Cegiełka piękna

Listopad podarował mi cudny dzień. Dzień ze wspaniałą, idealną do zadumy pogodą – bez słońca, bez deszczu, ciepło – tak jak lubię. Dzień z bogactwem liści na drzewach, które cichutko spadały na groby, swoją niepowtarzalną muzyką wygrywając refleksję nad tym, co się dzieje, gdy cmentarz pustoszeje. Światło, kolory i krzątający się ludzie. Poczucie wspólnoty. Spotkanie znajomych i rodziny.

I co z tego, że ktoś tam kogoś obgadywał, że zwracano uwagę na mój czy innych wygląd? Co z tego, że większość spełniała tylko swój obowiązek, żeby sąsiedzi nie gadali? Co z tego, że więcej tam było dulszczyzny niż melancholii i nostalgii?

Ten dzień nie zbawi świata, nie zmieni mentalności. Ale jeśli przynajmniej jeden raz w roku groby otulą kwiaty i ciepło zniczy –  w naszym życiu będzie chociaż odrobinę piękniej.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

46 odpowiedzi na „Cegiełka piękna

  1. zyjac_tym_co_bylo@onet.eu pisze:

    Mam nadzieję, że pod tą całą oprawą prosto z jarmarku, pod tymi wścibskimi spojrzeniami i niepochlebnymi słowami, mimo wszytko zostało coś z tego czym naprawdę powninien być ten dzień… I, że choć jedna na dwadzieścia osób stojąc nad grobem bliskich lub dalekich myślała o nich, za nich się modliła a nei odliczała czas do końca przysłowiowej minuty ciszy…

    • ~Czerwona pisze:

      Myślę, że mimo tego, co ludzie po sobie pokazują, w głębi duszy to święto ma dla nich znaczenie większe, niż myślimy…

  2. ~martooha pisze:

    ….a czy ja mogę się tylko z tym po prostu zgodzić?:)

  3. ~Forever_alone pisze:

    A u mnie dziś niby słońce ale okropnie zimno… Tak zimno, że nawet się myśleć nie chce. I znów mnie jakieś choróbsko łamię. Ech… Pozdrawiam

    • ~Czerwona pisze:

      U mnie teraz też chyba zimno, ale wcześniej pięknie i cieplutko. Chociaż to pewnie odczucie subiektywne 😉 Czyżby PMS dopadł? W takim razie ściskam!

      • ~Forever_alone pisze:

        Jak jest PMS to bez kija do mnie nie podchodzić bo zagryzę i zamamlam na śmierć :) Wycieczki po cmentarzach troszkę mi chyba zaszkodziły :)

  4. ~motylek pisze:

    może i masz rację… ja nie wiem, bo na cmentarz chodzę częściej niż raz do roku… pozdrawiam

    • ~Czerwona pisze:

      Ja rzadko chodzę, chociaż bardzo żałuję, że nie jestem tam częściej. To takie miejsce, gdzie się wyciszam, nie tylko dlatego, że tam leżą moi bliscy, ale też ze względu na ładną oprawę – cmentarz mieści się właściwie w lesie… Wczoraj jednak świętowałam głównie poza miastem, bo tam też mam rodzinę i tam już w ogóle rzadko bywam…

  5. ~Mela pisze:

    U mnie melancholia i nostalgia jednak wygrywają.A co do wyglądu grobów to faktycznie ten dzień w roku jest dla nich świętem niecodziennym.

  6. ~brasil, www.biologicznie-filmowo.blog.onet.pl pisze:

    zgadzam sie: za dużo w tym wszystkim narzekania na ludzi co przysłania piękno tego lampkowego święta 😉

  7. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    Szkoda jednak, ze w wiekszosci na pokaz otulaja ludzie w tym dniu groby kwiatami i zniczami … obrzydliwa licytacja i okazja do obgadania dawno niewidzianych znajomych badz czlonkow rodziny .. czasami wieksza wartosc ma zapalenie samotnego znicza w majowy wieczor …

    • ~Czerwona pisze:

      Nie wiem, czy w większości… Jak czytam blogi, to mi się wydaje, że wcale nie jest tak źle 😉 Zresztą w tym dniu zwyczajnie to po mnie spływa, cieszę się kwiatami i rozmyślam… :)

  8. ~małarurka pisze:

    Mnie tam nigdy nie interesuje co, kto, komu i dlaczego. Święto zmarłych to dla mnie niesamowita strawa duchowa. Lubię iść sama na cmentarz i nie patrzeć na nikogo wokół.

    • ~Czerwona pisze:

      Ja jeszcze nie byłam tam sama. Taki nieodgadniony lęk… A w święto to w ogóle nie da rady, całą rodziną jedziemy, więc… Lecz to mi w ogóle nie przeszkadza się zadumać.

      • ~małarurka pisze:

        U nas w rodzinie jest podział: tato na jeden cmentarz, mama na drugi bo są w innych miastach, potem mama jeszcze na trzecie w innym mieście a ja zostaję u nas w mieście i odwiedzam groby znajomych tak więc siłą rzeczy zawsze chodzę sama. Lubię to :-))

        • ~Czerwona pisze:

          My zwykle tylko na dwa cmentarze, jeden w mieście, a potem jedziemy ponad 100km do drugiego, więc nie musimy się rozdzielać 😉 Zresztą lubię to, zawsze jest miło, a w tym roku było też wyjątkowo wesoło 😉

  9. ~Katia pisze:

    A ja nawet nie mogłam iść do mojego brata w tym roku… Wyzdrowieję, to pójdę. Oj mówię Ci, zmęczona jestem… Buziaki :*

    • ~Czerwona pisze:

      Pójdziesz, jak będziesz mogła, no i wtedy nie będzie takiego tłoku, więc nawet lepiej… I nie żałuj operacji, na pewno pomoże, tylko musi minąć trochę czasu! Buziaki :)

      • ~Katia pisze:

        Trudno nie żałować jeszcze. Na coś innego się nastawiłam, to dlatego. W sumie to lekarze mnie nastawili. Ale może to i lepiej, że prawdę zataili. Za to znaleźć coś w necie o prodyskach graniczy z cudem! Rzeczywiście wybraniec ze mnie :O Ps. Co się kupuje lekarzowi, żeby mu podziękować za tą operację? Flachę jakąś lepsiejszą?

  10. monia.londyn@onet.eu pisze:

    mnie ominelo w tym roku, podobnie jak w tamtym. tak samo ze swietami bozego narodzenia… nie dostane urlopu, bo to czas wyprzedazy i nikomu nie daja. ja jeszcze jakos to znosze, robimy sobie wigilie ze znajomymi, ale rodzina w polsce . chociaz nie wiem jak to bedzie w tym roku, w poprzednim wigilia wypadala w dzien wolny od pracy…

    • ~Czerwona pisze:

      A jak w ogóle znosisz rozłąkę z rodziną? W moim odczuciu to by była chyba najbardziej doskwierająca rzecz w emigracji…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *