Cegiełka piękna

Listopad podarował mi cudny dzień. Dzień ze wspaniałą, idealną do zadumy pogodą – bez słońca, bez deszczu, ciepło – tak jak lubię. Dzień z bogactwem liści na drzewach, które cichutko spadały na groby, swoją niepowtarzalną muzyką wygrywając refleksję nad tym, co się dzieje, gdy cmentarz pustoszeje. Światło, kolory i krzątający się ludzie. Poczucie wspólnoty. Spotkanie znajomych i rodziny.

I co z tego, że ktoś tam kogoś obgadywał, że zwracano uwagę na mój czy innych wygląd? Co z tego, że większość spełniała tylko swój obowiązek, żeby sąsiedzi nie gadali? Co z tego, że więcej tam było dulszczyzny niż melancholii i nostalgii?

Ten dzień nie zbawi świata, nie zmieni mentalności. Ale jeśli przynajmniej jeden raz w roku groby otulą kwiaty i ciepło zniczy –  w naszym życiu będzie chociaż odrobinę piękniej.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *