Skrzywienie zawodowe

Czy wiecie, że:

pszczoła potrafi latać z prędkością 60km/h, czyli w mieście mogłaby nam spokojnie pomachać przy wyprzedzaniu naszego samochodu;

jerzyk natomiast lata z prędkością 300km/h, więc gdyby zderzył się z taką pszczołą, to pewnie żadne by tego nie przeżyło – dlatego ptaszek ma otwarty dziób, który chroni jego czaszkę przed wypadkami, a przy okazji zbiera pokarm na zasadzie „samo się zgarnie”;

z plazmy ozonowej można zrobić urządzenie do oczyszczania powietrza i wody – widziałam je dzisiaj na Międzynarodowych Targach Ekologicznych – działało!

specjalne torebki foliowe do zbierania psich kupek rozkładają się nie setki lat, a 4 tygodnie, więc koniec wymówek;

istnieje roślina o nazwie durian, wytwarzająca tak ogromne owoce, że potrafią zabić człowieka, gdy spadną na niego z drzewa (podobno się zdarzyło), poza tym strasznie śmierdzą, w związku z czym na niektórych lotniskach obok znaków typu „No smoking” widnieją też takie: „No durians” 😀

pewne gatunki storczyków mają kwiaty do złudzenia przypominające samice niektórych owadów i tym chytrym sposobem zapewniają sobie zapylenie (bo biedny głupiutki samiec przylatuje napalony, próbuje odbyć stosunek z samicą-niespodzianką i przez to zgarnia pyłek)…

…wiecie? A to tylko wierzchołek góry lodowej. Świat jest niesamowity.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

91 odpowiedzi na „Skrzywienie zawodowe

  1. ~izavel pisze:

    Oj, świat jest niesamowity, racja…! najbardziej te pszczoły mnie chyba zaskoczyły…;-p

  2. ~w-i-a-r-a pisze:

    jest jeszcze świat mikroskopowy, który zachwyca kształtami :) i rośliny, którymi można zabić a sybstancje toksyczne są nie do wykrycia…

    • ~Czerwona pisze:

      No, pod elektronowym zwłaszcza, te wszystkie konidia, randki oogoniów i antherydiów, rany… 😀 Chociaż chyba jeszcze bardziej podoba mi się obraz kwiatków i owadów pod binokularem :)

  3. monia.londyn@onet.eu pisze:

    natura w calosci jest niezwykla i nie byloby techniki, gdyby nie ona. wszystko co czlowiek wymyslil lub zbudowal zostalo podpatrzone w naturze… swiat jest doskonaly:)ShyJa

  4. ~Katia pisze:

    Łoooooooo, ale ciekawe!

  5. ~zielona pisze:

    dziwny i dziwniejszy;D mnie zastanawia jak kosztowne było to urządzenie z plazmą?

    • ~Czerwona pisze:

      Dokładnie nie mówili, tylko że wyprodukowanie tej plazmy jest dość kosztowne, ale sam mechanizm działania urządzenia bardzo prosty – kilka rurek zasysających, więc ogólnie chyba nie wychodzi tak źle…

      • ~zielona pisze:

        ciekawe jak to jest – czy tą plazme trzeba jakoś w specjalnych warunkach utrzymywać

        • ~Czerwona pisze:

          Tam jest specjalne urządzenie, które wytwarza tę plazmę (chyba na bieżąco, chociaż może się mylę – nie znam się ;)), i do niego są przyłączone rurki, które potem się np. wkłada do pojemnika z zanieczyszczoną wodą.

  6. ~nive pisze:

    Ja to sie przyznam tylko z tym durianem wiedzialam :) Nawet sie kiedys zastanawialam czy meskie imie Dorian przypadkiemnie ma cos wspolnego z ta roslina ;)))Wiesz co, Ty to musisz gdzies spisywac, bo jak nie Ty to kto nas bedzie uswiadamial ;))Ps. Cholerka ja mam okropnie bujna wyobraznie i jak zobaczylam ta „cool” pszczole machajaca do okna samochodu to mnie jeszcze brzuch boli od smiechu.

    • ~Czerwona pisze:

      Mam na studiach przedmiot: botanika pszczelarska, i tam się dowiadujemy takich rzeczy, że albo się całe zajęcia trzymamy za brzuchy, albo podtrzymujemy szczęki 😉 A co do tego imienia – hm, to miałoby jakiś związek z zapachem czy raczej wielkością? 😉

      • ~nive pisze:

        Hmmm Chyba kiedys jak jakiegos spotkam nie omieszkam zapytac 😉

        • ~Czerwona pisze:

          😀 Ale wiesz, on pewnie powie, że z wielkością, co może być zwykłym oszustwem, więc radziłabym sprawdzić doświadczalnie – chyba że będzie śmierdzieć, wtedy nie będzie trzeba 😉

          • ~nive pisze:

            Kucze pol komentarza mi schowalo?Gorzej (lepiej?) jak nie bedzie smierdziec to problem bedzie ze sprawdzeniem czy taki duzy 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Schowało, ale ujawnia się, gdy się na niego kliknie. Wszystko przez ten nawias, tak sądzę 😉 Hm, no to zależy, czy gorzej, czy też lepiej, bo jak pan będzie odpychający… Ale podobno to można na oko określić – po długości stopy czy jakoś tak… 😉

  7. ~anuśśś pisze:

    nic mi się tak nie podoba w świecie zwierząt jak ogromna w nim rola wszelakich samic i only rozrodcza samców…;) taki np myszowór, jego życie polega tylko na zapładnianiu, taki mu cel przyroda wyznaczyła, i biedny zapładnia tylko, bez przerwy na jedzenie i picie, a potem zdycha z wyczerpania… ale masz rację, to istny świat cudów, niezwykla dla nas złozony i zorganizowany….pozdr;)

    • ~Czerwona pisze:

      Się napracuje, biedaczek 😉 Mi się jeszcze podoba u koników morskich – dobierają się w pary na dobre i na złe, i w dodatku to samiec nosi w ciele potomstwo i się nim opiekuje! 😀

      • ~anuśśś pisze:

        tak, myszowór, żyje szybko i umiera młodo, a konik polny musi byc bardzo bez charakteru;) aż tak sie dać zdominować??? hmm…słyszałam o tych wyrodnych matkach konikowych… przynajmniej w jednym wypadku natura sie postarała…

        • ~Czerwona pisze:

          Romantyczne stworzonka, a Ty od razu, że bez charakteru 😉 Skąd wiesz, może im też się zdarzają np. ogniste kłótnie? 😉 Ciekawe swoją drogą, jak by się to objawiało hihi.

          • ~anuśśś pisze:

            i w którym momencie? przed? po? przecież on strasznie zabiegany jest… zresztą musiałyby mu robić wszystkie… nie przeżyłby tego;) romantyczne? przecież on lata i zapładnia… myślisz, że chociaż z kwiatami przychodzi?

          • ~Czerwona pisze:

            Ale ja o koniku mówię 😉 Bo myszowór zrobi swoje i ma spokój od dzieci i żon – fajna fucha 😉

  8. ~brasil pisze:

    kocham biologię, kocham storczyki 😉 a wiesz, że gdyby plemnik ścigał się z człowiekiem, to człowiek odniósłby porażkę znakomitą? dlatego z plemnikami to uważać trzeba 😉 wybacz: przepisuję wykład z embrio 😉

  9. ~Mela pisze:

    No proszę,człowiek zawsze się czegoś nowego nauczy:)To prawda świat jest zadziwiający,gdyby tylko ludzie zechcieli to zauważać trochę częściej:)

    • ~Czerwona pisze:

      Bo to trzeba propagować, rozbudzić w ludziach chęć poznania, a takimi ciekawostkami najłatwiej… Zresztą to dotyczy nie tylko biologii, ale każdej dziedziny życia. Zbyt wiele u nas schematów do wykucia, za mało zaś wiedzy, która może się przydać lub jest zwyczajnie interesująca.

  10. ~studentka w cętki pisze:

    Te śmierdzące owoce są najlepsze:P

  11. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    Uwielbiam takie ciekawostki :-) prosze o jeszcze, tak na przyszlosc … a te torebki co sie rozkladaja w tempie blyskawicy to i ja posiadam 😉 co prawda nie na psie kupy, ale na domowe odpadki tzw. bio :-)

    • ~Czerwona pisze:

      Ja słyszałam, że u nas Tesco ma wprowadzić torby na zakupy, ale te się rozkładają ze dwa lata… Mam nadzieję, że błyskawiczne też prędko zawojują rynek, bo – zwłaszcza zimą – wyłazi, ile tego paskudztwa wszędzie jest, nawet na drzewach…

  12. Forever_alone86 pisze:

    Dziwny jest ten świat :)

  13. ~motylek pisze:

    kurcze… szkoda że ja na studiach dowiaduję się, że będę mało zarabiać jak zostanę w urzędzie i że urzędników nikt nie lubi 😉 tak bym sobie o pszczółce posłuchała… albo tej śmierdzącej roślince…

    • ~Czerwona pisze:

      Nam nawet nie mówią, co możemy robić – raczej sami są ciekawi i się pytają 😀 Fajnie, co? A ja bym chciała być urzędnikiem, naprawdę bym chciała.

      • ~motylek pisze:

        chcesz być nielubiana? 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Ja bym była miłą urzędniczką, do której ludzie by walili drzwiami i oknami 😉 A ile opowieści by można wtedy napisać, hoho…

          • ~motylek pisze:

            opowieści może i można sporo stworzyć ale wiesz to że się jest miłym urzędnikiem nie oznacza, że ludzie cię polubią… więc z tym trzeba uważać. nie no nie, ja to nawet dla tych opowieści nie zostanę z własnej woli urzędniczką, nigdy w życiu! 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Ja myślę, że mogłabym to polubić. Praca tam samo stresująca jak każda inna… A Ty wiesz, co wychodzi z tego „nigdy”, więc lepiej tego słowa nie wypowiadaj, bo jeszcze znowu wyjdzie na odwrót 😉

  14. ~Kipod pisze:

    Jeżyk Jerzy sobie wyprasza. Bo jeżyk Jerzy jak już lata to z prędkością prawie 900 km/h i w dodatku nie jest żadnym ptakiem :))A swoją szosą, to tak przyroda jest absolutnie nieprawdopodobna. Mnie chyba najbardziej zadziwiły kiedyś bakterie. Bo po pierwsze nie dostrzegamy ich na codzień, a jeśli już to jako źródło wszelkiego zła (zwłaszcza w kontekście ostatniej szajby na tle posocznicy), a przecież bakterie stanowią całkiem niezły procent masy każdego z nas i gdyby ich zabrakło – to niezwykle skutecznie przenieślibyśmy się w tempie błyskawicznym na tamten świat. I jeszcze te, co żyją pod wodą, praktycznie u ujścia podwodnych wulkanów, gdzie wydawać by się mogło, że „no fuckin` way”, żeby cokolwiek wytrzymało. No, poruszyłaś temat, który lubię – nie żebym się jakoś specjalnie znał :)) Pozdrawiam

    • ~Czerwona pisze:

      Tak konkretnie to każdy z nas nosi na ciele w sumie koło 2 kg bakterii :) To są w ogóle niesamowite organizmy, właśnie przeczytałam, że znaleziono je nawet w skałach afrykańskiej kopalni na głębokości 3 kilometrów, w wyjątkowo niekorzystnych warunkach. Ich zdolności przystosowawcze są przeogromne; zresztą po dowody nie trzeba sięgać aż do Afryki – świadczy o nich chociażby coraz większa oporność na antybiotyki. A co do pana jeżyka, to ja się jednak będę upierać, że ptasie elementy w sobie ma 😉 Pozdrawiam biologicznie :)

      • ~Kipod pisze:

        Znów zaczynasz? :PP (elementy ptasie). Procaryotae – to dla mnie numer jeden na liście top ten przyrody. Z odpornością, to z tego co pamiętam 1 na 10 do 7 potęgi mutacji idzie w kierunku pozytywnym. To się nazywa efekt skali :))) Pozdrawiam

        • ~Czerwona pisze:

          Mam PMS i mi wolno! ;P Aha, tak gwoli ścisłości – oporność a odporność to dwie różne sprawy 😉 Dobra, pochwaliłam się, teraz zaś przyznam, że o tej skali nie słyszałam. Słyszałabym pewnie, gdybym na nich robiła pracę mgr, do czego jednak nie było mi spieszno – a szczerze mówiąc aktualnie chętnie bym zamieniła moje pyrki na Procaryota, bo już szału dostaję – nic nie wychodzi… :( Pozdrawiam.

          • ~Kipod pisze:

            Już nic nie mów, bo pęknę zaraz 😀 Ja jestem specjalistą od pyrków. Nawet w Posen w Instytucie Kartofla bywałem, znaczy nie wiem czy jeszcze istnieje. A o tej skali powiedziano mi w trakcie jakiejś laborki, gdzie katowaliśmy bakterie UVem i patrzyliśmy jak później reagują na penicylinę. Bosz, jak to dawno było. Dobrej nocy :)) Pozdrawiam

          • ~Czerwona pisze:

            Ja bym lubiła te pyry głupie, gdyby mi wychodziły wyniki. A nie wychodzą, co mnie bardzo irytuje i stresuje. Hm, a co studiowałeś i czym się zajmowałeś odnośnie tych pyr? Kurcze, nigdy Cię nie kojarzyłam z ciągotami biologicznymi (w każdym razie nie w tym sensie :D)… :)

          • kipod@op.pl pisze:

            Bo też i ja bardziej chemiczny, albo może odrobinę biochemiczny, niż biologiczny. A po szczegóły mojej przygody pyrowej pisz na priv – może będę umiał pomóc :) Pozdrawiam

          • Czerwona pisze:

            Cóż, z chemią też Cię nie kojarzyłam 😉 Ale podziwiam, sama jestem niedoszłym chemikiem (bo chciałam, ale się bałam hehe), natomiast pracę robię w fizjologii roślin, więc tam też biochemia włazi mocno… Co do pyrek – na razie muszę się skonsultować z promotorką, ale jakbyś miał coś o odmianach Bzura i Bintje, to chętnie wchłonę 😉 Thanks anyway 😉

          • ~Kipod pisze:

            No cóż, jesteśmy dla siebie wiecznymi zagadkami. :) A co do mnie to Technologia Chemiczna. Specjalizacja: technologia skrobi. W tym zakresie, który Cię interesuje chyba nie za bardzo mogę pomóc. Ja bardziej od strony ile krochmalu w pyrze siedzi i jak go stamtąd wydłubać. Chociaż – i tu Cię znów zdziwię – zawodowo bardzo się tym sporadycznie zajmowałem. Ot, życie :) Niemniej jednak, jakby co to mam kilkoro znajomych, co podjęli próbę kariery naukowej, więc zawsze mogę się dokształcić :) Pozdrawiam

          • Czerwona pisze:

            Nadal nie mogę wyjść ze zdumienia, jak bardzo moje wyobrażenie o Tobie różniło się od rzeczywistości. Lubię takie niespodzianki :) Wracając do rzeczy – rzeczywiście, robiłeś z tą pyrką zgoła coś zupełnie innego, bo ja badam odporność na stres… Ale w razie czego się zgłoszę, a nuż :) A tak swoją drogą – coś odkrywczego Ci wyszło?

          • ~Kipod pisze:

            Ja wiem, czy odkrywczego? Chodziło o zastosowanie błonnika ziemniaczanego do otrzymywania pieczywa bezglutenowego. Nie chwaląc się – misja zakończona sukcesem. Tylko co z tego, że się tak wyrażę ;)A przy okazji to jakie miałaś o mnie wyobrażenie 😉 Pozdrawiam

          • ~Czerwona pisze:

            W każdym razie Twoja misja byłaby z pewnością bardziej zastosowalna w praktyce niż moja 😉 A co do wyobrażenia – hm, no nie wiem, jak to ująć… Mnie tam faceci się zwykle kojarzą tylko z jednym 😉 Znaczy się, ten tego, z komputerami, rzecz jasna! Ale to było dawno (całe 2 dni) i nieprawda, i fokle już nie pamiętam 😉

  15. ~M. pisze:

    Fajny i ciekawy post, ale za ten fragment o foliowych torebkach należy Ci się po prostu wielki szacunek! Nigdy nie zrozumiem, jak można się mienić miłośnikiem zwierząt, jednocześnie po nich nie sprzątając i tym samym pokazując swój stosunek do innych ludzi i do swojego miasta. To niesprzątanie po swoich pupilach to chyba jakaś narodowa przypadłość, podobnie jak prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu! Dlatego ten Twój apel jest tak ważny, taka swoista praca u podstaw.Pozdrawiam z szacunkiem!

    • ~Czerwona pisze:

      Niestety właściciele psów uważają się najwyraźniej za coś lepszego od właścicieli wszelkich innych stworzeń domowych. Ja po swoim żółwiu sprzątam, a przecież to kupa jak każda inna. Że niby co, samo wyjście na spacer jest poświęceniem zgoła życiowym i już na nic więcej siły nie mają? Szlag mnie trafia, gdy nie można wejść na trawę w parku, bo w każdej chwili grozi to lądowaniem w „minie”. Zresztą żeby to tylko na trawie. Nie wiem, jak do tych ludzi przemawiać, żeby dotarło… Bo mimo wszystko nie sądzę, aby niechęć do sprzątania po pupilach wynikała z troski o środowisko 😉 No ale warto próbować ;)Pozdrawiam ekologicznie!

      • ~M. pisze:

        Oczywiście, że trzeba próbować, dlatego z takim uznaniem przyjąłem Twój fragment postu. Tyle się trąbi w telewizji i radiu o „misji” mediów publicznych, to może niech przestaną mówić, a zaczną pełnić tą misję. Mogliby puszczać np. kilka razy dziennie, zwłaszcza w tzw. prime time, słynną scenę przejścia Marka Kondrata przez obsr… osiedle w „Dniu Świra”, i tak codziennie, przed „Wiadomościami” i przed „M jak Miłość”, w porze obiadowej i przy kolacji. Podejrzewam, że w końcu zaczęło by to tak wszystkich wkurzać, że ta złość skupiłaby się na tych niechlujnych właścicielach czworonogów, tym samym nie czuli by się już tak bezkarni… Ale u nas jak zwykle-dużo się gada, a mało robi.Pozdrawiam wojowniczo!

        • ~Czerwona pisze:

          Hihi, dzięki za ten komentarz, naprawdę, kupy przed M jak miłość to wizja przerozkoszna! Tego mi było trzeba na zły humor, naprawdę! :)Aha, muszę się pochwalić – dzisiaj publicznie zrugałam jednego z wykładowców za to, że postawił samochód na miejscu dla inwalidów 😀 Bo z okna widzieliśmy, że straż miejska wlepia mandaty, a on się ocknął, iż ma auto na tymże miejscu. No i zaczął się głośno zastanawiać, jak uniknąć kary, podyskutowaliśmy całą grupą, po czym gdy zapadła nagła cisza, powiedziałam z naganą: ale wie pan, tak się nie robi! I wyszło w końcu, że go wszyscy za to obtańcowaliśmy 😀 Niestety mandatu nie dostał, nie wiem czemu, ale bardzo żałuję, bo może by się oduczył, a tak pewnie nawet nie zapamięta… Pozdrawiam walecznie!

          • ~M. pisze:

            Zuch dziewczyna z Ciebie! Nie każdy by się odważył zwrócić komuś uwagę na takie parkowanie. A co dopiero swojemu wykładowcy… Kiedyś czytałem, że ojciec pewnej niepełnosprawnej dziewczyny robił fotografie takim autom zaparkowanym na miejscu dla ON i wysyłał te fotki do straży miejskiej. Zauważ też jakie zazwyczaj osoby i jakimi autami stają na tych miejscach, większość to osoby o wyższym statusie społecznym (vide Twój wykładowca) i posiadające lepsze fury-Ople, Mercedesy, VW itp.-modele co najmniej klasy średniej, maluszka, CC, Tico raczej tam nie uświadczysz, chyba że to akurat auto ON… A co do tematów mniej poważnych-cieszę się, że Cię rozbawiłem tą misyjną akcją przed M jak m. Idźmy więc dalej-mogli by też wrzucić w samym serialu wątek zakręconej Simony przeszczepiającej na grunt Polski standardy niemieckie i pokazać jak chodzi z jakimś worem i łopatką za tym psem-Bruderem bodajże. Czy wyobrażasz sobie medialny oddżwięk tej sceny wśród tego 10-ciomilionowego targetu? Ale by było wielkie halo i zgorszenie :-DDDPozdrawiam śmiejąco!

          • ~Czerwona pisze:

            Myślę, że to świetny pomysł, aby przemycać takie treści w popularnych serialach, ale musiałoby to być zrobione niezwykle zręcznie i delikatni, żeby przypadkiem nikt nie wyśmiał, bo to by była klęska 😉 Co zaś się tyczy mojego bycia zuchem – tak samo wyszło, poza tym na 5 roku poczynamy sobie już dużo swobodniej niż kiedyś, więc takie dyskusje itd. są na porządku dziennym. To jest ten jeden plus bycia na ostatnim roku – już się nie boimy 😉 Żal będzie kończyć…Pozdrawiam sentymentalnie!

          • ~M. pisze:

            Tak, tak, na ostatnim roku prawie każdy student to „panisko”. Wiem coś o tym.Pozdrawiam też sentymentalnie!

          • Czerwona pisze:

            :) Chociaż nie na wszystkim, dużo zależy też od wykładowcy. No i nie powiem, żeby ta pewność siebie wynikała z większej wiedzy… Raczej z odpadnięcia stresu związanego ze średnią 😉 Ech, nie chcę kończyć studiów!

          • ~M. pisze:

            Jak już pisaliśmy nawzajem-zawsze możesz się jeszcze w przyszłości czegoś nowego zacząć uczyć, np. podyplom. Będzie OK!Pozdrawiam empirycznie!

          • Czerwona pisze:

            No tak… Ale nic nie zastąpi studiów dziennych. Czy to w kwestii nauki, czy choćby (a może przede wszystkim) całej tej otoczki, ludzi, radości, ostatnich lat jako takiej wolności od szarej rzeczywistości… Aż mi się zrymowało 😉 No ale co zrobić, czasu się nie zatrzyma. Chcąc nie chcąc, trzeba iść dalej… Pozdrawiam rozmyślająco.

  16. ~małarurka pisze:

    I to się nazywa pasja! Chciałabym odkryć kiedyś swoją. Lubię wiele rzeczy ale niewiele z nich zapiera mi dech w piersiach-no może muzyka :-) Podoba mi się wątek ekologiczny bo ostatnio jakiegoś świra dostaję na punkcie ekologii. Małarurka

    • ~Czerwona pisze:

      Może to jest ta pasja? Ja kiedyś nienawidziłam ekologii, ale ostatnio coraz lepiej ją wykładają i coraz więcej w niej widzę możliwości. No i daje wiele satysfakcji, chociaż jednocześnie serce się kraje, że wciąż tak mało ludzi myśli proekologicznie…

  17. ~cOnti. pisze:

    To ostatnie świetne. xD Sama nie wiedziałam, masz rację świat jest niesamowity.. wow. [ciuchland]

  18. ~cOnti. pisze:

    To ostatnie świetne. xD Sama nie wiedziałam, masz rację świat jest niesamowity.. wow. [ciuchland]

  19. ~kobieta pisze:

    mhm……..nie interesowałam się tym ale to ciekawe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *