnie „dobrą” radę: „Mogłaś zrobić tak i tak…”

Po cholerę, pytam się, skoro i tak wyszło? Rozumiem, pomysł na przyszłość. Tylko że można się nim podzielić mniej arogancko, np. „Wiesz, ja znam jeszcze inny sposób” i tratata, wyłuszczyć wszystko, ale tak, żeby nie wyszło, iż jestem idiotką, bo zrobiłam coś inaczej, może dłużej, może bardziej skomplikowanie, czyli ŹLE. Zresztą tak jest w większości spraw, wszystko da się powiedzieć dyplomatycznie i bez, nawet mimowolnego, doprowadzenia do furii, doła i samych paskudnych emocji. Ja w momencie, gdy ktoś mi narzuca cokolwiek, natychmiast się stroszę, wchodzę w niepotrzebną dyskusję i bronię swojego zdania, choćby nie wiem jak debilne było i nawet gdybym wiedziała o tym, że jest debilne. Z czystej przekory, z dzikiej i nagłej niechęci do takiego stawiania sprawy. W tych momentach zwyczajnie nie panuję nad sobą, mam ochotę gryźć i pluć jadem, przysięgam, a i wątpię, czy jestem w tym odosobniona.

Gdyby ludzie nauczyli się mówić w sposób nie zmiatający z powierzchni ziemi pewności siebie drugiej osoby, na świecie najprawdopodobniej nie byłoby wojen. Bo słowo ma ogromną, powtarzam, ogromną moc.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

93 odpowiedzi na „… i Bogiem było Słowo

  1. ~nive pisze:

    Heh przciez ludzie tym zyja :) aby tylko zdolowac, zezlic i sugerowac ze jestes debilem bo ON(A) wie lepiej 😉

  2. ~brasil pisze:

    to Ty nie jesteś debilem? kurcze, a ja myślałam że chociaż ktoś prócz mnie jest… 😉 ja zawsze gadam takim ludziom tak, że sama siebie nazywam idiotką i tak dalej z wielkim bananem na twarzy i wtedy są jacyś tacyś przygaszeni… 😉 mój ty jadziku 😉

    • Czerwona pisze:

      Tylko cholera nie zawsze się da tak zrobić, np. przy ludziach wyższego szczebla… 😉 No dobra, jestem debilem, ale wiesz, o co chodzi, zwał jak zwał 😉 Jadzik, hihi, dobre, rany ilu ja się tu ksyw dorobiłam, a na żywo nie mam ani jednej 😉 Jestem jak Batman, człowiek o dwóch twarzach i fokle w żelaznej masce haha 😀

      • ~brasil pisze:

        sugerujesz że jakiś pan asystent wredny Ci coś powiedział? no chamstwo polączone z łajdactwem!!! tylko uważaj bo ci do każdej ksywy urosną szyje i głowy 😉 i bedziesz monsterem 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Nie, pani promotor, ale to dawno i jej wspaniałomyślnie wybaczyłam (chociaż nie zapomnę nigdy, hahaha). Tym razem jednak w zasadzie to człek niższy rangą do wyższego, bo szwagier tacie, a co dziwne to ja się wkurzyłam najbardziej. No bo co, kur.wa, jakiś wyrostek o połowę młodszy będzie tu z mojego ojczulka balona robił??? Na drzewo!

          • ~brasil pisze:

            tak! na drzewo wcześniaku! i smoczka w usta!!! wrrrrr!!!!! i co ? wystarczająco groźna byłam? 😉 też bym tak zareagowała… i to w dodatku szwagier, jakby to potomstwo rodzone powiedziało, to mniejsze zło…

          • ~Czerwona pisze:

            Przepięknie groźna i fokle cud miód! No i właśnie, co innego jak rodzone dziecię powie tak, chociaż też bym się wkurzyła, ale inaczej, a co innego jak jakiś w gruncie rzeczy obcy, o! Wielkopaństwu mówimy nie! I przeciwstawiać się mu będziem siłom i godnościom osobistom!

          • ~brasil pisze:

            a jeśli to nie pomoże to pójdziemy na Wiejską i zdemolujemy sejm… 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Och… To oby nie pomogło…! Znaczy… ten tego, hm… cholera, po takim wyznaniu to już na pewno zapoluje na mnie CBA i znowu będę ich straszyć tają bronią, biedne kaktusy… Ups!

          • ~brasil pisze:

            CBA, CBŚ i kryminalni po Ciebie przyjdą… no ale jeśli będziesz miała kilka głów, to na pewno dadzą sobie spokój 😉

          • ~Czerwona pisze:

            O, to niech nie dają spokoju, tylko wybór, kto po mnie przyjdzie. A ja wybiorę Marcina D. z Pitbulla 😀 Bo jak się przywlecze ten z Kryminalnych, hm Zakościelny czy inny Pomszalny, to głowy zrobią użytek z zębów 😀 Sesesse!

          • ~brasil pisze:

            ok, to ja sobie Ciebie zamawiam na zjedzenie zakościelnego, żebym go już więcej nie musiała oglądać… a jakby przyszedł ten z pitbulla to z czego zrobiłabyś użytek? 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Dobrze, zrobię to specjalnie dla Ciebie, w ramach podarunku na Nowy Rok… A tego z Pitbulla wykorzystałabym całego, do cna, od stóp do głów i fokle dogłębnie 😀

          • ~brasil pisze:

            hm…a z tym dogłębnie to nie powinno być tak, że on Ciebie? czyli że na odwrót w sensie… 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Oj czepiasz się 😉 Zresztą podobno faceci punkt G mają też w głębi, więc może chcę mu zrobić przyjemność, o? 😉

          • ~nive pisze:

            Maja maja ale Ciezko ic namwic na prezentacje gdzie on sie znajduje ;)Przynajmniej Przybczny woli nie wiedziec 😉 hi hi ale i tak juz rozdziewiczny przez pana doktora zostal :)

          • ~brasil pisze:

            i co? pan doktor dotarł do tego punktu? 😉

          • ~nive pisze:

            I paluszkiem i tym czyms do usg :Dale mialam ubaw bo jak go dzien wczesniej otrzegalam, ze tak badanie prostaty wyglada, to mnie wysmial i powiedzial, ze w internecie czytal ze wyglada inaczej :)Hihi probuje do tej pory sobie jego mine wyobrazic jak Pan Doktor sie wypiac kazal loool

          • ~brasil pisze:

            mogłaś go jeszcze po powrocie ugościć przesłodkim : a nie mówiłam 😉 to tak jak dziewczyny które są dziewicami idą pierwszy raz do ginekologa nieświadome, że nie będą badane tak jak te nie-dziewice 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Uf, jak dobrze, że stosunkowo wcześnie zgubiłam dziewictwo i mnie to szczęście ominęło 😀 Ale biedny Przyboczny, tak po chamsku się dowiedział, jak to jest być kobietą…

          • ~brasil pisze:

            i to w dodatku kobietą dziewicą 😉

          • ~nive pisze:

            I teraz musi jakos z tym zyc 😉 smialam sie nawet ze moze Pan Doktor byl gejem i wiadomo co mogl by byc…? 😉

          • ~Czerwona pisze:

            To mógłby mu chociaż orgazmik jakiś przy okazji zafundować, przynajmniej Przyboczny by się zrelaksował hihi 😉

  3. ~Forever alone pisze:

    Wiem jedna, że takimi osobami nie warto się przejmować… Białej gorączki dostaje kiedy mi ktoś zaczyna kazanie w takim stylu, że mogłam zrobić inaczej bo coś tam coś tam ale skoro zrobiłam tak aa nie inaczej to nic dziwnego, że tak to wszystko wygląda…

    • ~Czerwona pisze:

      O właśnie, biała gorączka, bardzo dobre słowo. Aha, kurcze, znowu nie zdążyłam do Ciebie zajrzeć, zanim Ty zajrzałaś do mnie, no! Wszystko przez brasil, która mnie tak absorbuje, hihi 😉 Ale widzę, że Ciebie też, bo ilość wątków mnie po prostu poraziła 😉

      • ~Forever alone pisze:

        o to się nazywa podzielność uwagi :) Ja na własnym blogu juz się powoli gubię:)

        • ~Czerwona pisze:

          Znam to uczucie… Zwłaszcza jak przychodzę po jakimś czasie, gdy życie tu kwitnie w najlepsze… 😉

          • ~Forever alone pisze:

            Kwitnie czasami lepiej niż po poleceniu :)

          • ~Czerwona pisze:

            Bo po poleceniu kwitnie tylko, jak w tytule jest seks 😉 Coś o tym wiem 😉 A inne to jak Bóg da…

          • ~Forever alone pisze:

            No patrz jakie to wszystko niewyżyte :) tylko seks im w głowie :) Seksoholicy! :)

          • ~Czerwona pisze:

            No właśnie, mnie też to dziwi… Taki oklepany temat… 😉 A tymczasem co bym nie napisała, to nawiązanie w pewnych komentarzach będzie… Fenomen 😀

          • ~Forever alone pisze:

            Faktycznie coś w tym jest… :) Ale podobno to normalny objaw :)

          • ~Czerwona pisze:

            W każdym razie mam taką nadzieję… I mam nadzieję, że ta nadzieja jednak nie jest matką głupich, a nawet gdyby, to kocha mocno swoje dzieci… 😉

          • ~Forever alone pisze:

            Ba nie dość, że kocha to i ma od groma tych dzieci :) Między innymi i mnie :)

          • ~Czerwona pisze:

            Super, kolejna siostrzyczka do kolekcji 😀 A propos, a raczej nie a propos, tylko tak bez związku – gratuluję oddania u mnie 4444tego komentarza 😀 Wiem, to było już jakiś czas temu, ale jakoś tak nie miałam okazji, żeby powiadomić… 😉

          • ~Forever alone pisze:

            A to był mój komentarz ten 4444? Prawie jak satanistka :)

          • ~Czerwona pisze:

            No Twój, Twój, specjalnie sprawdzałam 😉 Ale mnie 4 kojarzy się wyłącznie z martyrologią narodu polskiego, więc niezbyt wesoło, niestety… Chociaż może już nam przeszło, w końcu rząd też się zmienił… 😉

          • ~Forever alone pisze:

            Heh :) Przypadkiem trafiłam :)

          • ~Czerwona pisze:

            Zawsze głoszę, że to przypadek rządzi światem 😉

          • ~Forever alone pisze:

            O bardzo mi się to podoba! Zjadłam dziś już 4 batony ale czyli przez przypadek :)

          • ~Czerwona pisze:

            😀 A ja w dwa dni zupełnie przez przypadek wydałam 2/3 stypendium 😉 Fajnie mieć na co zwalić winę (chociaż niekoniecznie o to mi chodziło, ale może być) 😉

          • ~Forever alone pisze:

            No mi przez przypadek te batony do buzi wpadły :) Nie mam kompletnie pojęcia skąd sie wzięły :)

          • ~Czerwona pisze:

            I zupełnie przez przypadek ich nie wyplułaś zawczasu, tylko schrupałaś? 😉

          • ~Forever alone pisze:

            Zanim się obejrzałam to juz je zjadłam :) Poza tym nie wypada pluć i to jedzeniem :)

          • ~Czerwona pisze:

            Może i nie wypada, ale czasem się przydaje, np. na takim Titanicu 😉

          • ~Forever alone pisze:

            Muszę iść pod zimny prysznic bo mi kosmate mysli do głowy przychodzą :) Zaraźliwy ten seksoholizm :)

          • ~Czerwona pisze:

            Nie no, to już jest coś, od plucia do kosmatych myśli… 😀

          • ~Forever alone pisze:

            Tematy szybko się zmieniają :)

          • ~Czerwona pisze:

            Taa… A wszystkie drogi prowadzą do… 😉

          • ~Forever alone pisze:

            …Achmeda oczywiście :)

          • ~Czerwona pisze:

            A u Achmeda jest bush… Czyli prowadzą do… natury, rzecz jasna 😉

          • ~Forever alone pisze:

            Tak tak :) Może jeszcze gadające krzaki ? :)

          • ~Czerwona pisze:

            Żeby tylko krzaki… Drzewa całe! Jak drzewce z Władcy pierścieni 😀

          • Forever_alone86 pisze:

            Takie rozgadane bo pewnie na tym kompocie z maku :)

          • ~Czerwona pisze:

            Pewnie cichcem korzenie zapuszczają w plantację i tak to potem jest… 😉

  4. beata_owca@poczta.onet.pl pisze:

    każdy jest specem od wszystkiego – ale jakby tak wziąć tych wszystkich paraspeców co doradzają po fakcie i wysłać na księżyc…tylko kto wie, czy same siebie nie wysłąłybyśmy w ten sposób;-)

    • ~Czerwona pisze:

      No coś w tym jest 😉 Ale ja nie mówię, że nie chcę rad, tylko żeby je wypowiadali bardziej znośnie… A ciekawa jestem, czy ci spece korzystają z tych własnych rad. Bo jeśli tak, to na świecie powinno być mało nieszczęśliwych i niezorganizowanych osób… 😉

  5. ~Mela pisze:

    Też wkurza mnie narzucanie mi czegoś,wmawianie tego,co nie jest prawdą.Doprowadza mnie to do białej gorączki.Niektórzy lubią chyba innym psuć dobry humor.

    • ~Czerwona pisze:

      A nawet jak coś jest prawdą, to tę prawdę można przecież przekazać w sposób delikatny, tak po prostu, bez wymądrzania się… Tylko niektórzy widać nie potrafią.

  6. przekora pisze:

    takie tam pitu pitu i inne cwierkanie nalezy puszczac z dymem a nie w uszy;))

  7. ~M. pisze:

    Faktycznie, takie „dobre rady” wyprowadziły by z równowagi świętego… Ale ja spotkałem się jeszcze z inną reakcją ludzi (rodzinki, znajomych, itd.) na informację o czymś co mi, czy mojej rodzinie się udało. Przy czym od razu zastrzegam, że nie jestem typem zbyt wylewnym, nie dzielę się z innymi natychmiast swoimi sukcesami-po pierwsze nie jest to zbyt eleganckie („ale się chwali…”), po drugie-życie mnie już niestety tego nauczyło, że mogę się bardzo rozczarować reakcją-a po co mi ta łyżka dziegciu w mojej beczce miodu? A poinformować raczej muszę, bo i tak się dowiedzą (i potrafią się wtedy obrazić, że nie powiedziałem o czymś)! Więc zazwyczaj odczekuję jakiś czas (czasem i kilka tygodni) i dzielę się swoim sukcesem z chłodną głową, czekając na reakcję… (lub cios :-)) I zauważyłem, że coraz częściej reakcja polega na…milczeniu. Albo ktoś wręcz udaje że nie usłyszał co było mówione… Na początku mnie to denerwowało, teraz już się uodporniłem i poczytuję takie milczenie jako pochwałę 😉 Wiadomo, każdy z nas jest tylko człowiekiem. Ja też nieraz czuję lekkie ukłucie w sercu, gdy mi ktoś się chwali swoim sukcesem, zwłaszcza osiągniętym ciężką pracą i wysiłkiem umysłowym. Ale za wszelką cenę staram się zareagować jak najbardziej pozytywnie i zawsze sobie wtedy tłumaczę, że aby osiągnąć podobny sukces, trzeba więcej pracować, uczyć się, a nie zazdrościć. W końcu każdy jest kowalem swojego losu… Niemniej jednak można się czasami reakcją ludzi sfrustrować. I w efekcie tego człowiek staje się cyniczny i gruboskórny.Pokręcone są te relacje międzyludzkie!Uff, pozdrawiam rozwlekle!

    • ~Czerwona pisze:

      A tak sobie właśnie pomyślałam, kiedy zauważyłam komentarz od Ciebie – żeby tylko napisał coś długiego, bo tak mi się chce poczytać… No i proszę, mówisz – masz 😉 Znaczy ja mam 😉 To tak a propos rozwlekłości, nader wskazanej!Co zaś do reszty – święta racja. Są takie momenty, kiedy lecę jak na skrzydłach do ludzi, żeby się pochwalić sukcesem, a tu – w najlepszym razie kiwnięcie głową, uśmieszek… To tak potrafi zminimalizować radość, że czasem lepiej przemilczeć i pocieszyć się w duchu. Chociaż ja tego nie umiem, niestety. I nie rozumiem milczenia jako reakcji. Nawet gdy mnie zakłuje w tym serduchu na wieść o czyimś triumfie, to jednak nic mi nie szkodzi powiedzieć: Wow, gratuluję, duża rzecz, świetnie! Może dlatego, że sama chciałabym coś takiego usłyszeć… Uważam bowiem, że nie ma przyjemniejszej rzeczy niż móc cieszyć się z innymi tym, co mnie spotyka i zawsze myślę w ten sposób również o innych. Słusznie czy nie (bo przecież ludzie są różni i niektórym to wisi), ale tak mam i boli mnie, gdy w stosunku do mnie zachowują się zgoła odwrotnie. Obojętność to czasem gorsza reakcja niż złość…Pozdrawiam zagmatwanie 😉

      • ~M. pisze:

        Na Twój wpis mam tyle odpowiedzi, że aż je wypunktuję:1. Cieszę się że cieszysz się :-) z mojej rozwlekłości. Też lubię, gdy mogę poczytać Twoje obfite i soczyste…posty! Postaram się zatem być nielakoniczny.2. „Lecę na skrzydłach”, „kiwnięcie głową, uśmieszek”-czy my nie mamy przypadkiem wspólnych znajomych, albo jeszcze lepiej-rodziny???3. „Chociaż ja tego (‚przemilczeć’-M.)nie umiem, niestety”-wniosek z tego zdania i dalszej części postu jest taki, że jesteś szczera i oczekujesz szczerości. Ludzie i ich reakcje nie zabili jeszcze tego w Tobie. Ja też kiedyś dawno temu byłem taki latający, szczery spontan. Oj, wyleczyli mnie z tego, wyleczyli…4. Ja to już jednak chyba wolę obojętność, niż złość.Transponuję sobie tą obojętność na pochwałę, choć w rzeczywistości jest ona raczej tłumioną złością, niestety…5. Zagmatwania w Twoim wpisie nie widzę, to u mnie był mętlik. Generalnie oboje napisaliśmy prawie to samo, z tym że Ty jak zwykle przystępniej, słynna już lekkość pióra się kłania!I teraz trochę pogeneralizuję: Tak sobie myślę, że te ‚dobre rady”, milczenie, złość w odpowiedzi na czyjś sukces wynika poniekąd z zarzucanej nam-Polakom wady narodowej-skłonności do wiecznego narzekania. O niczym nam się tak dobrze nie rozmawia jak o głupich rządzących, złym nauczycielu, okropnym pracodawcy, chorobach, itp.Solidaryzujemy się w obliczu nieszczęść, kłopotów, poruszając te tematy natychmiast znajdujemy wspólny język. Ale gdy coś się komuś uda-następuje konsternacja i reakcje jak wyżej. Przykłady można mnożyć-zdany egzamin, awans w pracy, sukcesy Małysza itd. Zawsze znajdzie się ktoś, kto szuka w dziury w całym, ale u nas to chyba wyjątkowo dużo takich osobników! Nie potrafimy się cieszyć z sukcesów innych. Wynika to chyba z kompleksów.PS 1. Oczywiście pisząc powyżej w liczbie mnogiej nie zaliczałem do tej grupy rzecz jasna Ciebie i generalnie Twoich komentujących.PS 2. Teraz to się już wybitnie rozpisałem. To się raczej kwalifikuje pod własny blog…Pozdrawiam licząc na odpowiedź!

        • ~Czerwona pisze:

          No to wg punktów polecę, bo tak najprościej (idę na łatwiznę, wiem, ale ja lubię konkrety i punkty też, bez skojarzeń hihi ;)):1. Ostatnio weny mi brakuje, za co przepraszam. O zgrozo, nie mogę nawet wymyślić nic na następne „Słowo na niedzielę”, za co również przepraszam, ale mam nadzieję, że w innych postach to jakoś tam rekompensuję ;)2. No nie wiem, czy by Ci się takie pokrewieństwo spodobało ;)3. Hm, nie wiem, czy chodzi o szczerość. Raczej o empatię… Ale chyba za dużo wymagam od ludzi, bo fakt, że sama odbieram cudze nastroje, nie świadczy jeszcze o tym, że to absolutnie normalne i każdy tak ma… W każdym razie jak chcesz się pozachwycać albo pocieszyć z kimś z sukcesów, to polecam się na przyszłość ;)4. Ja nie lubię obojętności, bo wtedy nie wiem, na czym stoję i zwykle biorę to za reakcję niekorzystną. Zresztą nienawidzę niedomówień… W każdym razie ogólnie nienawidzę, bo zdarzają się sytuacje, gdy lepiej czegoś tam nie wiedzieć…5. Mnie się wydaje, że raczej moje wynurzenia były mniej przystępne, ale to subiektywna ocena, potrzebny byłby sędzia ;)Na temat generalizowania zaś – nie wiem, na czym polega ta nasza narodowa, wiecznie niezadowolona natura, no bo czy mamy aż takie powody, by marudzić ponad miarę? By mieć te niewyobrażalne kompleksy? A jednak je znajdujemy. To dziwne, w końcu przecież coraz lepiej nam się żyje. Kwestia wychowania czy jak… Niestety, ja sama również mam cały arsenał kompleksów, na punkcie wiedzy, sukcesów i innych takich. Tylko że ja przynajmniej się tego wstydzę – to już coś, nie? Trzeba się czymś pocieszyć 😉 Pozdrawiam żywiołowo i z radością gratuluję samej sobie strzelenia 4500 komcia 😉

          • ~M. pisze:

            Z oczami szeroko zamkniętymi :-) skomentuję już tylko liczbę komentarzy (więcej napiszę za ok. 12 godzin)-dopiero niedawno świętowaliśmy za moją sprawą 4000, przed dwoma godzinami czytałem o 4444, a tu już 4500…Jesteś niesamowita!Pozdrawiam pod wrażeniem!

          • ~Czerwona pisze:

            To nie ja, to Wy :) W końcu sama ich sobie nie nabijam, zaledwie połowę (lub też aż połowę, ale w tym wypadku jednak zaledwie ;))! Zresztą to nie jedyny taki blog. W konkursie nie miałabym żadnych szans ;)Też już mykam spać, bo faktycznie i mnie oczy gdzieś już uciekły i za Chiny Ludowe nie chcą wrócić ;)Pozdrawiam na dobranoc!

          • ~M. pisze:

            1. Nie doceniasz się!2. Ty jako Rodzina-czemu nie.3. Ja też uważam, że nie jest wbrew pozorom aż tak źle. Niestety pamięć ludzka jest wybiórcza, ludzie pamiętają tylko te dobre rzeczy z przeszłości.Pozdrawiam na szybko!

          • ~M. pisze:

            Chyba Onet zeżarł mój komentarz. Trudno, pozostałe dwa w innych postach są. Napiszę więc bardzo ogólnie: masz rację (choć co bycia rodziny niekoniecznie, ja nie widzę przeciwskazań). Jednocześnie informuję, że może mnie kilka dni nie być z powodów zdrowotnych… Trzymaj kciuki.Pozdrawiam z nadzieją na rychły powrót!

          • ~Czerwona pisze:

            Onet chyba nie zeżarł komentarza, tylko go nieco później dodał 😉 W każdym razie – dziękuję za miłe słowa i życzę szybkiego, szybciutkiego powrotu do zdrowia!!! Nie daj się chorobie, no i nie przejmuj, że tak się ten rok zaczyna – z mojego doświadczenia wynika, że im gorszy początek, tym lepszy koniec 😉 Pozdrawiam i ściskam!

  8. ~małarurka pisze:

    Jak ja słyszę słowa „… mogłaś to zrobić tak a tak…..” albo”…zrób to tak a tak…” to mi się gotuje pod czachą. Każdy zna najlepszy sposób na Twoje sprawy i ciężko mu uświadomić sobie, że można inaczej. Ograniczenie umysłowe i nic więcej.

    • ~Czerwona pisze:

      No właśnie, nikt nie bierze pod uwagę, że tyle pomysłów, ilu ludzi na tym globie… Ja bym do tego dodała zero empatii albo zwykłą złośliwość i chęć podbudowania własnej pewności siebie… W każdym razie ohydne.

  9. ~martooha pisze:

    a przynajmniej bronisz swego zdania!:) moja droga, dlaczego nie zgłosiłaś się do tego konkursu na bloga 2007? to chyba jasne, nie?;pPozdrawiam i sciskam cieplutko;*

    • ~Czerwona pisze:

      No właśnie poczułam nagle taki jakiś dysonans i nie mogę się zdecydować… Bo oprócz „za” parę „przeciw” też znalazłam, jak to ja, szukam dziury w całym… 😉 No bo komu będzie się chciało tracić na mnie kasę, trochę mi głupio na myśl o tym… Ale jeszcze mam czas na decyzję 😉 A Ty się zgłaszasz? :) Buźki!

  10. ~anuśśś pisze:

    słowo ma moc, nie bez znaczenia użwyano ich do zaklęć i przekleństw;) a takich wszechwiedzących to czasem mam ochotę zapytać „czy tak z dobrego serca dzielą się ze mną swoimi cennymi radami, czy tak całkiem po ludzku, z zazdrosci?” ja to wtedy wpadam w jakiś amok, rozszarpałabym, wściekam się i… wiesz, a najlepiej się uśmiechnąć i powiedzieć: „no widzisz, udało mi sie i bez twoich cennych rad!” i z uśmiechem odejść. to jedyny sposób, bo jak sie wkurzam to wiem, że daję im satysfakcje, a co gorsza przestaję cieszyc się własnym sukcesem;)

    • ~Czerwona pisze:

      Masz całkowitą rację. Im bardziej się wściekamy, tym mocniej oni są podbudowani faktem, że zepsuli nam radość, że okazali się lepsi. Żeby to jeszcze było łatwiej powściągnąć emocje i przyjąć to na spokojnie… Tylko że nawet gdyby mi się to udało, to pewnie i tak długo by męczyło od środka. Tak czy inaczej rzecz jest wredna… A propos, zastanawia mnie, dlaczego ludziom łatwiej używać słów przykrych niż tych miłych i życzliwych. Dobro nie jest w cenie? Jest oznaką głupoty etc…?

      • ~anuśśś pisze:

        bo łatwiej się krzywdzi, niż chwali, docenia … zresztą to czysta zazdrość jest!!! ludzka, czyli najgorszego sortu… ja sie szczypię w udo i uśmiecham najżyczliwiej prawie sardonicznie, a potem odchodzę i męczy mnie od środka, oj co ja bym to jej/jemu nie powiedziała… tak to już jest;) nie trać wiary, że jesteś doskonała, a oni niech sie potkną o własną zazdrość i niemiłość;) – od niemiły!!!

        • ~Czerwona pisze:

          Że doskonała jestem, w to nawet nie śmiem wątpić 😉 Hihi. Ja po prostu nienawidzę traktowania z góry. W końcu nikt nie jest w systematycznej hierarchii wyżej, nie ma ludzi i nadludzi… To tylko głupie wrażenie, że są. Innymi słowy – pierś do przodu i niech upadną, o! Znaczy ludzie, bynajmniej nie piersi!!! 😉

  11. ~ShyJa pisze:

    o, a moj komentarz sie nie opublikowal:( a moze jestem slepa? teraz juz nie pamietam co napisalam. cos o debilach. zebys sie im nie dala.

    • Czerwona pisze:

      Chyba jednak go nie ma… :/ Ale spoko, debilom się nie dam, zresztą ja się rzadko komu daję (a potem taka niewyżyta łażę, ale co zrobić) 😉 Hihi, nie ma jak skromność i wiara w cnotę własną 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *