Poprzednia notka traktowała o cieście, więc wypadałoby napisać, dlaczego akurat dzisiaj się te rogale je.
Otóż 11 listopada oprócz święta narodowego Poznań obchodzi też imieniny głównej ulicy. Czyli ulicy Św. Marcin. Tak, tak to się odmienia. Coś jest na ul. Św. Marcin, lub krócej na Św. Marcinie, ale nigdy na Św. Marcina. Taka ciekawostka, którą warto wiedzieć, bo po tym między innymi poznaje się, czy ktoś jest mieszkańcem, czy turystą 😉
Ulica sama w sobie jest dość długa i zróżnicowana – część pamięta czasy PRL, z drugiej strony są kamienice, a całość pieczętuje Zamek. I przy nim właśnie organizowana jest dziś impreza. Dociera tam barwny korowód z patronem na czele, który to patron z rąk prezydenta otrzymuje klucze do bram miasta; są koncerty, podobno grzane wino :D, wystawy; zapowiadają też sztuczne ognie. Co ważne, ta atmosfera radości i wesołego świętowania nie kłóci się z pamięcią o odzyskanej niepodległości – nieopodal trwają uroczystości państwowe, modlitwy, wczoraj była też parada ułańska.
A dlaczego rogale? Tradycja wywodzi się wprawdzie z czasów pogańskich, kiedy to bogom składano ofiary w postaci wołów lub dla oszczędności właśnie ciasta zwijanego jak wole rogi; jednak Kościół przejął obyczaj, odpowiednio go modyfikując, czyli, mówiąc skrótowo, darowując ciasto nie bogom, a biednym.
Dzisiaj (niestety ;)) nikt przysmaku już nie rozdaje, co więcej – rzecz jest nawet opatentowana, każdego cukiernika chwalącego się umiejętnością wypieku i wyrażającego chęć używania nazwy obowiązują surowe normy.
Rogale oczywiście można dostać też i w inne dni, jednak albo są naprawdę ździebko inne, albo po prostu bez tej całej otoczki inaczej smakują. Dość, że do głowy by mi nie przyszło jeść rogala marcińskiego w czasie innym niż okołoświąteczny.
Wystarczy wyjaśnień. Czas zacząć ucztę! 😀
W Poznaniu byłam tylko przejazdem – czyli na dworcu pkp…zupełnie nie znam tego miasta, ale z Twojego opisu wnioskuję, że jest ciekawe i z tradycjami… kto wie może ja tez kiedyś spróbuję takiego rogala:D
Poznań naprawdę ma klimat… I jest bardzo gościnny, więc – zapraszam za rok
kto wie kto wie… co tam jeszcze macie fajnego? zareklamuj;D
Tej no jak to co? Pyrki mamy fajne 😉 Zwłaszcza te w mundurkach 😀 I gzik, i szabelek I Gwiazdora, i bambry, i Meteoryt Morasko, i palmiarnię, i fokle samo dobre
a po polsku mozna prosic?:D
A którego nie rozumiesz? 😉
całe tłumacz nie marudź;p rozumiem chyba tylko pyrki;]
Pyrki w mundurkach, to ziemniaczki gotowane razem ze skórką, którą zdejmuje się dopiero po ugotowaniu. Gzik to taki twaróg połączony ze śmietaną chyba, pieprzem, solą i cebulą – ale są różne modyfikacje 😉 Mniam, w sam raz do pyr w mundurkach :DSzabelek – fasolka szparagowa, strączkowa, taka do ugotowania Bambry – potomkowie niemieckich osadników, sprowadzonych do Poznania. Na Starym Rynku jest nawet pomnik – Studzienka Bamberki Meteoryt Morasko to rezerwat, w którym są kratery po uderzeniu meteorytu – piękne miejsce, absolutnie wyjątkowe, i to na skalę europejską. A palmiarnia – to wielka szklarnia z egzotycznymi roślinami 😀 Tam jest wszystko, a siedzieć sobie zimą, gdy za szybą śnieg, w ciepłej gęstwinie cytrusów i kaktusów – po prostu bajka!!!!
Ilu to ciekawych rzeczy można się na blogach dowiedzieć..!!Coraz większą ochotę mam kiedyś Poznań odwiedzić. Bardzo ciekawie np z tymi ulicami….hehe, że na ul. Św. Marcin…U nas w łodzi gdyby tak ktoś powiedział, to by było że mówi niepoprawnie i jeszcze zostałby wyśmiany…:) A rogaliki wierzę na słowo, muszą być pyszne! Fajnie, że Poznań ma takie swoje święto i że dba o tradycję:) w Łodzi główna ulica to znana powszechnie Piotrkowska (tudzież „Pietryna”), ale nie ma zadnych cukierniczych zwyczajów…Anie świętego patrona…Bo nazwa nie od św. Piotra się wzięła, lecz od miasta Piotrków:)
Św. Piotr i Paweł to patroni Poznania Ich imieniny też obchodzimy 😉 A co do Piotrkowskiej – nie byłam w Łodzi, ale w tvn meteo często pokazują przy okazji prognozy pogody 😉 Uwielbiam miasta, mają tyle tajemnic, tyle rzeczy do okrycia… Mam więc nadzieję, że kiedyś tam do Ciebie zawitam
Hehe, no proszę, proszę…kolejna miejska impreza…widać bardzo rozrywkowi są poznaniacy:) a do Łodzi zapraszam!:)
Kulturalnie faktycznie nie możemy narzekać… Oczywiście latem to widać bardziej, zwłaszcza na Malcie, albo na Starym Rynku, gdzie oprócz imprez atrakcją są choćby „ogródki” przy knajpach… Miasto tętni życiem, ma charakter… Bardzo lubię tu mieszkać. A z zaproszenia chętnie skorzystam, wprawdzie nie w najbliższym czasie, ale kiedyś na pewno!
„zwłaszcza na Malcie”… to Wy w Poznaniu nawet swoją własną Maltę macie…??;-p
No ba! 😀 To taka część Poznania z Jeziorem Maltańskim, gdzie odbywają się rozmaite mistrzostwa w kajakarstwie i innych dyscyplinach wodnych… Troszkę betonu, ale dużo zieleni, lasy dookoła, ładnie I naprawdę się tak nazywa! I złamałam tam rękę na nartach 😉 Krótka charakterystyka dostępna tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Malta_(Pozna%C5%84)
A ja miałam takiego smaka na te rogaliki ale nikt nie chce mi pojechać i kupić takiego… I to ma być moja rodzina? Podmienili mi ją
To jedź sama 😉 A daleko masz?
DO sklepu jakiegoś który dziś był otwarty to pewnie z 17 km a niestety prawka się nie dorobiłam.. Poza tym coś mnie choroba łamię więc liczyłam, że choć nad chorą się zlitują.. A gdzie tam…
A może te rogale są, tylko gdzieś ukryte? Ja bym przeszukała dom 😉
Już szukałam Ale nie ma
To może chociaż upieką, jak poprosisz? 😉 Wprawdzie będą bez certyfikatu, ale mogą być smaczne… A jak nie, to cóż – za rok będzie znowu okazja 😉
Mmm,no pycha to musi być taki rogalik:D Nie wiedziałam o tym święcie,fajna tradycja:)
Fajna rzecz, jednocząca ludzi Gdy tak wszyscy biegną do sklepu i stoją cierpliwie w kolejce, aż chce się żyć 😉 A nagroda rajska!
Rogaliki jednoczą ludzi?Bosko:)
Rogaliki pośrednio, bo przez kolejki – takie wspomnienie PRLu 😉
oj tak,czuli się pewnie jak wielka rodzina:) chyba…
Zwłaszcza jak się bili o miejsce… 😉 Ale pewnie i tak było wesoło 😉
fajne macie święto. ja znałam je tylko ze słyszenia a jako że nie jestem z poznania, to nie jem takich rogali. no ale smacznego życzę
Dziękuję A za rok zapraszam do Poznania. Wprawdzie zwykle pogoda nie dopisuje (dzisiaj sypie śnieg), ale choćby dla rogala warto, zresztą miejsc do ogrzania się jest pod dostatkiem 😉
dziękuję za zaproszenie kurcze tylko ja poważnie z tym makiem mówiłam… ;)))
O gustach się nie dyskutuje 😉 Przynajmniej będzie więcej dla mnie 😉 Nie no, żartuję, ledwo jednego zjadłam hihi. W każdym razie namawiam, żeby chociaż spróbować – a nuż zasmakuje…
skoro tak namawiasz to spróbuję 😉 widziałam u siebie w sklepie te rogale i choć pewnie to nie to co u Ciebie to kupię.
Ale jak nie będą smakować, to żeby nie było na mnie! Ja zachwalałam poznańskie 😉 Smacznego w każdym razie
sentyment do ulicy pozostanie zawsze, wszak to codziennie przechodzę koło Zamku i udaje się do części pamiętającej czasy PRL, zwane kiedyś komitetem partii, a teraz wydziałem historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Ja mówię – na Marcina:)
Zbrodniarka! 😉 Ja mam sentyment z kolei z czasów licealnych, bo chodziłam niedaleko do szkoły, a moja mama pracowała właśnie na Św. Marcinie, więc czasem ją tam odwiedzałam. Teraz tylko tam przejeżdżam, ale i to jest miłe…
Smacznego!Pozdrawiam zazdrośnie !
Słusznie, bo takiego rogala nigdzie indziej się nie dostanie! (hihi, nie dość, że smaku narobi, to jeszcze się cieszy, ale ze mnie wredna baba :D) Pozdrawiam okrutnie!
No to smacznego Mysle, ze to ze smak jest inny to właśnie ta cala otoczka tak na owy smak wplywa… ja tak mam z pierogami z kapusta i grzybami nigdy nie smakuja tak jak w wiegilie a babcia zawsze sie wykloca, ze sa takie same :)))
Dokładnie, jeny, kapustka mniami! U nas się w ogóle nie je kapusty z grzybami tak normalnie, zawsze albo kapusta, albo grzyby. W połączeniu tylko na Gwiazdkę. To nam się zrobiło apetycznie, no no…
A Swieta tuz tuz :))) Juz sie doczekac nie moge na te 5kg ktore mi przybedzie – sama przyjemnosc :))) Tylko cholerka musze jakos transport zywnosci z Polski zorganizowac bo sama robic nie potrafie, a Swiat z tutejszym zarelkiem sobie nie wyobrazam.
Sadełko na zimę bardzo wskazane 😀 A gdzie Ty jesteś właściwie?
zapomnialas dodac, ze cholernie drogie są!
Ale Ty marudzisz dzisiaj! ;P No i co, że drogie, raz w roku można się poświęcić 😉
Slyszalam juz od tak wielu osob, ze rogale smakuja bosko … niestety samej nigdy nie bylo mi dane …
Jeszcze masz dużo czasu na nadrobienie zaległości – z pewnością Poznań z takiej żyły złota prędko nie zrezygnuje 😀
ja już ucztę skończyłam…mam dość rogali na kolejny rok 😉 no bo przeciez nie do końca życia 😉 zauważyłam, że wielu poznaniaków nie zna w ogóle tej legendy i obżera się tymi wypiekami nie wiedząc właściwie dlaczego wtedy i dlaczego akurat tym…
Też skończyłam, ale zostało jeszcze trochę na jutro 😉 A co do legendy – faktycznie, mało osób wie, co właściwie świętuje i dlaczego; grunt żeby się najeść 😉 Ale co zrobić, ludziom tylko jedno w głowie 😉 …Właśnie przeczytałam informację o zawodach w jedzeniu rogali. Matko boska!
ja raz poszłam na zawody w jedzeniu pączków. odpadłam przy trzecim… 😉 szczęsliwy zwycięzca zjadł 34… 😉
O, a, auaaaa… 34?!! I pewnie jeszcze ćwiczył wcześniej… Fuu, serducho to mu raczej nie podziękuje za takie wrażenia…
chyba nie tylko serdducho… ja tam mogę jeść pączki z jednego powodu – żeby spalić jednego pączka potrzeba kilka godzin wiadomo jakiej czynności łóżkowej (no dobra, niekoniecznie łózkowej ;p), i nie chodzi tu oczywiście o spanie 😉
Lol, to jesz pączki, żeby mieć co spalać czy żeby musieć to spalać? Pewnie szantażujesz tego swojego człeka, przyznaj się 😉 Hm, ciśnie mi się na usta (palce?) komentarz w tej sprawie, ale chyba jest zbyt wyuzdany, żeby go zamieścić 😉
chyba bardziej, żeby spalać 😉 alez nie krępuj się, ja lubię wyuzdane (komentarze oczywiście ;p) 😉
No bo wiesz, masz chyba dostępne również naturalne kaloryczne zakąski… Podobno bardzo odżywcze ;P Ale ja nie próbowałam, tak tylko mi na biologii mówili 😉
też SŁYSZAŁAM, że bardzo odżywcze… 😉 ale chyba wolę zajadac pączki 😉 no i rogale 😉
Hihi No ja szczerze mówiąc chyba też 😉 Zresztą na razie nie mam nawet wyboru 😀
z pierwszego zdania wnioskuję, że nawet gdybyś miała to i tak wybrałąbyś pączka 😉 pączek dobry na wszytsko 😉
Raczej tak, wiesz, jakoś nie do końca mi odpowiada konsystencja… 😉
yhm, też nie lubię takich lekko lepkich rzeczy 😉 przynajmniej nie do jedzenia 😉 o matko!!! trafił swój na swego 😉
Ciągnące się, błeeeee… Ale jesteśmy romantyczne 😀
lekko lepkie, ciągnące się, hm, zupełnie jak żelki 😉 ale żelki są dobre. zwłaszcza takie tarantule 😉 jak już jeść na zajęciach żelki to tylko żelki tematyczne 😉
To wy macie zajęcia o tarantulach? My tylko o pszczółkach 😀 Ale jak dla mnie najlepsze żelki to miśki z Biedronki (Haribo są przereklamowane i twarde!)
o pszczółkach, tak? 😉 kiedyś tam zdarzyły nam się tarantule. biedronkowych jeszcze nie jadłam… jeju jak mi się teraz żelków chce!!! 😉
Mi się nic nie chce, bom najedzona. Ale zachce się za jakąś godzinę. Jestem jednak na to przygotowana – mam czekoladowego Gwiazdorka! 😀
a Ty dalej o tych rogalach, na zlosc chyba! Ja rogala nie jadlam, ale kupilysmy sobie w polskim sklepie pierogi z serem i tez sie obzarlam i tez byly pyszniutkie!ShyJa
A ja pierogi będę mieć jutro 😀 Tzn. w sumie dzisiaj. Nie zagniesz mnie! 😉
pewnie ze sie nie zagne w pierogach, ale co powiesz o sushi?
Przyznaję, nie jadłam, nad czym ubolewam, bo zawsze chciałam spróbować, chociażby dlatego, że nazwa cudna 😉 Ale tymczasem pożarłam kawał pizzy – mało wyszukane, lecz pyszne! 😀
Ja ,jeszcze nie byłam w Poznaniu,ale bardzo chętnie bym się do niego wybrała,a szczególnie na tę uliczkę,bo ciekawie ją opisałaś,zachęcająco.Ogólnie to bardzo ciekawie piszesz,podoba mi się,prosto ,a zarazem składnie=)Pozdrawiam Serdecznie![podzielsiezyciem.blog.onet.pl]
Dziękuję A wiesz, chyba już do Ciebie kiedyś zaglądałam, tak mi znajomo „brzmisz”… Pozdrawiam!
Być moze,wiesz to może przez tą całą aferę;)[podzielsiezyciem]
Chyba raczej po linku z czyjegoś bloga… Aaa, już wiem. Od Forever alone
A.No tak=)
A ja w tym roku nie jadłam. Nie miałam do tego głowy. A co roku 11 listopada jest dniem rogali. Tylko jedna cukiernia robi takie prawdziwe pyszniutkie. Drogie jak cholera, ale raz w roku to grzech nie zjeść. No i ja nie zjadłam. Ech
Za rok znowu będziesz miała okazję, może nawet w Poznaniu? Przy dobrym winku w dodatku? 😀 Przytulam, buziak!
Z największejsią przyjemnością. Ps. Mam nadzieję, że mail dotarł.
Dotarł i ucieszył :* Mam nadzieję, że i mój dojdzie Trzymaj się, jestem z Ciebie dumna!
Ja chyba umrę z tym obżeraniem się… Jejku… Normalnie pożeram wszystko jedno za drugim… Nawet tak bardzo bym się tym nie przejmowała, bo figura jeszcze jako tako wygląda, ale może to jednak objaw tego czego się obawiałam… ……………………………….Znów marudzę;] Dobra, koniec. Cisza.;pSmacznych rogalików;D Na pewno zapamiętam to o Św. Marcinie;) Pozdrowienia i buziaki oczywiście:* (niedługo o mnie zapomnisz, tyle masz tych znajomych wirtualnych;p)
Mam nadzieję, że mi nie pozwolisz zapomnieć 😉 Żartuję, gdzieżbym zapomniała o takiej fajnej blogowej koleżance… Z którą tak miło się cieszy z drobiazgów i dołuje przez gó.wienka… I która mnie takimi pysznościami kusi… 😉 Właśnie zjadłam pierogi z grzybami, czas zabrać się do roboty, buuu, nie chce mi się Buziak!
Hehe, te drobiażdżki….:) Ja się osobiście bardzo cieszę, że Cię poznałam i mam nadzieję, że nie pozwolę…zapomnieć Ci o mnie;> pozdrawiam:*
I wzajemnie! A jak tam nóżka?
aż mi ślina pociekła od tego opisu… 😉 wczoraj widziałam na jakieś stacji TV twoje miasto i czołg!!! mam nadzieję, że mi się nie przewidziało;) też macie czołg????
No pewnie, że mamy, i to niejeden! Na Cytadeli 😀 Przecież Poznań to waleczne miasto!
bravo Poznań!!! 😉
Ło matko, czasy młodości mi się przypomniały z okazji tego bravo 😀 Gazetka rulez hihihi.
Wy macie rogale… Ale rogale są wszędzie…. A my mamy pszczyńskie oblaty… A tego nie ma nigdzie… I co? Które miasto ma oryginalniejszą jadalną maskotkę?
Ale my te rogale jemy raz w roku ;P A gzik z pyrkami macie? I kawiorkę, i galart? 😉
A ja nigdy nie byłam w Poznaniu
No to najwyższy czas nas odwiedzić
ja tylko tak, dla informacji dzisiaj. pani-d zmieniła adres bloga. teraz wygląda to tak: http://www.climbing-up-the-walls.blog.onet.pl 😉 pozdrawiam serdecznie
Już zmieniam w linkach Ale właściwie dlaczego, ktoś Ci się włamał? 😉
No patrz, ja tubylcem nie jestem, a od „zawsze” mówię Św. Marcin 😛 Ale przyznaję się, daaawno temu dano mi fory. Pozdrawiam
No to już masz bliżej niż dalej do bycia „swoim” 😉 Ups, widzę, że ja tu sporej grupce fory dałam – a niech stracę 😉
Hej. Ja doszukałam się takiej informacji: rogale mają kształt podkowy, którą zgubił ów słynny koń św. Marcina. Pogrzebałam też troszki w życiorysie głównego bohatera. Zaintrygował mnie ten motyw z podzieleniem peleryny. Jak można było dać biedakowi pół pelerynki. Niewiele mu pomoże, a i sam Marcin z ową połówką za fajnie nie mógł wyglądać. Mógł mu od biedy dać CAŁĄ pelerynę. To wg mnie trochę tak, jakby oddać komuś jednego buta. Swoją drogą, gdyby nie te rodzynki do czasu do czasu, to rogale z białym makiem byłyby PRZE PRZE PRZE pyszne.
Tak, o tej podkowie wiem, ale już nie chciałam przytaczać całej historii, bo jak ktoś chce wiedzieć więcej, to i tak znajdzie, a tu by się zrobił kolos, a nie post 😉 Natomiast o pelerynie nie słyszałam, ale masz rację, wielkie poświęcenie to to nie było 😉 A rodzynki… hm, akurat w tym mi one nie przeszkadzają, chociaż ogólnie też niespecjalnie lubię. Mniami rogalik 😉
Kurcze miasto z historią i z tradycją to jest to… Ja niestety w pobliżu nie mam jakiegoś nadzwyczajnie przepełnionego tradycją miasta… No może oprócz Starego Sącza, ale to się bardziej z kultem religijnym kojarzy…Ja chcę do Torunia…. Dlaczego? bo mi się widoczki podobają. I TORUŃ ładnie brzmi…pozdrawiam i zapraszam azyja.blog.onet.pl
Ale za to masz blisko do gór – a ja tak kocham góry… Zresztą – wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Pozdrawiam!