Yeeeeeeeaaaaaaahhhh!!!!!!! Drogie kochane chłopaki, aż mi się łezki w oczętach zakręciły! Historyczny moment, oj to się będzie wspominało w mroźne, zimowe wieczory, obrośnie legendą jak nic… 😀 Jesteśmy w ME 2008, rany, co za emocje!!!!!!!!!
Kocham piłkę nożną
A teraz łańcuszek – natarcie drugie (uparty stwór, no!):
Złap najbliższą książkę – nie szukaj najfajniejszej, tylko faktycznie weź do reki tę, która jest najbliżej – otwórz ją na stronie 123, znajdź na niej piąte zdanie i opublikuj na swoim blogu wraz z instrukcją.
(Jejku, ale trafiłam!)
„Księżna nie zwracała na nie uwagi, nawet jak w nią trafiały; a dziecko i bez tego wrzeszczało tak głośno, że nie sposób było ustalić, czy uderzenia sprawiały mu ból, czy też nie.”
Wiecie co, w angielskiej wersji brzmi lepiej. Mniej jest tego „nie”. Ale z tej samej książki napiszę tu jeszcze jeden cytat, który polecam przybić sobie na ścianie dla zapamiętania, tylko niech go znajdę… Tymczasem nominuję Brasil – i nie ma że boli! O, znalazłam:
„Zgadzam się z tobą całkowicie – powiedziała Księżna – a z tego wynika morał, że: bądź tym, czym chcesz się wydawać – albo, jeżeli wolisz, prościej powiedziawszy: nigdy nie wyobrażaj sobie, że z tobą jest nie inaczej niż tak, jak by się mogło innym wydawać, że nie inaczej było z taką, jak byłaś albo mogłaś być, jakby nie było inaczej, niżby się inaczej mogło im wydawać, że byłaś.”
Zrozumiano??
eee, pilka nozna to dla mnie nuuuudyyyy…a co to za ksiazka, he? tytul jakis ma?ShyJa
Wpisz sobie w google „Księżna, czary” albo wejdź do Kipoda (powinien mi zapłacić za reklamę hihi)
Ja się od dawna zastanawiam na czym polega fenomen piłki nożnej…
Ładni chłopcy + emocje + no bo to fajne jest przecież! Oczywiście mówię za siebie, bo panów pewnie ciągnie tam co innego, zwłaszcza niż punkt pierwszy 😉
Ja niestety tych ładnych chłopców nie widzę… Za szybko biegają
Czasem robią zbliżenia 😀
Według mnie stanowczo za rzadko
Hm, za rzadko, jeśli chodzi o pięknych i młodych 😉 Bo niestety, ale wśród piłkarzy również pasztety się zdarzają 😉
I dlatego nie oglądam Heh
Eee, każda okazja jest dobra, żeby sobie pooglądać, oni mają fajne ciałka, nawet jeśli z twarzy kaszaloty 😉 Rany, ale to płytkie, hihi 😉
Powiedzmy, że ja wzdycham do innych mężczyzn Płytkie? A co tam nam powzdychać nie wolno?
Wolno, zwłaszcza singielce (czyli mi) wolno! 😉
W tym drugim cytacie hasło „prościej powiedziawszy” jest najlepsze Bo ciąg dalszy musiałam czytać kilka razy, żeby cokolwiek zaskoczyć 😉
Dokladnie tak 😉
Dlatego to mój ulubiony cytat – pokręcony jak ja 😉
całkiem nieźle trafiłaś – całkiem jak Smolarek …hehehe…
Smolarek zrobił tych Belgów normalnie w bambuko hihi, jak im tę piłkę odebrał i milusio wkopał do bramki… 😀 To lubię
przyznam się, ze piłka nożna umiarkowanie mnie ekscytuje;-)
Dyplomacja – to też lubię 😉
a co to ta cała dyplomacja? teczka jakaś czy co?
Otrzymanie dyplomu w teczce 😉 Chociaż tego akurat wcale nie chcę, tzn. ogólnie chcę, ale oby czas na studiach mijał jak najwolniej, nie spieszy mi się…
Cholerka a mi nie dane bylo ogladac bo nie mam polskiej TV :((((Mam tylko taka cicha nadzieje, ze nie trafi sie dalej w awansach mecz z Niemcami bo wtedy z Przybocznym sie zagryziemy 😉 bo ja tu moge mieszkac i 50lat i 100 a nigdy nie bede za reprezentacja Niemiec, nad czym on ubolewa ;)Ale jak to mowia chcac miec tytul mistrza trzeba wygrac ze wszytkimi – z Niemcnami tez sobie poradzimy hheeheePs. Nasz przyjaciel domu jest wlochem wiec juz wogole wspolne ogldanie ME noznej odpada ;p
Takie są uroki przemieszania narodowościowego 😉 Tylko się nie pobijcie jak jacyś pseudokibole 😉 A swoją drogą to ja też mam nadzieję, że na Niemców nie trafimy, bo smutne doświadczenia zeszłoroczne… A propos – jak wtedy to znieśliście??
Wtedy siedzialam sobie w warszawie przed moim starym wlasnym TV tylko te smsy tymu „buhahahahahaha” dosawalam, no i ogolnie dogryzal mi strasznie. Ale w nodze nie ma sentymentow 😉
Buahaha to było, jak im Boruc nie pozwalał strzelić gola, o! Psim swędem im się udało 😉 Zresztą my jesteśmy chrześcijański naród, chcieliśmy im sprawić przyjemność i tyle 😉
Hehe Ty to wiesz, aj to wiem, a Niemcow trzeba dopiero uswiadamiac :)A co do Boruca to komentarze byly takie, ze gdyby nie jedo „szczescie” to bysmy przerzneli ladnie Dluzo sie nie wyklocalam bo powiedziec im prawde to tak jak malemu dziecku walnac prosto z mostu ze Mikolaj nie istnieje ;)Ps. Swoja droga Boruca to wogole jak plachta na byka dziela bo ja jakis czas temu zawsze wzdychalam tak z romantyzmem jak go w tv widzialam ;D
Zwolenniczki Boruca łączmy się! 😀 A Niemców to już może zostawmy – niech sobie trwają w nieuświadomieniu, niech się cieszą, im później dorosną, tym lepiej dla nich 😉
Kurcze, tak na pierwszy rzut oka to jednak nie-zrozumiano … ale musze sie wczytac porzadnie i bedzie zrozumiano 😉
Ja to czytam już któryś kolejny raz i jeszcze nie do końca załapałam (nawet napisać było trudno, bo co chwilę gubiłam jakiś człon), ale człowiek się uczy całe życie, więc ciągle wierzę, że się uda 😉
eeeeeeee….. ale ja mam już to na blogu opublikowane w ramce… 😉 no ale specjalnie dla Ciebie mogę wyciułać jakiś cytat jeszcze 😉 a Twoj to z jakiej książki? Hm… chłopaki są cudowne? To chyba Ebi tylko… On się tak panoszy na tym boisku jakby był w permanentnej ekstazie 😉 no ale najwidoczniej mu to pomaga ;)))
Wiem, że masz Dlatego napisałam, że nie ma, że boli 😉 Tytuł książki zaś podałam Moni z pierwszego komentarza – oczywiście pośrednio 😀 A co do chłopaków – no nie słyszałaś, jak komentator powiedział Żurawskiemu, że był jak młody bóg??? Widzisz, nie samym Smolarkiem Polska żyje 😉
a to Szpkowski tak powiedział? bo jeśli on nazwał Zurawskiego młodym bogiem, to chyba coś tu nie tak z jego preferencjami… 😉 ja oczywiście nie twierdzę, że żuraw młodym bogiem nie jest 😉 do schrupania taki 😉 Ale i tak wolę Gibę 😉
Nie, jakiś inny, bo gdyby Szpakowski, to bym pewnie nawet nie zauważyła 😉 Moim ulubieńcem jest Krzynówek 😀
A wiesz, ze Krzynowek nawet poprawnie tu wymawiaja :]
Może im nazwisko do twarzy pasuje i dlatego 😉
ja uwielbiałam Baszczyńskiego, bo jest do mojego byłego podobny, ale już go nie ma w reprezentacji… 😉
Ja Bosackiego, ale też go już nie ma… A on był z Lecha, słodziusi i w dodatku Strzelec! 😀
taki strzelec zodiakalny czy bramkowy? 😉
Zodiakalny, bo ogólnie jest obrońcą, chociaż z tego co wiem, to wsławił się strzeleniem na MŚ dwóch goli 😉
ech, szkoda tylko, że te dwa gole nic nam nie pomogły… 😉 no ale miejmy nadzieję, że teraz będzie inaczej 😉
Jak nie, honor został uratowany, i to w dodatku Poznaniak się wykazał! Full wypas jak dla mnie 😉 Ale fakt, wolałabym, żeby te gole padały, gdy są jeszcze szanse na cokolwiek, a nie wtedy, gdy już i tak nikomu to nie pomoże… Cóż, trzymajmy kciuki za naszych młodych bogów
a teraz uważaj, bo z polską skłonnością do matryrologii i radości niepohamowanej z drugiej strony a zarazem odgrzewanych kotletów, to o tym awansie będą mówić codziennie aż do końca świata i jeden dzień dłużej w wiadomościach sportowych. Zupełnie jak MŚ ’74… 😉
Pewnie tak, ale lepiej, że coś się udało i jest co wspominac, bo do tej pory to było aktualnych powodów do radości w tej dziedzinie… Przynajmniej na starość będziemy mogli gnębić swoje wnuki: „bo wiecie, za moich czasów nasza piłka nożna się naprawdę liczyła, nie to co teraz…” 😉
hehe 😉 a właśnie widziałam EBIEGO 😉 w tv znaczy się 😉 kolejny riplej… 😉 bedzie mi się po nocach śnił… 😉
Widzę, że przewidujesz sny erotyczne? 😀
erotyczne?! z Ebim?! ja rozumiem z Żurawiem… albo z Baszczyńskim… 😉
No coś Ty, słodziusi jest przecież! Taki niewinny hihi 😉
taki dziewiczy 😉 to pewnie te włosy czynią efekt takowy 😉
Pewnie tak… Ale w sumie wolę chyba doświadczonego 😉 No to Żuraw 😉
ja wolę tenis od piłki, bo piłkę lubię tylko w towarzystwie a u mnie jakoś ostatnio nikt piłki nie ogląda… a ten cytat ostatni to prosty, no co w nim trudnego do zrozumienie, no ja nie wiem ;)))
No to teraz tylko się do niego zastosować 😀 Ja piłkę lubię zawsze, byleby mecz był dobry (czyli Liga Mistrzów rządzi!). Chociaż nie powiem, jak są jakieś ważne rozgrywki, to smutno mi się to ogląda i świętuje (bądź nie) samej. Ale co zrobić, jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma 😉 Główka do góry! A tenis też sympatyczny, tylko że niespecjalnie się znam 😉
moja mama mówi że tenis to takie klepanie piłki by klepać ;))) za to o piłce twierdzi, że „stare chłopy za piłeczką jak dzieci ganiają” 😉 ma się to podejście ;)))
Bo piłkę trzeba czuć serduchem 😉 Gdyby tak na to patrzeć, to cały sport byłby bez sensu 😉
ten drugi zdecydowanie mi sie podoba!
Mi też, chociaż moim zdaniem cała książka to jeden wielki cytat 😉
a jaka to ksiazka??
Odpowiedź przy pierwszym komentarzu
Hehe, niezły ten ostatni cytat…;)PS. Ja też uwielbiam piłkę nożną…no i nie ukrywam, że wczoraj łezka pokapała z oczka, bo ja się bardzo łatwo wzruszam, no a okazja była wczoraj nie lada…!
Ja też się łatwo wzruszam… Byle co i już łzy w oczach. Ale wczoraj byle co to na pewno nie było! Jak miło oglądać wreszcie coś, czego nikt wcześniej nie widział, haha, chociaż raz! 😀
Oj, chciałabym by te łzy częściej z takich powodów kapały…:) Za rok na finałach też mogę płakać z radości, nie mam nic przeciwko!!:)
Hm, a tak właściwie to gdzie będą te ME?? 😀 Bo szczerze to nie wiem 😉
Austria i Szwajcaria:)
Aha, to też w sumie blisko 😉 Ech, ale bym chciała zobaczyć kiedyś taki mecz na żywo… Niech mnie ktoś zabierze ze sobą… 😉
No właśnie blisko, rzut beretem…Też bardzo bym chciała jechać. Ja i tak po mundialu w Niemczech (no, bliżej już się przecież nie dało!) mialam „kaca moralnego”, że nie pojechałam. A teraz moje marzenia rozwiał znajomy, mówiąc że biletów na finały już nie ma…:( Heh, jak zwykle „spiąca królewna” jest ze mnie…:(
Ja mam tylko nadzieję, że się dopcham, jak będą u nas, i że one w ogóle będą, bo jak na razie to tak średnio z tą organizacją… :/ Muszę zawczasu kupić bilety, bo bliżej już mieć nie będę, więc trzeba wykorzystać;) Tylko żeby ktoś chciał iść ze mną…
hehe, no to jak nikogo nie znajdziesz chętnego, ani ja, to zawsze przecież możemy iśc razem…;-p
Czyli zakładamy tę komunę? 😀
Faktycznie emocje piłkarskie były duże! I okazuje się, że po dziesięcioleciach posuchy nagle będziemy grać na dwóch turniejach Euro 2008 i 2012. Obyśmy tylko potrafili godnie się zaprezentować na wszystkch płaszczyznach, jakie niosą ze sobą te turnieje… Wierzę też w naszego holenderskiego trenera, który tchnie wiarę w naszych piłkarzy i zaprezentują oni coś więcej, niż na obu poprzednich mundialach. A co do cytatów-ten drugi zakręcony na maksa… Uff, trzeba go na spokojnie rozłożyć na czynniki pierwsze.Pozdrawiam piłkarsko! Ole!
Ja nie oglądałam tego meczu, bo by mi chyba serce z piersi wyskoczyło. Tylko co jakiś czas włączałam, żeby zobaczyć wynik… Najmilsze było, gdy się skończyło i już wszystko wiedzieliśmy. Boże, co za radość! Jak miło patrzeć na coś, czego nie widziały poprzednie pokolenia… Trzymam za nich mocno kciuki – oby tylko nie trafili znowu na Anglię ;)A co do cytatu – ja go do tej pory nie potrafię pojąć, aczkolwiek chyba nie tylko ja – nawet bohaterka nie zrozumiała. Chociaż marna to pociecha, zważywszy, że ona miała 10 lat hihi ;)Pozdrawiam z namysłem!
Wiesz, też mialem ochotę parę razy przełączyć/wyłączyć, bo trochę za dużo było tych emocji, ale w końcu dotrwałem do szczęśliwego końca! Choć ostatnio nasuwa mi się taka konstatacja, że jak miałem te naście lat, to odporność na takie emocje była u mnie wtedy jakby trochę większa… Cóż, „starość” nie radość ;-/Pozdrawiam poniedziałkowo :-/
Oj tak, coś w tym jest. A przecież właśnie powinniśmy się uodpornić. Niestety odczuwam dokładnie to samo, co troszkę większy stresik, to już objawy zwielokrotnione w porównaniu z latami młodości… 😉 A ja się kiedyś dziwiłam, że moi rodzice nie chcą horrorów oglądać… W dodatku teraz ten czas tak szybko leci, że niedługo obudzimy się i będziemy już staruszkami. Ech, nic, idę uśredniać wyniki, bo jak mnie teraz pesymizm dopadnie, to koniec! PS. Jesteśmy piękni i młodzi, pamiętaj 😉
Ja też się dziwiłem, jak w szczególności Mama mówiła-„ja nie mogę oglądać tych thillerów i horrorów, za bardzo się denerwuję”. A teraz co się dzieje-zaczyna się od sportu, a potem i fikcja będzie nas stresować…Pozdrawiam!
Aczkolwiek chwilowo najbardziej stresuje mnie rzeczywistość – tak sobie analizuję wyniki mojej pracy mgr i stwierdzam, że nic nie wyszło, i to bardzo dziwnie nie wyszło, bo każde powtórzenie jest inne No i naprawdę nie wiem, co z tym zrobić. Ech… Nie lubię V roku… Pozdrawiam zatroskanie.
Nie martw się na początku zawsze się wszystko nie klei, za pół roku będziesz się śmiać z tego!Pozdrawiam optymistycznie!PS. „Nasi” ugrali z Serbią 2:2. To optymistyczny wynik, i to na wielu płaszczyznach.
A jaki był skład? Rezerwowy? Zresztą i tak nieźle, zważywszy na stan tego boiska… No może i będę się śmiać, tzn. na pewno będzie co wspominać, ale chwilowo to mi się raczej płakać chce, bo tyle pracowałam i nic nie wychodzi… Pyrki są wyjątkowo wredne! ;)Ech, przydałby się jakiś relaks. Pozdrawiam z chwilową niechęcią do roślin 😉
Skład był mocno rezerwowy, boisko nieciekawe, mogli wygrać 2:0, jednak zremisowali. I dobrze, bo z jednej strony są 1 w grupie, a jednocześnie wiedzą, że muszą jeszcze wiele popracować, by nie dawać sobie strzelać dwóch bramek w ciągu kilku minut. Taki egzamin próbny. Nie martw się tą pracą, wszystko „zakwitnie” wiosną, zobaczysz! A o czym konkretnie piszesz?Pozdrawiam!
Zapewniam, że nie chcesz wiedzieć 😉 Zresztą nawet nie piszę, bo chwilowo nic mi nie wyszło Ogólnie o wpływie tlenku azotu na działalność enzymu w ziemniaku, ale to jest bardzo mocne uproszczenie, czasem sama już w tym gubię 😉 A co Ty tu w ogóle robisz o takiej porze?? 😉
Ach Ty tajemniczy naukowcu! Nie doceniasz mojej wiedzy biologiczno-chemicznej-w liceum miałem wymagające nauczycielki z tych przedmiotów, więc na świadectwie były szósteczki… Czasami nawet trochę żałuję, że nie dane było mi studiować medycyny… Coś tam jeszcze pamiętam, np. co to jest ATP, jakie pełni funkcje i gdzie jest przetwarzane 😉 A co do pory dnia-po prostu wcześnie wróciłem z praktyk…Pozdrawiam naukowo!
No proszę, to mnie zagiąłeś, ja szóstek nie miałam, chociaż w liceum byłam w klasie biologiczno-chemicznej. Ale żeby było zabawniej, nie lubiłam biologii aż do 3 klasy, właściwie profil wybrałam tylko ze względu na chemię 😉 Czasem troszkę żałuję, że nie poszłam właśnie na chemię, cała moja rodzina ma jakieś ciągoty w tym kierunku; jednak z drugiej strony siedzieć ciągle w probówkach, kiedy na dworze tyle ciekawych rzeczy się dzieje… nieee 😉 Wracając do tematu – prawnik, niedoszły lekarz, no no no, jestem pod wrażeniem… Pozdrawiam z uznaniem!
Bez przesady z tym uznaniem, jestem pewien, że byłaś ode mnie o wiele lepsza, będąc w klasie biol-chem. A ta medycyna to tak z perspektywy czasu jakieś takie, hmm… marzenie, gdybanie… Nie wiem jednak, czy podołałbym w szczególności tej odpowiedzialności, jaka ciąży na lekarzu…Pozdrawiam nostalgicznie!
Odpowiedzialność i w dodatku ten ogrom wiedzy, którą trzeba przyswajać praktycznie nieustannie. Ja też kiedyś o tym marzyłam, ale zawsze wiadomo było, że to nie dla mnie 😉 Swoją drogą Twój zawód też do najłatwiejszych nie należy… Elitarny kierunek, zawsze mi imponował Chociaż pewnie – jak wszędzie – to praktyka czyni mistrza. W każdym razie respect!Pozdrawiam podziwiająco!
Oj, nie przesadzaj. Z tego co widzę i trochę już Cię znam, to z pewnością dałabyś sobie radę i na prawie, i na medycynie, i na fizyce nuklearnej też! Na swojej biogii też jesteś z pewnością w czołówce.Pozdrawiam z uznaniem!
Na prawie, na medycynie – może. Ale fizyka to akurat jedna z tych rzeczy, której mimo najszczerszych starań nie jestem w stanie pojąć! A szkoda, bo fascynuje mnie jak mało co. Może właśnie dlatego, że jej nie rozumiem 😉 Mój tata tyle razy mi próbował tłumaczyć i nic. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to: jedynie rok miałam porządnego nauczyciela tego przedmiotu, cała reszta była bez sensu, zwłaszcza że polegała głównie na klepaniu formułek i liczeniu zadań, które się do niczego nie przydawały. To jest moim zdaniem największa bolączka polskiej szkoły – wtłacza się dzieciom wiedzę bez pokazania praktycznego jej zastosowania. Pozdrawiam atomowo! 😉
Masz całkowitą rację-system skupia się głównie na teorii, na praktykę brak czasu i pieniędzy… Mnie przedmioty ścisłe zawsze interesowały, głównie fiza i chemia. Niestety fiza zaczęła mnie nużyć w drugiej klasie LO-wciąż te abstrakcyjne regułki i kolejne zadania. Natomiast z chemii miałem szczęście do dobrej nauczycielki, do tego wymagającej, ale bez wariacji-no i efekt był taki, jak już pisałem… Podobnie było z biolą-nauczycielka umiała obudzić zainteresowanie. Bardzo dużo zależy od nauczyciela!Pozdrawiam wyjazdowo-laptopowo!
Masz całkowitą rację-system skupia się głównie na teorii, na praktykę brak czasu i pieniędzy… Mnie przedmioty ścisłe zawsze interesowały, głównie fiza i chemia. Niestety fiza zaczęła mnie nużyć w drugiej klasie LO-wciąż te abstrakcyjne regułki i kolejne zadania. Natomiast z chemii miałem szczęście do dobrej nauczycielki, do tego wymagającej, ale bez wariacji-no i efekt był taki, jak już pisałem… Podobnie było z biolą-nauczycielka umiała obudzić zainteresowanie. Bardzo dużo zależy od nauczyciela!Pozdrawiam wyjazdowo-laptopowo!
Masz całkowitą rację-system skupia się głównie na teorii, na praktykę brak czasu i pieniędzy… Mnie przedmioty ścisłe zawsze interesowały, głównie fiza i chemia. Niestety fiza zaczęła mnie nużyć w drugiej klasie LO-wciąż te abstrakcyjne regułki i kolejne zadania. Natomiast z chemii miałem szczęście do dobrej nauczycielki, do tego wymagającej, ale bez wariacji-no i efekt był taki, jak już pisałem… Podobnie było z biolą-nauczycielka umiała obudzić zainteresowanie. Bardzo dużo zależy od nauczyciela!Pozdrawiam wyjazdowo-laptopowo!
Ja w chemii się zakochałam w podstawówce, potem w liceum miałam spadek entuzjazmu – właśnie przez nauczycieli (niby biol-chem, a oba te przedmioty mieliśmy beznadziejne), i dopiero na studiach wróciła dawna sympatia. Nic tak nie rozpala jak zajęcia praktyczne, gdzie wychodzą różne kolory, obrączki, srebrny nalot na probówkach, masło i można się nawdychać za darmo alkoholu 😉 Zazdroszczę tego wyjazdu – chętnie bym się wyrwała gdzieś daleko, bo chociaż uwielbiam moje miasto, to jak wiadomo – co za dużo, to niezdrowo. Niestety jeszcze troszkę muszę poczekać, jednak mam nadzieję, że już niedługo… Ale o tym cicho sza 😉 Pozdrawiam sprzątająco (jak to w sobotę)!
Ten wyjazd też ma charakter utylitarny-sprzątająco-zamykający sezon na działce. Później będzie już tylko zima… I trzeba czekać do marca.Pozdrawiam sprzątająco!PS. Przepraszam za multiplikację postów-wczoraj coś mi się net na komórce „dławił”.
U mnie sezon już zakończony – tata posprzątał, bo kobiety w naszym domu są zbyt zapracowane 😉 Jednak swego czasu też robiłam sporo – najczęściej wygrabiałam liście z trawników, bo mamy mnóstwo drzew; niby łatwe, ale tak naprawdę ciężka harówa obdarzona dużym ryzykiem oddychania beztlenowego mięśni 😉 Życzę zatem udanej robótki bez niemiłej niespodzianki w postaci zakwasów!Aha, nic nie szkodzi Pozdrawiam z domowych pieleszy.
zwłaszcza ten ostatni cytat do mnie „trafia” ;)) cieszę,że Nasi wreszcie wygrali,ale wolę siatkówkę osobiście:)
Ja mam uraz do siatkówki po tym, jak całą podstawówkę w nią grałam na wf-ie. Nienawidziłam tego, a ciągle nas tym katowali. Mogę się cieszyć, że nasi wygrywają, ale oglądać – nigdy 😉
A dlaczego oglądać nie?Co z Ciebie za kibicka ;))Mam wrażenie że siatkarze są przystojniejsi,a ładniejsi z buziek na pewno :))
Bo ja nie kibicuję, tylko łączę się w radości 😉 A co do buziek – nie wiem, bo w związku z wyżej wymienionym nie oglądałam zbyt uważnie 😉
O rany ale ten cytat to ja muszę najpierw rozszyfrować. Przestaję już rozumieć zdania które mają więcej niż 2 przecinki…..Mój umysł już strajkuje
Spoko, ja też go nie rozumiem 😉 A co do zmęczenia – łączę się w bólu, magisterka odbiera mi siły na cokolwiek… Trzymaj się!
A zgadnijcie kto to widział na żywo??? Zazdrościcie co? Witam znów… I o pochodzenie łańcuszka pytam;p?
Pochodzenie jest niejasne i nie do końca sprecyzowane 😉 Ja dostałam od motylka i zapałki, ale skąd one to wytrzasnęły… Krąży sobie chyba w sieci już od dłuższego czasu i tak trafia raz po raz na kolejnego naiwniaka 😉 Jak chcesz, to mogę Cię zarazić – za karę, że się tak chwalisz tym „na żywo” ;P
mecz oglądałam z emocji przypaliłam popcorn, ale byłam z nich dumna, tylko jedna obawę mam… co by sie chłopaki nie zchłysnęły i nie odpadli za szybko….a te cytat drugi… chyba nigdy nikt tak prosto nie wytłumaczyła mi, że… no własnie, co???? po trzecim przecinku zgubiłam sens…. hi hi hi;)anuśśś
Czyli standardowo 😉 A co do chłopaków – pewnie się zachłysną, ale może na tej fali popłyną… Chociaż wielkich nadziei nie ma, ale po co sobie psuć chwilową radość 😉 Kibiców w każdym razie będą mieli najlepszych na świecie, o!
to fakt! była dumna jak spiewali, jak ich dopingowali, cały satdion był biało-czerwony… no i kulturka…oby tak dalej;)
Nooo… Wtedy tak mi się ciepło robi na sercu… Lubię być kibicem 😉