Listopad podarował mi cudny dzień. Dzień ze wspaniałą, idealną do zadumy pogodą – bez słońca, bez deszczu, ciepło – tak jak lubię. Dzień z bogactwem liści na drzewach, które cichutko spadały na groby, swoją niepowtarzalną muzyką wygrywając refleksję nad tym, co się dzieje, gdy cmentarz pustoszeje. Światło, kolory i krzątający się ludzie. Poczucie wspólnoty. Spotkanie znajomych i rodziny.
I co z tego, że ktoś tam kogoś obgadywał, że zwracano uwagę na mój czy innych wygląd? Co z tego, że większość spełniała tylko swój obowiązek, żeby sąsiedzi nie gadali? Co z tego, że więcej tam było dulszczyzny niż melancholii i nostalgii?
Ten dzień nie zbawi świata, nie zmieni mentalności. Ale jeśli przynajmniej jeden raz w roku groby otulą kwiaty i ciepło zniczy – w naszym życiu będzie chociaż odrobinę piękniej.
Mam nadzieję, że pod tą całą oprawą prosto z jarmarku, pod tymi wścibskimi spojrzeniami i niepochlebnymi słowami, mimo wszytko zostało coś z tego czym naprawdę powninien być ten dzień… I, że choć jedna na dwadzieścia osób stojąc nad grobem bliskich lub dalekich myślała o nich, za nich się modliła a nei odliczała czas do końca przysłowiowej minuty ciszy…
Myślę, że mimo tego, co ludzie po sobie pokazują, w głębi duszy to święto ma dla nich znaczenie większe, niż myślimy…
….a czy ja mogę się tylko z tym po prostu zgodzić?:)
No co Ty, nie można się tak po prostu z czymś zgadzać 😉 Hehehe
eeeeeeeeeeech, i co ja teraz zrobię?;P
Udasz, że się nie zgadzasz? 😉
ależ tak nie mogę!:PP
Co za prostolinijna dziewczyna… 😉
A u mnie dziś niby słońce ale okropnie zimno… Tak zimno, że nawet się myśleć nie chce. I znów mnie jakieś choróbsko łamię. Ech… Pozdrawiam
U mnie teraz też chyba zimno, ale wcześniej pięknie i cieplutko. Chociaż to pewnie odczucie subiektywne 😉 Czyżby PMS dopadł? W takim razie ściskam!
Jak jest PMS to bez kija do mnie nie podchodzić bo zagryzę i zamamlam na śmierć Wycieczki po cmentarzach troszkę mi chyba zaszkodziły
Rozumiem dobrze te PMSowe przypadki 😉 No to w takim razie trzymaj się ciepło!
może i masz rację… ja nie wiem, bo na cmentarz chodzę częściej niż raz do roku… pozdrawiam
Ja rzadko chodzę, chociaż bardzo żałuję, że nie jestem tam częściej. To takie miejsce, gdzie się wyciszam, nie tylko dlatego, że tam leżą moi bliscy, ale też ze względu na ładną oprawę – cmentarz mieści się właściwie w lesie… Wczoraj jednak świętowałam głównie poza miastem, bo tam też mam rodzinę i tam już w ogóle rzadko bywam…
ja bywam kilka razy do roku, czasem częściej… a w takie święta jak obecne, chce mi się tylko płakać. jakoś nie umiem się cieszyć. tęsknota wygrywa.
Jak boli, to znaczy, że żyjesz…
U mnie melancholia i nostalgia jednak wygrywają.A co do wyglądu grobów to faktycznie ten dzień w roku jest dla nich świętem niecodziennym.
U mnie też wygrywają! Ale piękno mi w tym wydatnie pomaga
zgadzam sie: za dużo w tym wszystkim narzekania na ludzi co przysłania piękno tego lampkowego święta 😉
i witam poznańskiego biologa w sieci koleżanko po fachu 😉
No witam, podobnie jak Ty już się nie mogę doczekać, aż mi się napisze praca magisterska i jeszcze sama najlepiej oprawi i obroni 😀 Pozdrawiam towarzyszkę niedoli 😉
oprawic możemy ja ewentualnie same, ale z tą autoobroną to wyśmienity pomysł 😉
Opatentujmy ten pomysł 😉
em hem sie spoznilyscie;))
Proszę mi to pokazać na piśmie! ;P
jak to się spóźniłyśmy? ja nic wczesniej nie slyszalam o takowym pomysle… 😉
No właśnie Póki nie zobaczę, póty nie uwierzę 😉
tak! a co! bijmy się o swoje 😉
Na miejscu Lady zaczęłabym się bać 😉
Ostatnio zauważyłam taką tendencję, m.in. na blogach. W sumie mają rację, ale czasem myślę, że za bardzo się na tym koncentrują, zamiast na samym święcie. Aż tak im to przeszkadza…? Hm. Pozdrawiam!
Szkoda jednak, ze w wiekszosci na pokaz otulaja ludzie w tym dniu groby kwiatami i zniczami … obrzydliwa licytacja i okazja do obgadania dawno niewidzianych znajomych badz czlonkow rodziny .. czasami wieksza wartosc ma zapalenie samotnego znicza w majowy wieczor …
Nie wiem, czy w większości… Jak czytam blogi, to mi się wydaje, że wcale nie jest tak źle 😉 Zresztą w tym dniu zwyczajnie to po mnie spływa, cieszę się kwiatami i rozmyślam…
Mnie tam nigdy nie interesuje co, kto, komu i dlaczego. Święto zmarłych to dla mnie niesamowita strawa duchowa. Lubię iść sama na cmentarz i nie patrzeć na nikogo wokół.
Ja jeszcze nie byłam tam sama. Taki nieodgadniony lęk… A w święto to w ogóle nie da rady, całą rodziną jedziemy, więc… Lecz to mi w ogóle nie przeszkadza się zadumać.
U nas w rodzinie jest podział: tato na jeden cmentarz, mama na drugi bo są w innych miastach, potem mama jeszcze na trzecie w innym mieście a ja zostaję u nas w mieście i odwiedzam groby znajomych tak więc siłą rzeczy zawsze chodzę sama. Lubię to :-))
My zwykle tylko na dwa cmentarze, jeden w mieście, a potem jedziemy ponad 100km do drugiego, więc nie musimy się rozdzielać 😉 Zresztą lubię to, zawsze jest miło, a w tym roku było też wyjątkowo wesoło 😉
A ja nawet nie mogłam iść do mojego brata w tym roku… Wyzdrowieję, to pójdę. Oj mówię Ci, zmęczona jestem… Buziaki :*
Pójdziesz, jak będziesz mogła, no i wtedy nie będzie takiego tłoku, więc nawet lepiej… I nie żałuj operacji, na pewno pomoże, tylko musi minąć trochę czasu! Buziaki
Trudno nie żałować jeszcze. Na coś innego się nastawiłam, to dlatego. W sumie to lekarze mnie nastawili. Ale może to i lepiej, że prawdę zataili. Za to znaleźć coś w necie o prodyskach graniczy z cudem! Rzeczywiście wybraniec ze mnie :O Ps. Co się kupuje lekarzowi, żeby mu podziękować za tą operację? Flachę jakąś lepsiejszą?
Może i flachę, chociaż w sumie to chyba jego obowiązek i praca?… Będzie dobrze, musi! :*
Żeby pomóc to obowiązek. Ale żeby tą metodą, to akurat dobra wola. Są inne metody, tańsze. Buziaki! :*
Aha, chyba że tak… W takim razie ukłony dla tego pana, że nam tak ładnie Cię poskładał
Dokładnie Z flaszeczką w łapce najlepiej 😉
Tylko cii, bo go jeszcze o łapówkę oskarżą 😉
mnie ominelo w tym roku, podobnie jak w tamtym. tak samo ze swietami bozego narodzenia… nie dostane urlopu, bo to czas wyprzedazy i nikomu nie daja. ja jeszcze jakos to znosze, robimy sobie wigilie ze znajomymi, ale rodzina w polsce . chociaz nie wiem jak to bedzie w tym roku, w poprzednim wigilia wypadala w dzien wolny od pracy…
A jak w ogóle znosisz rozłąkę z rodziną? W moim odczuciu to by była chyba najbardziej doskwierająca rzecz w emigracji…