Żółw też człowiek

Ufff…
Jezu, aż podskoczyłam – myślałam, że znowu nadepnęłam na mojego żółwia. Na szczęście to tylko kabel 😉
Klasyczny odruch warunkowy. Tylko dzięki niemu moje zwierzątko chadza swobodnie po podłodze i, wyobraźcie sobie, jeszcze żyje!

Zaczęło się, gdy w pewien zimny, listopadowy dzień mama oświadczyła, że jej koleżanka pozbywa się żółwia i można go dostać za darmo wraz z terrarium. Po latach starań rodzina nie miała już argumentów przeciw i decyzja zapadła – jak dają, to bierzemy!
I tak 27.11.1997r. w domu pojawił się kolejny mieszkaniec. Zmarznięty, senny, ogólnie mało ruchliwy i baardzo dziwny. Łypał na nas czarnym okiem, a my zastanawialiśmy się, jak mu dać na imię. Poprzedni właściciele chyba go wcale nie nazywali, zresztą sądząc po tym, że się go tak najzwyczajniej w świecie pozbyli, nie był dla nich aż tak ważny, aby mu jeszcze imię wymyślać. My wymyślaliśmy miesiąc. Były różne modyfikacje, od Kisiela po Skrobka, w końcu stanęło na Dyziu. Nie wiem właściwie, dlaczego z góry założyliśmy, że to samiec. Chyba tylko dlatego, że mój tatuś by nas z kolejną babą z domu wyrzucił. Przyjęło się więc, że to chłopaczek, chociaż teraz mam co do tego poważne wątpliwości; ale w zasadzie kto by się tym przejmował 😉

Wracając do tamtego dnia – najlepsze było, gdy podsunęłam mu po raz pierwszy jedzonko. Może widzieliście tę reklamę, jak wszyscy czekają, aż żółw otworzy pysk i zacznie jeść? Tak samo i ja czekałam, ale godowy okrzyk „YES!” zamarł mi w ustach, gdy zobaczyłam wnętrze pyska. No do końca życia będę pamiętać ten widok w połączeniu z głosem w mojej głowie, który wrzeszczał: „Jezu, on ma JĘZYK!!!!!!!!!” Aaaa! To było boskie, nie wiem, czemu, ale wcześniej nawet mi do głowy nie przyszło, że żółwie mają języki, w dodatku trójkątne. Do tej pory mnie to rozczula, zawsze przy każdym kęsie najpierw wyciąga koniuszek, a dopiero potem otwiera buzię, odlot!

Siki i inne takie pomijam, bo to mało apetyczne (chociaż na początku w równym co język stopniu fascynujące), jednak szczerze mówiąc zwierzę jest kompletnie bezzapachowe. No chyba że ma sraczkę itp. 😉 Ale to się zdarza tylko gdy żre cały dzień truskawki oraz przy każdej jeździe samochodem – a i to wyłącznie w „tamtą” stronę. Z powrotem jest już spokojny, jakby wiedział, że wraca do domu. Albo zwyczajnie ma już dość i zapada w letarg 😉

Wspomniałam o terrarium… To darmowe było zwyczajnie za małe. Nienawidził go. Przez pierwszy miesiąc powtarzał się taki schemat: godzina 6 – pobudka, bo Dyziek włazi na ścianę terrarium i skrobie. Jak w zegarku. Trzeba było wstawać, wyciągać go, otrzepać z piasku i pozwolić iść w kąt, w którym zasypiał od razu (aczkolwiek on generalnie lubi sobie kopać, do tej pory czasem mu coś odbije i w środku nocy zaczyna; na szczęście rzadko). Dlatego teraz pełza po całym domu i śpi, gdzie mu akurat wypadnie, wstaje zaś równo z nami – tzn. kiedy jest aktywny. Zimą z najwyższą niechęcią otwiera oczy, a i to po długim macaniu go po wszystkich częściach ciała.

C.d. w odsłonie nr 2, bo się zmęczycie za bardzo 😉

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

75 odpowiedzi na „Żółw też człowiek

  1. kwjatuszek@onet.eu pisze:

    ojej ojej język?! jakoś nie wyobrażam sobie żółwia z wysuniętym jęzorem… fajny ten Dyziu…

  2. kwjatuszek@onet.eu pisze:

    a i z deptaniem mam ten sam problem tyle że mój królik się o zdeptanie to chyba doprasza 😉 motylek

    • ~Czerwona pisze:

      No moje zwierzę już nieraz lądowało na plecach po takim kopie 😉 Biedak, zawsze mi tak smutno, gdy go przez przypadek uderzę.. Dlatego z rodziną nadajemy sobie komunikaty, jak wyjdzie z kąta: „uwaga, bo Dyzio jest przy drzwiach” itp. 😉

      • ~motylek pisze:

        my naszego nie ostrzegamy bo to on san powinien ostrzegać! tak sie kręci, ze parę już razy bym sobie zęby wybiła 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Lol 😀 No niedobry królik, na pewno specjalnie to robi! Może to zemsta za coś? Przyznaj się, nie dałaś mu kiedyś marchewki 😉

          • ~motylek pisze:

            on nie lubi marchewki! 😀 wiem wiem, co to za królik, który nie lubi marchewki 😀 on woli… rzodkiewki albo moją bułkę śniadaniową 😀

          • ~Czerwona pisze:

            Masz królika indywidualistę 😉 Cóż, widać królik też człowiek 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Aha, a dużego masz króliczka? Lubię króliki, są takie milutkie, do przytulania :) Bo mój skorupek to taki zimny drań hihi 😉

      • ~motylek pisze:

        zimne dranie fajne są 😉 mój niby ciepły ale też drań ;)) czy duży? hmm jakby to powiedzieć… więc jak brat mi go kupował, pani powiedziała, że to miniaturka i że mała ta miniaturka raczej będzie. a teraz po ok5latach wygląda jak zając tylko z krótkimi uszami hihi 😉

        • ~Czerwona pisze:

          :) Słooodki! A jak się nazywa? Moja rodzina w czasie wojny hodowała króliki. Podczas mrozów dzieciaki spały z nimi pod kołdrą… :)

          • ~motylek pisze:

            właściwie to się nie nazywa 😉 to znaczy u weterynarza króluje w kartotece jako Bugs, a mmy różnie na niego mówimy. mój tata mówi nań Kubek, ja- Śmierdziel, Niuniek. Mycha, Pan Królik 😉 choć najczęściej- Łobuz 😀

          • ~Czerwona pisze:

            Można popuścić wodze fantazji, nie? 😉 Ja na Dyzia czasem mówię „Ropuszka” – chociaż to w zasadzie dla niego obelga, w końcu jest na wyższym stopniu ewolucji niż jakiś tam płaz 😉

  3. ~Ania S. pisze:

    Zwierzątka są kochane, nie ma co!!! Ja po dziś dzień miło wspominam hodowlę kanarków mojego wujka (miał na ich punkcie totalnego fioła!!!). Czadowo było zwłaszcza wtedy, gdy wracało się poteranym z imprezy o 4 – 5 nad ranem i nim na dobre zdążyło się zamknąć oko budził Cię świergot dziesięciu małych gardzioooołek. Dla nich akurat dzień się właśnie zaczynał…

    • ~Czerwona pisze:

      😀 To się uśmiałam z tej wizji, naprawdę :) Mnie z ptaków wkurzają tylko – całkiem nieudomowione – wróble, które przylatują latem o 6 rano, siadają na moim parapecie i się tłuką lub ćwierkają. Zabiłabym 😉 Ale gdybym miała własnego, pewnie bym go ubóstwiała 😉

  4. ~brasil pisze:

    zmarznięty, senny i mało ruchliwy? a to czasem nie ja? 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Nie, bo masz włosy. Dyzio nie ma. Ale może to Twoje alter ego 😉

      • ~brasil pisze:

        z pewnością 😉 a jeśli nie alter ego to przynajmniej bratnia dusza 😉 i jak tu nie kochać zwierzat? ;p

        • ~Czerwona pisze:

          Szkoda tylko, że taki zimny jest i jak się śpi z nim pod kocykiem, to troszkę ziębi, ale nie chciejmy za wiele, ważne że mentalnie podobny, no nie? 😉

          • ~brasil pisze:

            i taki trochę twardy w pewnych miejscach… hm… mentalnie jak najbardziej 😉 zastanawiam się czy morfologicznie to chciałabym tez tak jak on… jakieś plusy z tej skorupy na pewno by były – chociażby w czasie deszczu 😉

          • ~Czerwona pisze:

            No i jest zmiennocieplny, czyli nie jest mu zimno, tylko zwyczajnie zasypia… W zasadzie to mu zazdroszczę 😉

          • ~brasil pisze:

            oj ja tez jestem zminnocieplna… gdy jest bardzi zimno to w ogóle z domu nie wychodzę, chyba , że jest słońce 😉 to zaskakujące ile może cię łączyć z żółwiem 😉 a podobno człowiek (i tu nastąpi zdanie, które wyprowadza mnie z rónowagi ze zględu na niewiedzę ludzką) człowiek pochodzi od małpy… a ja jednak myślę, że od żółwia 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Wiesz, no ja się nie wypowiadam, bo podobno właściciele upodabniają się do swoich zwierząt 😉 Ale nie mogę powiedzieć, żebym idealnie funkcjonowała w upale – co to, to nie 😉 A co masz do małpek, nie lubisz, dajmy na to, makaków? 😉

          • ~brasil pisze:

            kocham wszytskie małpy, łącznie z King Kongiem ;p chodziło mi o podejści eludzi do ewolucji – że człek od małpy pochodzi, a nie poprawnie, że człek i małpy mają wspólnego przodka. Jak dobrze że giertychy już zamilkły… ;p podono pierwszym objawem podobieństwa międzi właścicielem a pupilem sa kwestie zywnościowe; jadacie to samo? 😉

          • Czerwona pisze:

            Można tak to nazwać, chociaż moje menu jest nieco bardziej rozbudowane 😉 On np. grzanek z serem jednak nie jada – ale nie powiem, takie chipsy lubi, chociaż teraz siłą rzeczy też ma odwyk 😉

  5. Forever_alone86 pisze:

    Naśmiałam się z tego Dyzia :) Mogłabyś zrobić mu zdjęcie jak pokazuję ten język do jedzenia i dać je na bloga :) Pozdrawiam :)

    • ~Czerwona pisze:

      Najsłodszy jednak jest, kiedy ziewa – niestety zbyt rzadko, by to sfotografować. No i nie mam aparatu póki co… Ale kiedyś zrobię :)

  6. ~Katia pisze:

    Uwielbiam zwierzątka. Ja mam szynszylę i chomika dżungarskiego. Chomika mam od lat (oczywiście nie tego samego ;)) Uwielbiam je obserwować :) Są takie słodkie! I niegłupie wbrew pozorom. Ciekawa jestem czy Dyziu ma jakieś humorki, albo sposoby na wymuszenie smakołyków 😉

    • ~Czerwona pisze:

      O tym jeszcze będzie 😉 Masz szynszylę??? Jeju, jak mi się ten zwierzak podoba. Ale z moją alergią wolę nie hodować innych zwierzątek, bo gdyby się okazało, że nie da rady i muszę oddać… Serce by mi pękło. Dlatego jest łysy żółw 😉

  7. ~anuśśś pisze:

    to żółwie mają sraczkę???! no, tym to mnie zastrzeliłaś!!! serio! język widziałam, ale o sraczke nie posądziłabym go nigdy…;)

    • ~Czerwona pisze:

      No mają hihi, raz się nam też porzygał 😉 Smakowite 😀

      • ~nive pisze:

        Rozmowa w sam raz po obiad 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Ja jem obiad po 15 😉 Zresztą co, fizjologia rzecz naturalna 😉 Jestem człowiekiem i nic, co ludzie, nie jest mi obce 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Co ludzkie, znaczy 😉

          • ~nive pisze:

            :) Mi tam nic nie przeszkadza i mnie nie rusza :)

          • ~Czerwona pisze:

            No w rozmowach mnie też nie, bardziej jakieś odczucia zmysłowe typu zapach 😉 Ble 😉

          • ~nive pisze:

            O tak zapaszki te nie fajne potfaia czlowiekowi sporo rzeczy obrzydzic…

          • ~Czerwona pisze:

            Chociaż ludzie częstokroć znacznie gorzej śmierdzą niż zwierzaki 😉

          • ~nive pisze:

            Szczegolnie w lato srodkach komunikacji miejskiej…

          • ~Czerwona pisze:

            Albo na ćwiczeniach z gleboznawstwa – mój prowadzący spryskuje sie perfumami, których nie cierpię, co jednak nie byłoby takie straszne, gdyby nie to, że spod nich przebija smród potu… Rany, przy nim to mi się wszystkiego odechciewa, a zwłaszcza seksu, brrrr :/

          • ~nive pisze:

            Hehe bo nie ma to jak perfum zamiast prysznica ;)…Ze Ty kobietko dajesz rade jakos wytrzymac… ja to bym sie pohaftowala z miejsca…

          • Czerwona pisze:

            A jeszcze on często mi stoi nad głową… Jezu, istna udręka, ostatnio byłam już w stanie przeddrgawkowym z obrzydzenia… A wyobraź sobie mieć takiego w domu – yyyyłłłłłłłłłł!

  8. ~nive pisze:

    Noooooooooooo nie!!! Czerwona zrob cos, znow mi Onet wcial moj komentarz ;(( Oni mnienie lubia, czuje sie taka odrzucona!!! ;)A namarginesie – napisalam,ze prolem deptania znam, bo jak mi bokserka moja zdechla to kupilam dla odmiany karykturke psiaka :) na dloni sokojnie siedzial…wiec ja juz po nocach niespalamtylko, zeby go ie zdeptac lub nie przygniesc :) teraz potworek ma 2lata i 2 kilo ale i tak zdaza sie zaplatac podnogami.

    • ~Czerwona pisze:

      Hihi, biedactwo… Moje zwierzątko wtedy się całe chowa w skorupę, a jak już wyjdzie, to odwraca się obrażone. No ale co ja poradzę, że nie zauważyłam? Wbrew pozorom życie na salonach też nie jest takie łatwe i przyjemne ;)A co do onetu, to nie wiem, co się dzieje, ale niestety nic nie poradzę :/ Może na wszelki wypadek kopiuj zawsze swoją wypowiedź, żeby w razie czego nie pisać od nowa 😉

      • ~nive pisze:

        ( nive tarza sie ze smiechu) Wyobrazilam sobie wlasnie Dyzia strzelajacego focha :)

        • ~Czerwona pisze:

          No naprawdę, a jaki ma wtedy zły wyraz twarzy… Oczy mu się takie jakieś rybie robią i prycha 😉

          • ~nive pisze:

            Ty to uwazaj! Bo nie wiesz kim byl w poprzednim wcieleniu :)Ja ostatnio stwierdzilam, ze karykaturka to sie Adolfik powinien zazywac :)Bo wiesz wyraz pyska podobny czasem, szczeka w tonie podobnym do glosu pana H. a i jak spi to czesto prawa lapke przednia ma sztywno wyciagnieta w gore 😉 No wypisz wymaluj Adolfik 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Buahahaa 😀 A wiesz, Dyziowi też się czasem coś śni i wtedy macha głową albo się przeciąga 😉 Ja myślę, że on w poprzednim wcieleniu był piosenkarzem i dlatego teraz woli ciszę i spokój, i nade wszystko zdrowy sen 😉

  9. ~izavel pisze:

    A ja chciałam bardzo mieć żółwia, jak byłam mała….ale rodzice mi odradzali, no i dopieli swego…:( Powiem Ci, że tą notką narobiłaś mi strasznej (ponownej) ochoty na żółwika…:) Pomysł godny przemyślenia…

    • ~Czerwona pisze:

      Moi też się długo bronili. A to chyba najmniej kłopotliwe zwierzę na świecie, zaś uciechy dostarcza niesamowitej – oczywiście na miarę swoich możliwości 😉 Nie jest może najlepszym kompanem do zabawy hihi, ale potrafi zaskakiwać. Polecam gorąco! A propos – ja mam stepowego, który je tylko warzywka, nie trzeba mu nic innego przyrządzać, więc już w ogóle zero problemu.

      • ~izavel pisze:

        A powiedz mi jakie wymagania ma taki żółw…? tzn co do „mieszkania”, ale też czy jakieś witaminy etc, jakieś szczególne zabiegi pielęgnacyjne…?

        • ~Czerwona pisze:

          Mój łazi sobie po całym domu, chociaż ogólnie one powinny być zimą doświetlane pod lampką w terrarium. Ale Dyzio tego nie znosi, więc doświetlamy go jak nam się przypomni, i to na dywaniku 😉 Witaminy wystarczą te w żarełku, zwłaszcza że innych i tak by nie zjadł, ale od czasu do czasu trzeba smarować skorupę witaminą A+D3 lub wazeliną. Latem zaś codziennie pożywienie, bo wtedy jest bardzo łakomy 😉 No i dużo słoneczka… Nie ma z nim wiele zachodu, a naprawdę kochany :)

  10. ~Zielona pisze:

    nie wiedziałam, że zółw to takie barwne zwierze;d pozdrów Dyzia;d

  11. ~M. pisze:

    Sympatycznie wabi się ten Twój Dyzio. Ja miałem kiedyś dwie świnki morskie-spokojne i miłe stworzonka. Obecnie nie mam żadnego zwierzaka z powodu braku czasu i częstych wyjazdów, a jak o tym dobrze wiesz, zwierzęta zazwyczaj nie bardzo lubią podróże… Czasem pobawię się z psem od Ciotki lub Wujka, kuzyn ma świnkę morską, i to musi mi wystarczyć…Pozdrawiam!

    • ~Czerwona pisze:

      My Dyzia kiedyś zabieraliśmy na wakacje, raz był z nami nawet nad morzem – zrobił furorę na plaży, wszyscy nagle się zlecieli, żeby sie pytać o cenę, o opiekę nad takim zwierzątkiem… A teraz latem jeździ z nami na działkę, bo chociaż nie lubi podróży, to jednak nie ma to jak świeże jedzonko prosto z krzaczka i grzejące słoneczko :) Zresztą nie jest zbytnio problemem także zostawić go samego, bo zimą mało je, natomiast latem wystarczy mu codziennie dać świeżego pomidora i sam się sobą zajmie. A radości dostarcza jak każdy inny zwierzak… Jednak masz rację, to faktycznie bez sensu, kiedy się dużo wyjeżdża – narażać żywe stworzenie na ciągłą rozłąkę z panem, a siebie na ciągłe proszenie kogoś o pomoc… Dobrze chociaż, że masz takie zwierzaki „z doskoku” – zawsze coś :)

      • ~M. pisze:

        Wiesz, tak sobie przeczytałem Twoją odpowiedź i drugą część sympatycznej”Dyziologii” i skonstatowałem-pokaż mi Twoje zwierzę i stosunek do niego, a powiem Ci kim jesteś… Oczywiście, nie zawiodłaś mnie po raz kolejny i z dwóch ostatnich postów wynika, że masz normalne zwierzątko i normalny stosunek do niego. Ja też znam wiele normalnych właścicieli zwierząt, ale także niestety osoby popadające w skrajności. Jedni nie lubią zwierząt, boją się ich, brzydzą, itp. Twój post „Skrzywienie zawodowe” skwitowaliby co najmniej wzruszeniem ramion. Inni znowu przeginają na maxa, traktują zwierzęta jako substytuty człowieka, ignorują innych, w centrum uwagi mając zazwyczaj jakiegoś czworonoga. Co ciekawe, Ci drudzy mają zazwyczaj zaburzone relacje społeczne-są odludkami, skonfliktowani, zakompleksieni.Męczy mnie konieczność kontaktu z przedstawicielami tych obu grup, ale cóż-zazwyczaj ich wywody i zachowania przemilczam. Szkoda nerwów. Czy Ty też coś takiego zauważyłaś?Pozdrawiam weekendowo!

        • ~Czerwona pisze:

          Osobiście zetknęłam się chyba tylko z ludźmi tej drugiej grupy, czyli zachwycającymi się swoim zwierzakiem do granic możliwości. I stwierdzam, że to mocno uciążliwe – no nie trawię, gdy przez całą rozmowę przewija się ten sam temat. Rozumiem, że można poopowiadać parę anegdotek, tak jak ja tutaj opowiadam (być może w ilości już zbytnio hurtowej, a będzie jeszcze hihi, ale tak mi się napisało ;)), jednak zachwycanie się, że pies np. wykrzywił głowę w prawo a nie lewo to już przesada. Ale, tak jak napisałeś, tacy nawiedzeni właściciele to zwykle ludzie, kórzy nie radzą sobie w kontaktach międzyludzkich i niespełnione uczucia przelewają na zwierzęta, sądząc, że te ich nie zdradzą, nie porzucą, że są bardziej godne miłości. Dlatego się mówi, że stare panny kupują sobie koty 😉 Samotność potrafi mocno człowieka wykrzywić…Natomiast z obrzydzeniem w stosunku do zwierząt jeszcze się właściwie nie spotkałam, chociaż też by mnie to mocno drażniło czy nawet wstrząsało, tak jak doniesienia w tv, że np. ktoś zakatował konia lub psa albo że trzeba uśpić zwierzaka, bo zagryzł… W głowie się nie mieści. Ja sama też się generalnie boję psów, jednak zawsze jestem zdania, że wszelkie tragedie, pogryzienia itd. to błąd człowieka, nie zwierzęcia. Mówiąc krótko – wynika tu uniwersalna, nie tylko zresztą w stosunku do tego tematu, prawda – wszystko z umiarem. A propos – na jakim polu się stykasz z takimi ludźmi? Zawodowym? Jesli tak, to pewnie z Twojej pracy można by napisać niezłą książkę ;)Pozdrawiam poandrzejkowo i tradycyjnie naukowo :)

          • ~M. pisze:

            Raczej na polu rodzinnym-niestety-bo wobec rodziny, jako osób mniej lub bardziej mi bliskich ciężej przychodzi mi te odchyły „zmilczeć”. W pracy trafił się może ze dwa razy taki klient. Choć ostatnio jak prowadziłem pewne szkolenie „pozapracowe”, to zastrzeliła mnie jedna osoba tekstem (już z resztą słyszanym od ww. rodziny)-„Wczasy? Ja NIE MOGĘ nigdzie wyjechać, bo z kim zostawię psa… No po prostu opada mi wtedy wszystko, co opaść może! Jak można się tak ubezwłasnowolnić z powodu psa! No comments. A co do klientów w pracy, to materiał na książkę doskonały. Ciekawie i ciężko czasem jest…PS 1. A dziś dostałem MMS-a od kuzynki i dzwoniła do mnie, bo sobie kupiła świnkę morską-więc to mój kolejny zaprzyjaźniony zwierz 😉 PS 2. Pozdrawiam naturalnie!

          • ~Czerwona pisze:

            Z wyjazdem to jeszcze luzackie podejście do sprawy 😉 Mój wujek, mieszkający w Poznaniu, nie może nas odwiedzić chociażby na 2h, bo z kim psa zostawi i kto z nim wyjdzie… Dodam, że wokół jest cała sprawna rodzina, tyle że wszyscy się tego psa boją, bo on już prawie każdego pogryzł 😉 Porażka… A świnki morskie są szalone i lubią buszować po nocy 😉 Jednego Sylwestra przegadałam właśnie z koleżanką w ich towarzystwie – wszyscy inni spali, tylko nie my i te świnki, chociaż specjalnie nie zapalałyśmy światła 😉 Fajne zwierzaki. Niestety ja ze względu na alergię wolę nie trzymać u siebie futrzaków… Co najwyżej ewentualnie gościnnie ;)Miłego zabawy w takim razie życzę – i mykam do nauki…!

          • ~M. pisze:

            No dosłownie jakbyś pisała o moim Wujku! Identyczna sprawa. Bardzo ograniczył swoje wizyty wszędzie, odkąd ma psa… Czasem przychodził z nim do nas… Na szczęście pies jest w miarę inteligentny i nieagresywny. Za to kiedyś Wujek, podczas jakiejś imprezy u siebie, kiedy był już trochę „dziabnięty”, tak się rozkręcił w peanach na cześć swojego pupila, że w końcu wypalił: „a z resztą on jest mądrzejszy od was wszystkich”. Nastąpiła totalna konsternacja, a jedna Ciotka się obraziła. Wujek generalnie jest ok, ale z tym psem to totalny odjazd. Po prostu no comments…Pozdrawiam zdumiony.

          • ~Czerwona pisze:

            Mój wujek też jest ok, ale z tym psem sobie zwyczajnie nie radzi. Zresztą może to tylko wymówka, może mu się nie chce wychodzić z domu… Różnie bywa. W sumie cała dalsza rodzina jest raczej gnuśna w tych sprawach…No cóż, chyba już się nic w tej materii nie zmieni. Tylko mi żal rodziców, bo zawsze wujek obiecuje, że przyjedzie np. na ich imieniny, a potem odwołuje… Pozdrawiam zrezygnowanie.

  12. ~lady q pisze:

    jej a ja szczura chcialam. mama jednak oznajmila ze albow domu szczur, albo ona… Tata zazartowal, ze moze by tego szczura, ale wolalam nie ryzykowac;)

    • ~Czerwona pisze:

      Mój kumpel ma szczura i koszatniczki. W nocy ciągle buszują, a kiedyś jak jedną koszatniczkę puściliśmy wolno po pokoju, to przez pół godziny ją potem łapaliśmy, bo skubana jest szybka na maxa. Dobre zwierzaki na poranną gimnastykę 😀

  13. ~Monita pisze:

    Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że żółw może być taki interesujący :)Pozdrawiam

  14. kasienkakk@op.pl pisze:

    zgłoś sie do konkursu na najlepszego blogahttp://konkurs-naj-blog.blog.onet.pl/serdecznie zapraszam

  15. monia.londyn@onet.eu pisze:

    zwierzaczki sa takie slodkie! nawet jak nabroja i nabrudza, to nie da sie na nie gniewac! wiem z opowiadan znajomych, ze zolwiki tez maja swoje charakterki, choc wydawalo by sie ze to takie nudne, malo ruchliwe zwierze. ja mialam krolisia, a wlasciwie krolinie i byla najpiekniejsza i najmadrzejsza na swiecie:) ShyJa

    • ~Czerwona pisze:

      Mój też jest najpiękniejszy, a i rozumek jakiś tam ma 😉 Nie powiem, że najmądrzejszy, ale ma 😉 Tak naprawdę gdy wszystko źle idzie, ludzie są okropni itd., to zwierzaki właśnie pozwalają jako tako się trzymać. Takie bezbronne, kochane, no jakże by się na nie złościć… No i nic mnie tak nie rusza jak gdy zwierzakowi dzieje się krzywda…

      • monia.londyn@onet.eu pisze:

        tez na krzywde zwierzat reaguje bardzo silnie. sa tak bezbronne i kochane jak dzieci, jak tu mozna pozwolic zeby im sie krzywda dziala!

        • ~Czerwona pisze:

          Nie wiem, nóż mi się w kieszeni otwiera, gdy w tv mówią np. o katowaniu koni lub przywiązywaniu do drzewa psów… Za takie coś byłabym gotowa ukamienować, naprawdę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *