Mama mocarna

Dzisiaj przyjrzałam się, jak moja mama spędza dzień. I powiem jedno – przepełnia mnie w tej chwili absolutny, szczery i bezgraniczny dla niej podziw.

Jest na emeryturze. Wydawać by się mogło, że na emeryturze życie się kończy i człowiek gnuśnieje. Cóż… Porównując tempo życia moje i jej, to gnuśnieję z pewnością ja, nie ona.

Opiekuje się moją dwuletnią siostrzenicą. Wiadomo, rodzice pracują, i to na zmiany, więc mama jest niemal na posyłki. Co więcej, codziennie robi dla całej rodziny zakupy i obiady, w dodatku każdy przychodzi o różnych godzinach, zatem nierzadko przygotowuje coś na świeżo 5 razy dziennie. Jasne, że my też nie próżnujemy, ale powiem szczerze, że przyrządzić wielki niedzielny obiad z kurczaka w sosie Bóg wie jakim to bym nie potrafiła. Mama potrafi. Na tym nie koniec, jak zrobi obiad na dziś, to zabiera się za jutrzejszy i jeszcze placek upiecze. I nadal ją nosi. Do odpoczynku trzeba ją zaganiać.

Teraz właśnie próbuję ją namówić, żeby się położyła z książką, a nie szła do chorej sąsiadki.

No cały dzień się kręci, bez chwili oddechu, nawet gdy wszystko jest zrobione, nawet gdy ją wyręczymy w czymś tam, ona i tak sobie coś wynajdzie. Ja bym w takim momencie poszła spać…! A ona nie. Na wysokich obrotach, wszędzie biegiem, tu coś załatwić, tam pomyśleć nad planem dnia jutrzejszego, poprasować, pocerować, przy okazji posłuchać wiadomości ze świata, porozmawiać z każdym – szał ciał. I o wszystkim pamięta!
Jest naprawdę niesamowita.

Czy to przychodzi z wiekiem? Mam nadzieję, że tak, bo inaczej za parę chwil własna matka mnie wpędzi w kompleksy… 😉

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

145 odpowiedzi na „Mama mocarna

  1. ~brasil pisze:

    moja mama też jest cyborgiem 😉 hehe, dobry temat na rozmowy w toku 😉 i w dodatku bardzo często przypomina mi inspektora gadżeta 😉 zawsze coś wynajdzie…

    • ~Czerwona pisze:

      Noo, właśnie tego słowa mi zabrakło, chciałam w tytule umieścić, ale jakieś zaćmienie umysłowe miałam. No trudno, cyborg będzie Twoim patentem 😉

  2. ~brasil pisze:

    możesz jeszcze zmienić 😉 my też sie kiedyś zmienimy w takie cyborgi 😉 tzn mam nadzieję… ale jeśli Twoja mama taka jest, moja taka jest, to znaczy, że to nei jest jednorazowy przypadek a więc nam też się uda kiedys jednocześnie prasować, prać, sprzątać,myć naczynia i znaleźć czas dla męża 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Z tym ostatnim wprawdzie bywa różnie, ale to kwestia obrania priorytetów 😉 Ewentualnie tego, czy się ma męża/ czy się ma męża, który wymaga poświęcania mu czasu / czy się ma męża, który zasługuje na poświęcanie mu czasu 😉

      • ~brasil pisze:

        hym, zawsze można zrobić tak, że poświęcanie wolnego czasu mężowi można obrócić na korzyść własną 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Czy zawsze, to bym dyskutowała 😉 Ale w sumie facetowi wiele nie trzeba, więc ten kłopot chyba akurat można najszybciej rozwiązać i mieć z głowy 😉

          • ~brasil pisze:

            ale w sensie, ze można mu dac pół Michałka z Hanki i niech się cieszy? 😉

          • ~Czerwona pisze:

            I jeszcze pogłaskać po główce, kiedy wyniesie śmieci 😉

          • ~brasil pisze:

            i ewentualnie obdarzyć spojrzeniem kiedy jego emerytura przyjdzie… 😉

          • ~Czerwona pisze:

            I ewentualnie odpuścić mu jedną awanturę na dzień z powodu zapaćkania kuchni okruszkami 😉 Chociaż nie, awantura właśnie podpada pod poświęcenie mu czasu. No to robić mu awantury o byle co, na pewno doceni 😀

          • ~brasil pisze:

            i jeszcze z tasakiem w ręku, co by miał wyrzut adrenaliny i poczuł, że żyje 😉

          • ~Czerwona pisze:

            No, a potem wystarczy jedno miłe słowo, żeby docenili, jak wielkie mieli szczęście uniknąwszy tego tasaka… Jeden prosty zabieg i już czują, jak bardzo ich życie jest cenne hihi 😉

          • ~brasil pisze:

            a spanie osobno? toż to sama przyjemność, bo jak się wtedy można wyspać! za to też powinni być wdzięczni!! 😉

          • ~Czerwona pisze:

            To jedna z tych rzeczy, z których kobieta też ma wieeelką korzyść 😉 Bo te bączki w nocy i chrapanko…

          • ~brasil pisze:

            że niby my możemy sobie bonczki puszczać do woli i chrapać aż się nie udusimy? 😉

          • ~nive pisze:

            O masz, zescie z tymi bonczkami wyskoczyly, a ja wlasnie o to sie kiedys bardzo klocilam :) bo ten moj to mnie malo nie zagazowal, ba przynajmniej taki raz na 20 min musi byc wypuszczony… chyba kiedys odwet wezme :]

          • ~brasil pisze:

            do boju!!! pokaż że kobieta tez potrafi 😉

          • ~nive pisze:

            I tak zrobie :) jezcze tylko hymn bojowy uloze i ruszam zagazowywac :)

          • ~ShyJa pisze:

            ale pojechalyscie, babeczki, usmialam sie. ale z tym chrapaniem i bakami to prawda, w jezyku slangowym angielskim nazywa sie to „dutch oven” czyli ten najgorszy typ, podkoldernik zdradliwy po polskiemu. szczegolnie ciezko doswiadczam po indyjskim curry. mam nawet lekko zolta cere w dzien nastepny. dobrze, ze nie mieszkamy razem i tylko od czasu do czasu doswiadczam.

          • ~brasil pisze:

            o matko!! ale zeby aż cera żólta się robiła… a to ci kiler… na takiego to nawet kobieta nie poradzi… 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Co nie poradzi, co nie poradzi! Tu trzeba podejść kompleksowo – zagazować bestię bąkiem własnym i dodatkowo oddechem! Jedna sesja z czosnkiem i kapustą i będzie gicio, jak mówi moja koleżanka 😉

          • ~brasil pisze:

            łłłłłooo , albo tak z wieczora nei umyć zębów (ot, raz się poświęcić) i po takim czosnku i kapuście wczorajszych dać czadu… mmm, sama słodycz 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Kuszącą wizję roztoczyłam, nie? 😀 Aż jestem z siebie dumna 😉

          • ~nive pisze:

            eh cholerka z czosnkiem to dobry plan :] np takie mleko z czosnkiem razy 5 na noc i mu nachuchac i posmrodzic troche :) heh chyba ide juz zaczac produkcje :)

          • ~Czerwona pisze:

            Ja mam tylko nadzieję, że wiatry nie wieją od zachodu 😉

          • ~brasil pisze:

            ojjjj ja też … zapomniałąm pogody obejrzec i teraz będę żyła w niepewności aż mnie jakiś aromat obudzi… 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Trudno, najwyżej poczekamy na wiatr od wschodu i wtedy ramię w ramię się odwdzięczymy 😉 Tylko nive musi się wyprowadzić na ten czas, żeby jedynie Przybocznemu się dostało 😉

          • ~nive pisze:

            A spoko uprzedzcie tylko tak 10 min wczesniej, zebym w bunkrze sie zaszyc zdarzyla :) hehe juz widze i „czuje” ta zemste ]:>

          • ~brasil pisze:

            hm, a może i teściowej się dostanie… 😉 więc jeśli chcesz ją uratować to zabierz ze soba do bunkra!

          • ~nive pisze:

            Tesciow od rana nie ma :] beda dopiero jutro popolodniu :) fartem sie jej udalo…

          • ~brasil pisze:

            i tu nadmienić potrzeba że ten wiatr od wschodu będzie potężny, bo my przecież dwie jesteśmy a biedna Nive sama tam…

          • ~nive pisze:

            gozej jak sie Przyboczny fasolowki nazre i sie wam oddzwieczy 😉 Szkowac bunkry, wojna idzie 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Spoko, ja mieszkam tuż koło fortu, więc żadne fasolówki mi nie straszne… Zresztą jak się obie z brasil postaramy, to człowiek nie ma szans, no fu.cking way 😉 A poza tym dostanie jeszcze z trzeciego frontu – Twojego; ta wojna już jest przesądzona 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Wynik, znaczy 😉 Na jego miejscu zaczęłabym pertraktacje – tylko pytanie, czy on już o czymkolwiek wie 😉

          • ~brasil pisze:

            niech szykuje już biała flagę!!! ha!! a ordery jakieś dostaniemy?

          • ~Czerwona pisze:

            Mi tam jeniec wystarczy 😉 Oczywiście do popatrzenia li jedynie! 😉

          • ~brasil pisze:

            uważaj bo jeszcze Nive zrezygnuje z wojny 😉

          • ~nive pisze:

            Co Ty brasil, juz nie ma odwrotu, pierwszy bak puszczony :) znaczy moj wlasny w strone Przybocznego:)

          • ~brasil pisze:

            ooooo, i jak zareagował? pożółkł? 😉

          • ~nive pisze:

            Wysmial :( normalnie parszywiec mnie wysmial, ze z takim marniakiem to sie schowac moge…. no dobra kombinuje inny sposob :)

          • ~brasil pisze:

            moze spróbuj w trakcie podpalanie ogień podłożyć, żeby wybuchło? zobaczymy, czy wtedy się tak będzie śmiał… 😉

          • ~Czerwona pisze:

            O, ja takie coś praktykowałam w szatni w podstawówce 😀 Tyle że zamiast bąka traktowałam ogień dezodorantem – niezły spust miał, normalnie miotacz ognia że hej 😀

          • ~nive pisze:

            Ja mialam inna zabawe – uwielbialam np rbic znak zrra dezydrantem nascianie i potem g podpalac :) przy zgasznym swietle widok swietny byl :)

          • Czerwona pisze:

            Wow, na to nie wpadłam… Człowiek to się jednak uczy całe życie 😉

          • ~M. pisze:

            No nieźle-koleżanki-piromanki :-))) Ja kiedyś wspomagałem rozpalanie ogniska dezodorantem. Z sukcesem. Ale huk niezły jest od takiego płomienia-miotacza!Pozdrawiam ogniście!

          • ~Czerwona pisze:

            M., nie mów, że czytałeś tę rozmowę… 😉 A my tu sobie tak pozwalamy hihihi 😉 No faktycznie, niezły dźwięk mają takie miotacze, ale jakie piękne są, no i to sprawdzanie, czyj dezodorant robi największy płomień… Pamiętam jak dziś, że u nas najlepszy był mój dezodorant Fa 😀 Pozdrawiam płonąco 😉

          • ~M. pisze:

            A czytam, czytam, nawet się uśmiechnąłem, jak trochę dalej któraś z dyskutantek się zastanawiała, czy ktoś tą waszą dyskusję czyta 😉 Jak wiesz, jestem skrupulatnym czytelnikiem. No, ale spox, nie o tym chcę pisać, co do tematyki dezodorantowej-to widać, że oprócz biologi, masz też niezłe inklinacje do chemii, zwłaszcza tej wybuchowej-może to jakiś sposób na Twoich sąsiadów-być głośniejszą niż oni…Pozdrawiam pirotechnicznie!

          • ~Czerwona pisze:

            To mam nadzieję, że kochane dziewczynki nic nie przeczuwają 😉 Ja w każdym razie ich nie uświadomię, bo te nasze rozmowy to dla mnie źródło wielkiej radości 😉 A chemię uwielbiam! Pomijając fakt, że średnio umiem liczyć stężenie molowe, to cała reszta jest dla mnie piękna, nawet chemia fizyczna, której całe pokolenia studentów nienawidzą i się boją 😉 Ja tam z tego miałam 4.5 (taka mała autoreklama hihi) ;D Niestety na sąsiadach swoich zdolności chemicznych sprawdzać nie mogę, a to z pewnej prostej przyczyny – gdybym im miotnęła ogniem, to prawdopodobnie spaliłby się i mój dom, a na tym mi akurat nie zależy… Tfu tfu, tak na wszelki wypadek 😉 Czyli trzeba szukać innego, mniej efektownego, za to bardziej efektywnego rozwiązania… Pozdrawiam całkiem cichutko 😉

          • ~M. pisze:

            „bo te nasze rozmowy to dla mnie źródło wielkiej radości ;)”-cóż ja mogę napisać w odpowiedzi na tak piękne wyrazy uznania? Po prostu odpowiem tym samym-jest mi niezmiernie miło rozmawiać z tak sympatyczną i inteligentną interlokutorką, która patrzy na świat podobnie jak ja.Pozdrawiam z uznaniem!

          • ~Czerwona pisze:

            Oho, widzę, że też jesteś łasy na pochwały 😉 A niby się mówi, że facetów nie trzeba komplementować, bo wolą czyny niż słowa… Bzdura, jak każdy stereotyp 😉 Pozdrawiam z podziękowaniem :)

          • ~M. pisze:

            Oczywiście, że bzdura! Chyba każdy lubi być pochwalony, może jedynie z tą różnicą, że faceci czynią to zazwyczaj bardzo lakonicznie i często w tzw. „krótkich żołnierskich słowach” 😀 Inna sprawa, że pochwalić kogoś za pośrednictwem internetu inaczej niż werbalnie, to chyba trochę niewykonalne 😉 Ja w każdym razie poczytuję sobie komplement z Twoich ust za wielki zaszczyt :-))) I polecam się na przyszłość!Pozdrawiam wdzięcznie!

          • ~Czerwona pisze:

            Cóż, moje doświadczenie przypomina mi, że „krótkie żołnierskie słowa” można jeszcze bardziej skrócić… Czyli np. mruknąć coś tam pod nosem, a i to na wyraźne zapytanie, czy się np. ładnie wygląda 😉 Człowiekowi się wtedy odechciewa w ogóle starać… Chociaż z drugiej strony jak ktoś nadużywa pochwał, to też niedobrze. Niestety tak to jest z tymi złotymi środkami – są najtrudniejsze do znalezienia, w każdej dziedzinie ;)A z tym zaszczytem już nie przesadzaj, w końcu nie jestem jeszcze blogową królową ;D (nie ma jak skromność ;))Pozdrawiam z honorami!

          • ~M. pisze:

            Królową może jeszcze nie, ale księżniczką na pewno!Pozdrawiam z oddaniem!

          • ~Czerwona pisze:

            😉 W normalnych warunkach pewnie bym protestowała, wszak płynie we mnie wybitnie czerwona krew – ale dzisiaj jestem zbyt padnięta, żeby się zdobyć na polemikę, więc zwyczajnie się zgadzam 😉 Pozdrawiam ulegle!

          • ~M. pisze:

            A protestuj sobie, protestuj! Ja wiem swoje (i Onet też!).Pozdrawiam poweekendowo!

          • Czerwona pisze:

            Onetem bym się nie kierowała, ale skoro Ty tak uważasz… No cóż, jesteś starszy i mądrzejszy, więc niech będzie ;)Pozdrawiam mroźno!

  3. ~motylek pisze:

    wow! ja bym nie wytrzymała chyba 😉 jestem zbyt wielkim leniem 😉 godne podziwu…

  4. Forever_alone86 pisze:

    Coś w tym jest… Wiele razy zastanawiam się skąd moja mama bierze siłę na wszystko… Ja jej wieku chyba nie dożyje – rozsypie się po drodze :)

  5. ~lady q pisze:

    drukuj to i pokazuj mamie. Natychmiast!! niech wie jak pieknie porafisz o niej mowic!;))

    • ~Czerwona pisze:

      Nie posiadam drukarki 😉 Zresztą ona nie wie, że mam bloga… Ale już jej to dzisiaj powiedziałam i się uśmiała, więc chyba wystarczy 😉

  6. ~M. pisze:

    A u mnie dla odmiany to Ojciec jest takim pracusiem. Kiedyś na działce na wsi wstał o 5 i do 6 rano poprzycinał gałęzie gruszce. Siedział o świcie na jej szczycie i ciął, a miejscowi przecierali oczy ze zdumienia. Wiele młodszych osób jest pod wrażeniem jego pracowitości. A w niedzielę po południu zazwyczaj narzeka, że ta bezczynność go męczy… Normalnie perpetuum mobile 😀 A co do Ciebie i Twojej Mamy to teraz już wiem skąd i po kim masz tyle energii i potwierdzam-Ty też kiedyś będziesz taka „wysokoenergetyczna”, pewnie nawet bardziej niż Twoja Mama.Pozdrawiam Ciebie i Twoją Mamę!

    • ~Czerwona pisze:

      No wiesz co, miałam napisać dokładnie to samo, tylko że o Tobie! Bo już wiem, skąd w Tobie tyle pracowitości :) Po tatku… Tak sobie myślę, że tu nie chodzi o to, że mi się nie chce czy coś, tylko o to, że nie jestem do tego przyzwyczajona, że nie muszę się martwić o rodzinę, bo jej nie mam, że mam inne priorytety, coś innego aktualnie na głowie… Pewnie przyjdzie z czasem, gdy zajdzie taka potrzeba. Ale nie zmienia to faktu, że swoich rodziców niezmiernie podziwiam, bo to naprawdę fajni i dobrzy, pracowici ludzie. Miło jest mieć taką rodzinę… :)Pozdrawiam domowo 😉

  7. ~M. pisze:

    Acha! A co do braku czasu na emeryturze, to całkowicie potwierdza to moją obserwację znanych mi emerytów, w tym i mojego Ojca. Ci którym nigdy się nie nudzi, dopiero na emeryturze mają czas na swoje zainteresowania i pasje i jeszcze dochodzą dodatkowe obowiązki (np. wspomniane wnuki), co powoduje, że w rezultacie są bardziej zabiegani niż na etacie. Dlatego zawsze budzi u mnie uśmiech usłyszane zdanie – „na emeryturze sobie odpocznę…”. Zazwyczaj, o ironio bywa dokładnie odwrotnie!Pozdrawiam rozpisany.

    • ~Czerwona pisze:

      Dokładnie! A wiele ludzi się obawia, że od emerytury już tylko krok do grobu, że nic się nie chce, że nie ma po co żyć itd… Oczywiście niektórzy tak naprawdę mają i to jest bardzo smutny los. Ale jak ktoś posiada rodzinę, w dodatku blisko mieszkającą, to na brak zajęć raczej nie będzie narzekać 😉 Chyba najważniejsze to czuć się komuś potrzebnym – wtedy energia sama przychodzi nie wiadomo skąd :) Pozdrawiam z pozytywnymi wibracjami!

  8. ~studentka w cętki pisze:

    Moja mama jeszcze pracuje ale też wpadam zawsze w podziw jak ją widzę…mama zrobi 5 pierogów-ja jeden….mama uprasuje firankę i 2 zasłonki-ja jedną firankę:P mama posprząta 2 pokoje – ja 1…Niesamowite są mamy:) Może kiedyś nasze dzieci też tak nas będą podziwiać:P póki co ja sobie tego nie wyobrażam…:P

    • ~Czerwona pisze:

      Oby to przyszło z czasem, bo inaczej to raczej to nie wiem, jak my dzieci będziemy wychowywać, nie mówiąc o mężach 😉

  9. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    To musi przychodzic z wiekiem skoro wiekszosc mam takie jak Twoja akrobacje cale dnie wyprawia … moja tez sie do nich zalicza :-) a jesli nie przychodzi to z wiekiem to moja przyszlosc czarno widze 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Hura, czuję się pocieszona :) Skoro tyle ludzi mówi, że ma to samo i ich mamy mają to samo, to znaczy, że to prawda i nie ma się co martwić 😉 A może właśnie dlatego te mamy są takie, bo też kiedyś podziwiały swoje mamy i tak wyszło? Zresztą nieważne, ważne, żeby mieć dla kogo się poświęcać i być potrzebnym, bo wtedy po prostu energię trzeba mieć i koniec… :)

  10. ~nive pisze:

    No niektorzy juz tam maja :) albo sie lubi w ciszy i spokoju posiedziec lbo nie…a kurczakow w sosach zazdroszcze bo ja nawet z zupa mam problem, zeby samej ugotować;) no chyba ze mi jakis doktor Oetker pomoze tudzież inny Winiary…Przydal by sie kiedys jakis prywatny kucharz, z cialkiem mlodego boga, co by w samym fartuszku gotowal :) i znow sie rozmarzylam:)

    • ~Czerwona pisze:

      Ja jestem zdania, że to faceci powinni gotować i w ogóle nie wiem, dlaczego robią to tylko w restauracjach, a w domu już nie. Przecież mają więcej kubków smakowych!!! Lepiej wszystko przyprawiają, lepiej czują smak… A nie, jak my ugotujemy, to ciągle im ta zupa za słona. Za ich lenistwo my musimy płacić słuchaniem ich marudzenia, skandal!

      • ~brasil pisze:

        serio maja więcej kubków?! no nie! bosze! widzisz i nie grzmisz!!! kolejna dyskryminacja ze względu na płeć!

        • ~Czerwona pisze:

          Mi tam dobrze z moimi kubkami, ja bym tylko chciała, żeby ten fakt wiązał się z jakąś wymierną korzyścią, a nie kurde mają te kubki zupełnie bez sensu i jeszcze się potem czepiają. Koniec wyrzutów sumienia, że nie umiemy gotować – natura tak zdecydowała, z naturą się nie dyskutuje! Ha!

          • ~brasil pisze:

            bo oni tak przez te kubki mają! mają więcej tych, co słone czują a potem mówią, że zupa za słona, a tu się okazuje, że tak naprawdę to ich wina zawsze jest. Bo gdyby nie byli takimi maksymalistami, i kubków by sobie nie zagarniali w czasie ewolucji, to teraz nie byloby problemów małżeńskich! 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Ale za to mają mniejszą możliwość wymówki w razie czego. Tylko trzeba jeszcze upowszechnić tę wiedzę, bo jak na razie mało która kobieta wie, że to facet powinien gotować – i potem jest jak jest. Biedne ciemiężone istoty.

          • ~brasil pisze:

            jakąś kampanię społeczną trzeba by… np zamiast marszu równości… albo w ramach marszu…

          • ~Czerwona pisze:

            O tak! Tylko jakieś dobre hasło na transparent by się przydało, żeby Młodzież mogla sobie jajkami porzucać, wszak nic tak nie wryje się w pamięć jak męczeństwo 😉

          • ~brasil pisze:

            moga nawet rzucać wypełnionymi prezerwatywami! jak byc męczennikiem to z prawdziwego zdarzenia 😉

          • ~nive pisze:

            lol :) ale wyobraz sobie akcje przygotowawcza dzien przed demonstracja, w celu uzupelnienia nabojow 😉

          • ~brasil pisze:

            hehe, w nocy to byłaby całkowita cisza na ulicach 😉

          • ~nive pisze:

            Taaaale rano to by chyba rece padly ze zmeczenia, tyle sie nimi w nocy namachac :)

          • ~brasil pisze:

            albo by ręce wpadły w taki rytm, że po zaprzestaniu tej czynności same by się poruszały w taki sam sposób… ot odruch warunkowy 😉 pees. ciekawe czy polska władza przyłączyłaby sie do tego 😉

          • ~Czerwona pisze:

            To by był nowy gest porozumiewawczy działaczy Młodzieży 😀 Zamiast faszystowskiego pozdrowienia – dojenie byczka. Jak dla mnie znacznie bardziej swojskie, stanowczo popieram! :)

          • ~nive pisze:

            No to jakies pisemko, z filmem instruktarzowym trzeba do MW wystosowac 😉

          • ~Czerwona pisze:

            I znaczek na nich tracić? To oni powinni mi zapłacić za taki genialny, przyjemny i z samych korzyści się składający patent 😉

          • ~brasil pisze:

            kiedy zawsze można zrobić maila ślij i za znaczek nic się nie zapłaci… 😉 to kto robi instruktaż?

          • ~Czerwona pisze:

            Na pewno nie ja, bo nie mam na kim zrobić sceny pokazowej ;P

          • ~nive pisze:

            No dobra to jak dzisiaj nie zgine od zagazowania to rozwaze temat :) zaraz scenariusz napisze jakis, bo „fabula musi byc” ;p

          • ~brasil pisze:

            a może ten od tańca z gwiazdami się zgodzi, krzysiu bosak, się zgodzi byc modelem? 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Ej ja nie nadążam komentować! 😉 Ja jestem nieśmiała, więc się go nie spytam, bo pomyśli, że czegoś zdrożnego chcę i te jajka na mnie wylądują 😉

          • ~brasil pisze:

            ale czyje jajka? jego jajka? to on ma jajka? 😉

          • ~nive pisze:

            Lol, juz sobie wyobrazilam JAJKA jego na Tobie 😉 Hmmm ja Bosaka sie nie tykam :) Brasil padlo na Ciebie :p

          • ~brasil pisze:

            ja tam zawsze chętnie… ale musi to zostać między nami 😉

          • ~nive pisze:

            No ba, nie myslisz przeciez ze ktos poza nami to czyta 😉

          • ~brasil pisze:

            alez oczywiście, że nie… to taki wyobcowany i wyizolowany blog 😉

          • ~nive pisze:

            dokladnie, nikt tu prawie nie zaglada… tylko my te statystyki nabijamy ;p

          • ~Czerwona pisze:

            Nie no, już tak sobie nie wlewajcie, zwykle połowa komentarzy jest moja ;P

          • ~nive pisze:

            Juz sobie tak nie slodz 😉

          • Czerwona pisze:

            No muszę jakoś odreagować te bąki ;P

          • ~nive pisze:

            Heh ja tam wiem:] i swoja wiedzę skrzętnie wykorzystuje…no dobra czasem wychodzi parszywosc ze mnie, gdzie Przyboczny wraca z racy i jeszcze musi nam gotowac 😉 Ale w koncu faceci sa od gotowania i bzykania :)

          • ~brasil pisze:

            o bosze! tylko dwie czynności mają do wykonania w czasie życia postnatalnego, a niektórzy i tak sobie nie radzą ani z jednym ani z drugim… 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Ale Ty jesteś subtelna, ja bym rzekła, że raczej przeważająca większość (i przerażająca też)… Zresztą się nie dziwię, skoro te biedne chromosomiki się skracają, to trudno nawet mieć do facetów pretensję, że męskość szwankuje… Ofiary losu no 😉

          • ~brasil pisze:

            ofiary ewolucji 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Ofiary żebra Adama 😉

          • ~brasil pisze:

            hm, a to czasem nie my jesteśmy ofiarami zebra Adama? 😉

          • ~nive pisze:

            Nie wnikaj w szczegoly 😉

          • ~Czerwona pisze:

            My jesteśmy z niepokalanego poczęcia 😀

          • ~brasil pisze:

            ano tak… to dlatego zawsze takie dziewicze jesteśmy…

          • ~Czerwona pisze:

            Tak… takie pionierki na dziewiczym terenie 😀

          • ~brasil pisze:

            zawsze dziewiczo pierwsze!

          • ~nive pisze:

            Joanna D’arc zalecialo 😉

          • ~brasil pisze:

            joanna to nic w porównaniu z nami 😉

  11. beata_owca@poczta.onet.pl pisze:

    no właśnie nie jestem taka przekonana czy to z wiekiem przychodzi – ale myślę, ze kiedy człowiek zakłada rodzinę – zwłaszcza chodzi mi o dzieci, to musi zacząć żyć bardziej wydajnie;-) Pozdrawiam Zielona

    • ~Czerwona pisze:

      Ja myślę, że to zależy od tego, czy jest się komuś potrzebnym. Bo jak człowiek żyje samotnie, no to po co ma latać jak kot z pęcherzem… A kiedy jest dużo do roboty, to trzeba się za nią zabrać i koniec. Dlatego rodzina na starość jest taka ważna…

  12. genever@op.pl pisze:

    twoja mama to wielki skarb!!! takich ludzi powinien być cały świat!!! (nawet nie czujesz, że rymujesz) zawsze pomogą, można na nich liczyć, nie potrzebują słów chwały za swe dokonania, tylko robią to, co uważają za słuszne, wkładając we wszystko całe serce!!! zawsze pomocna, chce czuć się potrzebna, więc nie namawiaj ją do odpoczynku, ona pewnie tak odpoczywa;) pozdr, anusia

    • ~Czerwona pisze:

      No ja wiem, ale martwię się o nią, bo miewa kłopoty z sercem i nie powinna się tak przemęczać… Nawet jak jest chora, to trudno ją zapędzić do łóżka. Ale wiadomo jak to jest – jak ktoś żyje w biegu, to mu nie przetłumaczysz, żeby zwolnił. Buźki :)

      • ~anuśśś pisze:

        nasza babcia jest podobna, całe życie sprzedaje na kleparzu, nie ma juz siły, zdrowotne problemy, jak wiadomo w tym wieku, ale wiem jedno, jeśli przestałaby to robić, to by ją zgubiło. to cale jej życie, zwłaszcza kiedy się myśli (a ona tak myśli), że bez niej kleparz by nie działał tak jak powinien;D zima, słota, upał codziennie rano pakuje się i zbiera, nic jej nie powstrzyma, nasza babcia to taki miniczołg, może to tak uroda;) masz wspaniałą mamę ona w ten sposób się życiowo spełnia, więc… niech działa, to dzięki takim ludziom kręci się świat!!!

        • ~Czerwona pisze:

          Mój dziadek tak samo, dopóki mógł jeździć na działkę i tam dłubać od rana do nocy, dopóty żył. Potem oklapł, żył tylko z rozpędu… Kiedy człowiek osiągnie już takie rzeczy jak rodzina, praca, kiedy ma jakoś tam zapewniony byt, to musi znaleźć sobie coś, co wypełni mu czas, co będzie dla niego ważne, co będzie mu dawało siłę, żeby dalej funkcjonować. Bo w tym wieku łatwo stracić poczucie sensu życia. Dlatego ja się cieszę, że mama ma zajęcie, strasznie ją podziwiam i mam nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie, by dalej tak latała, jak to ma w zwyczaju i lubi 😉 Dziękuję w jej imieniu za komplement, buziaki dla świeżo upieczonej Narzeczonej! 😀

  13. ~shyJa pisze:

    moja mam tak samo! ej, cos z nami nie w porzadku? mi sie nawet nie chce wyjsc do sklepu po mleko do musli na sniadanie. mam nadzieje, ze z wiekiem to przychodzi, bo jak nie, to za kilka lat przestane jesc…

  14. ~nive pisze:

    Ta a’propo Czerwona lec na fotbloga do Zadry bo on teraz kaktusiki prezentwac bedzie :) a widze, ze i Ty masz do nich slabosc jak i ja :)

    • ~Czerwona pisze:

      Oj mam mam… Fioła mam, powiedzmy sobie szczerze 😉 Nawet seminarium jedno o nich zrobiłam, aż mi się pan profesor pytał, czy nie chcę robić z nich pracy mgr… Szkoda, że nie mogłam… Zaraz zajrzę :)

  15. ~Kipod pisze:

    Moja też tak miała, zresztą nadal próbuje – mimo,że dwie poważne operacje, problemy z poruszaniem się. I nic, a nic nie działa argument, że powinna się oszczędzać, że nie ma już lat 17-tu (a 75). Ehhh. Pozdrawiam

    • ~Czerwona pisze:

      Ale wiesz, myślę, że gdyby tak miały nic nie robić, tylko odpoczywać, to by zachorowały jeszcze bardziej… A tak coś je trzyma w jakiej takiej kondycji. Lepsze to niż spędzanie całych dni przed tv lub w kościele 😉 Pozdrawiam!

  16. ~Ania S. pisze:

    Witaj…To nie tylko mamy tak mają, a może…Sama przecież też jestem już mamą i muszę przyznać, że żyję na podobnych obrotach. U mnie było to jednak kwestią sytuacji życiowej i rodzinnej – od małego musiałam umieć dawać sobie radę, gdy mama pracowała, a tata pił. Ktoś musiał wtedy być tym, kto trzymał wszystko za pysk. I mi tak już zostało…Każdy mój dzień jest wypełniony po brzegi, dopiero późnym wieczorkiem mam swoje 5 minut – ale nie dla siebie tylko dla innych, którzy potrzebują mojej pomocy. Czasem jest to męczące, ale lubię takie życie i nie wyobrażam sobie , bym miała usiąć na swoich czterech literach choćby na 10 minut.Pozdrawiam serdecznie,

    • Czerwona pisze:

      Tak się właśnie domyślam, że to się zaczyna lubić… Przynajmniej nie ma się czasu na myślenie o większych problemach. Ale jednak upierałabym się, że dla siebie też trzeba znaleźć czas – i to nie raz na tydzień, ale co najmniej co drugi dzień… Bo szybkie tempo ma swoje plusy, ale łatwo się wypalić. Tak czy inaczej jednak podziwiam!

  17. ~Katia pisze:

    Taka mama jest wspaniała co? Ach… aż milutko się czyta…

  18. ~kobieta pisze:

    One tak chyba miały i mają . To chyba jednak nie przychodzi z wiekiem a kompleksów mieć nie musisz i tak życie Cię pogoni w odpowiednim czasie. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *