Mieć łzy szczęścia w oczach na widok śniegu?
Uwielbiam ten puch cichutko spadający z nieba i głaszczący miękko ziemię, która mówi, że jeszcze nie, nie teraz, niech chwilkę poczeka…
Kocham wirujące raz wesoło, innym razem spokojnie płatki – wszystkie różne, a tak cudownie się dopełniające, bez szemrania, bez lęku, że wybrały źle.
Samoistnie.
Patrzę poprzez nie i czuję się jak w cyferkach matrixa, układających świat w spójną całość – może i mnie się poukłada?
…cudowne światło. Niebo jest niewiarygodnie ciepłe, nawet w nocy jasne i wydaje się być na skinienie ręki, blisko, bliziutko… Zgarnąć troszkę dla siebie, niech muśnie mnie swym oddechem i otuli czule, niech odda mi odrobinę swojej wolności, niezależności, niech pozwoli mi wyciągnąć ramiona…
Drzewa potrafią, już to zrobiły.
Czy zachwyt = szczęście? Ostatnio dla mnie – jakoś tak…
piękna jest zima, śnieg wiele zasłania, świat jest piękniejszy…
Zdecydowanie. Chociaż znam osoby, które śniegu nie lubią, bo wg nich wtedy jest zbyt monotonnie… Dziwne, nie?
U mnie śnieg również już jest… I przysypało nawet nieźle… Pozdrawiam
Ech, takie peany na jego cześć wyśpiewywałam, a ten sobie stopniał. Grrr. A tak bym chciała, żeby został, nooo….
Z chęcią odstąpie trochę śniegu bo ja już mam dość zimy
Nawet się nie zaczęła, a już masz dość? Oj oj, no to dawaj, ja chętnie przyjmę troszeczkę 😉
U mnie już trochę sypnęło… I zimno strasznie. A w domu to najchętniej bym w kurtce chodziła. Chętnie się zamienię na zakątek bez śniegu
Mnie też się właśnie zrobiło zimno, ale sobie zapodałam gorącą herbatkę i założyłam ciepły polar – i znowu życie jest piękne 😉 Rany, jak mi ostatnio niewiele potrzeba, żeby się cieszyć, hihi 😉
Mężczyzna by powiedział, że taka kobieta której jest mało potrzebne jest ideałem
Hm, no cóż, pozory mylą 😉 Niestety ja w związku jestem potworem, więc miałby chłopak pecha, gdyby dał się na takie zapewnienie narwać 😉
Ale taki pokojowo nastawiony co? :))
Jak najbardziej, udomowiony
I ja się pod tym podpisuję, bo co tu dodać?
Hm, moja koleżanka by się np. nie zgodziła hehe. Nie lubi śniegu (jak można nie lubić śniegu??? Niech mi ktoś wytłumaczy!)…
Nie wiem jak można nie lubić. Najbardziej lubię spacerki popołudniami zimowymi, kiedy pruszy śnieg, kiedy w oknach pala się światła… Lubię patrzeć w te okna (z oddali, nie że z lornetką ;)) i wyobrażać sobie, że tam gdzieś mieszkają szczęśliwi ludzie. No bo jak pada śnieg, to wszyscy musza być szczęśliwi!
Dokladnie Ja dodam ze uwielbiam wieczory jak jest masa sniegu… bo sa takie jasne i mam wrazenie ze ktos tony brokatu rozsypal… ehhh i znow sie katuje 😉
Hihi, ale musisz przyznać – to katowanie jest takie przyjemne… 😉 Ja się katuję wizją idealnego mężczyzny – to dopiero szczyt masochizmu 😉
Aaaa tak pokatowac to i ja sie lubie :] Hehe a Ci idealni istnieja – tylko sa nie do konca idealni 😉
Ale to lepiej, że nie są idealni, bo przy ideale miałybyśmy kompleksy 😉
Oj tak, też lubię spacerować po śniegu, gdy nadciąga zmrok… To taka romantyczna aura. Jeszcze by mi się do tego marzył dom ze spadzistym dachem w górach, do którego bym wracała po tych spacerkach, pokój z kominkiem, a przy tym kominku jakiś boski nagi facet 😉
A mnie dalej Dzadek Mroz ma w pupie…. No dora, moze i te nieznane roslinki wygladaja jak snieg ale to nie to samo.Wez no Czerwona mu cos powiedz, zeby do mnie tez laskawie przydreptal…
Najpierw to bym go chciała u siebie troszkę potrzymać, a właśnie zwiał Może właśnie do Ciebie, niewierny 😉
3 raz nie bede pisac 😉 normalnie Onet sobie w kulki leci :)Ale nic… powiem Ci przy okazji, bo jak napisze wiecej to mi znow ocenzuruje…
A tego Dziadka Mroza jak dorwe to… 😉 bo na co on sobie tak pozwala, szwedac sie nie wiadomo gdzie i z kim…
No właśnie, niechby tak przykorbiło 20 stopni mrozu, co nie? 😉 Ale teraz mu ewentualnie odpuszczę – byle był w formie na święta 😉
W sumie racja Tylko niech mi sie w polowie grudnia sprobuje nie pojawic to…..Ja juz mam jakas obsesje napunkcie tego sniegu Przeciez w tropikach nie mieszkam juz dawno powinien tu byc
Efekt cieplarniany, co zrobić. Ale spoko, on się charakteryzuje szalonymi zmianami pogody, więc widmo wielkich śniegów i mrozów wcale nie jest takie odległe 😉
A akurat tym razem się udało, hehe 😉 Ironia losu normalnie.
och jak poetycko no no … też uwielbiam śniegi też się nim zawsze zachwycam. szkoda, że za oknem tylko deszcz i czymś, co trochę przypomina śnieg, pada… czy zachwyt=szczęście? poniekąd na pewno…
U mnie stopniał – a jeszcze rano było tak pięknie… Samo życie 😉
u mnie nie ma nawet co topnieć 😀 oj lipa no! 😉
U mnie już też nie 😉 A za to ziiiimnoooo. W takie dni nie ma jak cieplutkie domowe pielesze 😉
Oj tak,zachwyt też może być rodzajem szczęścia,mam podobnie:)
A gdy ktoś podziela ten zachwyt – pełnia szczęścia 😉
Żałuję,że jakiegoś klona nie mam obok albo blizniaka chociaż 😉
Czasem by się przydał, chociaż ja myślałam o kimś mniej spokrewnionym… 😉
alez mi się ciepło zrobiło, jak to przeczytałam ;p mimo tej zimnicy, która za oknem jest i nie chce sobie iść… i pewnie że zachwyt = szczęście! dlatego trzeba się zachwycac każda rzeczą i czynnościa, np tym, że w domu trzeba posprzątać, bomi śniegu nanosili!!! 😉 mua
No bo patrz, takie to milutkie, puszyste, a i efekty sprzątania widoczne od razu, sama radość 😀
tak,snieg mógłby padać cały rok… yyy, no dobra, przesadziłam 😉
Nie no, właśnie dlatego tak bardzo go lubimy, bo się rzadko pojawia 😉 Jakby padał cały rok, to bym się chyba wyprowadziła 😉 Ale z pewnością wolę zimą mróz i śnieg niż ciepło i deszcz, a fuj!
nie no kochana, zima (a szczególnie święta bez śniegu i mrozu) to jak sos boloński bez mięska… czyli bez sensu 😉 miejmy nadzieję, że w tym roku nie bedzie w Wigilię +10 stopni i ulewy takjak w zeszłym roku…
Tfu tfu, przez lewe ramię i urok na psa!!! (chociaż może nie wypada stosować guseł, kiedy mowa o święcie chrześcijańskim, hmmmm… ;))
jeśli gusła nie mają być stosowane, to w takim razie taka wiedźma jak jak nie powinna równiez o takowym swięcie wspominać 😉
To może nazwijmy te święta jakoś zastępczo, żeby w razie czego nikt nie mógł Cię podać do sądu o znieważenie uczuć religijnych i takie tam 😉
Zachwyt to niewielki element ukladanki, ktora sklada sie na szczescie … i wielkim szczesciarzem 😉 jest ten, kto umie nad swiatem sie zachwycac a wiesz, kiedys jak obserwowalam padajacy tak snieg, to bardzo kojarzylo mi sie to z miloscia, miloscia fizyczna … chyba nie za dobrze z moja glowa, co? 😉
Ale taką spokojną miłością, całą duszą, bez wyuzdania. Romantycznie i przy świecach Jak ja bym tak chciała znowu… Nie no, myślę, że obie jesteśmy tak samo zdrowe na umyśle 😀 Pocieszyłam Cię, co nie? 😉
Pewnie, ze pocieszylas, zawsze to jakas nadzieja, ze nie ja jedna jestem „wyposzczona” 😉
Boże, nic mi nie mów o wyposzczeniu, dzisiaj to miałam taką… ech szkoda gadać 😉
a mnie śnieg uspokaja…
Mnie też. To takie spokojne kontemplowanie, troski znikają, chce się tylko w ciszy oglądać ten spektakl…
Ja tam lubię śnieg, od dzieciństwa pamiętam, że zabawa zimą to była najlepsza frajda, zajeżdżałem nartki, sanki, łyżwy do upadłego. Kiedyś na wsi u Babci (na działce), jako iż nie ma tam zbyt wielu wzniesień, zbudowałem wraz z kuzynkami górkę, korzystając z fragmentu pewnej budowli i dużych ilości śniegu. Wchodziło się na nią po…drabinie. Ale była jazda Lubię też zimowe widoki, zwłaszcza w pełnym słońcu. Teraz niestety patrzę na śnieg trochę bardziej realnie-czasami trochę przeszkadza, zwłaszcza w jeździe. Ale swój urok ma! Dobrze, że masz w sobie jeszcze takie pokłady wrażliwości…Pozdrawiam zimowo!
Ja zimę i śnieg uwielbiam miłością dozgonną, nawet mimo tej porażki na nartach 😉 Łyżwy tylko raz próbowałam, za to w sankach jestem mistrzem 😀 Wprawdzie ostatni zjazd saneczkowy miałam 2 lata temu, ale siostrzenica rośnie, więc liczę, że wkrótce kompan do zabawy się znajdzie, i to przedni 😉 Aha, no i nie zapominaj o lepieniu bałwanów – z koleżanką zawsze lepiłyśmy takie wielkie kule, że potem nie mogłyśmy ich unieść, by włożyć jedną na drugą 😉 Ale żeby nie było tak słodko – niestety dzisiaj cały ten piękny śnieg stopniał Pozdrawiam ciepło!
też kocham ten stan, kiedy za oknem ciemność oświetla pomarńczowa latarnia, a z nieba spada powoli biały puch, płatek za płatkiem, spokojnie układa delikatne kupki na parapetach, drzewach, balkonach…. też czuję to szczęście, po jesiennych deprechach, ten śnieg jest jak złapany na nowo oddech;)
No właśnie, wreszcie jest tak jakoś… czysto, lśniąco, świat nabiera koloru, wydaje się przytulniejszy… Mała rzecz, a cieszy
tylko zimnooooooooooooooooo……… że ho ho!!! no, ale te sklepy oświetlone cudnie i mikołaje na witrynach… ech… łezka wzruszenia;)anuśśś
No, a jak do tego pasuje muzyka z Forresta Gumpa, no miód na duszę 😉 Uf, właśnie sobie przypomniałam, że niedługo znowu nas zaczną katować piosenkami Mariah Carey, no i rzecz jasna nieśmiertelnym „Last Christmas” pana George’a Michaela, aaaaj, to ta zła strona świąt…
ja tez chce snieg!!! juz kurcze zapomnialam jak to jest, tak wyraznie opisalas ta bliskosc nieba i cala reszte, ze az mi smutno:(((
No tak, słyszałam, że w Londynie zimą można w sweterku biegać 😉 Ale w „Dzienniku Bridget Jones” sypał i tam, więc ja już nic nie rozumiem 😉 A tak fokle to zapraszamy do nas