Dlaczego wcześniej nie pomyślałam, że boję sie drabin?
Może dlatego, że przez zdecydowaną większość życia myślenie przychodzi mi z trudem.
Zatrudniłam się do inwentaryzacji. Do? Czy na? Czy jaki-tam-kolwiek inny przyimek? Sru z tym.
I teraz mam nerwowe skurcze żołądka.
Płacą dobrze, ale co będzie, jak spadnę z drabiny?
Nie chcę znowu się połamać, jeny jak się boję!
Aaaa!
I fokle nie do końca wiem, jak to się tam robi. Jak to ja, zawsze sobie wynajdę tysiąc nieścisłości.
To szkolenie powinno trwać tydzień, a nie godzinę.
Nienawidzę wyzwań.
Nienawidzę nowej pracy.
Nawet jeśli ta praca ma trwać 2 dni.
A raczej 2 noce.
W dodatku znowu trzeba się ubrać jak żul, czego nie znoszę, bo czuję sie wtedy nieatrakcyjna, co przenosi się na moje zdolności (czy raczej pseudozdolności) zarówno umysłowe, jak i manualne.
A o tej porze owe zdolności będą już i tak nadwątlone.
Co to będzie…
W dodatku dzisiaj znalazłam w moim Wielkim Regałowym Bałaganie książkę od A.
Nie oddałam wtedy, gdy wszystko oddawałam i mam dylemat, jak to teraz zrobić.
Wysłać?
Głupio trochę.
To będzie wyglądało, jakbym mu się chciała przypomnieć czy coś – czyli żałośnie.
Kurna no…
W dodatku w tym tygodniu chyba się muszę rozparcelować, bo cholera jeszcze robię laurki, no i mam zajęcia. Z jednej nocki pojadę prosto na uczelnię. Full wypas.
Kiedy ja się najem???
Dlaczego wcześniej nie pomyślałam…
Może dlatego, że gdybym pomyślała, to bym sobie teraz pluła w brodę?
Jezu, pozwól mi zrozumieć samą siebie…
-
Najnowsze wpisy
Najnowsze komentarze
- ~M. o Męki dorosłości
- ~Zapałka o Męki dorosłości
- ~M. o Dekada
- ~Czerwona o Dekada
- ~M. o Dekada
Archiwa
- Październik 2018
- Listopad 2017
- Maj 2017
- Październik 2016
- Kwiecień 2016
- Grudzień 2015
- Listopad 2015
- Czerwiec 2015
- Luty 2015
- Sierpień 2014
- Kwiecień 2014
- Grudzień 2013
- Wrzesień 2013
- Lipiec 2013
- Marzec 2013
- Grudzień 2012
- Listopad 2012
- Październik 2012
- Wrzesień 2012
- Sierpień 2012
- Lipiec 2012
- Czerwiec 2012
- Maj 2012
- Kwiecień 2012
- Marzec 2012
- Luty 2012
- Styczeń 2012
- Grudzień 2011
- Listopad 2011
- Październik 2011
- Wrzesień 2011
- Sierpień 2011
- Lipiec 2011
- Czerwiec 2011
- Maj 2011
- Kwiecień 2011
- Marzec 2011
- Luty 2011
- Styczeń 2011
- Grudzień 2010
- Listopad 2010
- Październik 2010
- Wrzesień 2010
- Sierpień 2010
- Lipiec 2010
- Czerwiec 2010
- Maj 2010
- Kwiecień 2010
- Marzec 2010
- Luty 2010
- Styczeń 2010
- Grudzień 2009
- Listopad 2009
- Październik 2009
- Wrzesień 2009
- Sierpień 2009
- Lipiec 2009
- Czerwiec 2009
- Maj 2009
- Kwiecień 2009
- Marzec 2009
- Luty 2009
- Styczeń 2009
- Grudzień 2008
- Listopad 2008
- Październik 2008
- Wrzesień 2008
- Sierpień 2008
- Lipiec 2008
- Czerwiec 2008
- Maj 2008
- Kwiecień 2008
- Marzec 2008
- Luty 2008
- Styczeń 2008
- Grudzień 2007
- Listopad 2007
- Październik 2007
- Wrzesień 2007
- Sierpień 2007
- Lipiec 2007
- Czerwiec 2007
- Maj 2007
Meta
Ja wlazenie na drabiny tez sie boje, ale na tej inwentaryzacji bedziesz miala pewnie najstabilniejsza drabine z mozliwych, jestem pewna nie ubieraj tylko klapek i bedzie ok 😉
Dzięki, mam szczerą nadzieję, że Twoje słowa okażą się prorocze… Na wszelki wypadek wykupiłam dodatkowe ubezpieczenie 😉
Ty kochana zrób badania wysokościowe! I słuchaj zapałki-nie ubieraj klapek a tym bardziej na obcasie!
Mam troszkę lęk przestrzeni, ale po górach chodzić mogę 😉 Natomiast drabiny zawsze wydają mi się takie niestabilne… Oczywiście wezmę pełne buty, chociaż właśnie sobie przypomniałam, że mam w nich za długie sznurowadła ;D Chyba skrócę, przezorny zawsze ubezpieczony 😉
bez paniki – dasz radę. Czasem nie ma co myślec, bo od tego głowa boli:-) Inwentaryzacji dasz radę… a co z książką zrobić to nie wiem, skoro się o nią nie upomniał jeszcze to znaczy, że nie jest mu dozycia koniecznie potrzebna;-)
To może ja tę książke potraktuję jako rekompensatę za miesiące cierpienia? 😉 Marna to rekompensata, ale zawsze hihi. A co do inwentaryzacji – powoli się uspokajam; najwyżej dostanę ataku paniki i mnie odwiozą do domu 😉
ja Ci dam atak paniki! (mam nadzieję, że nie będziesz się bała drabiny ze strachu przede mną;-)) A tak poważnie – będziesz musiała wychodzić jakoś szczeólnie wysoko?
Nie wiem… Chyba nie jakoś ekstra, ale sam fakt, że po drabinie… No nic. Jeśli nie wrócę, to będzie wiadomo, co mnie spotkało 😉 Tfu tfu!
drabina Cię nie zabije wierz mi. prędzej zrobisz to Ty sama 😉 no a teraz wdech i wydech i uśmiech na twarzy proszę! no już już nie ociągamy się! będzie dobrze, zobaczysz
Pocieszające 😉 Ok, ok, już się śmieję, dzięki
zawsze do usług
I wzajemnie!
Będzie dobrze, głowa do góry! Na poprawę nastroju polecam zjeść trochę czekolady (ponoć powoduje wydzielanie jakiegoś hormonu szczęścia) plus jakiś lekki film lub lektura. Możesz sobie też pomarzyć, co sobie kupisz za te ciężko zarobione PLN-y. I pamiętaj-lepiej wchodzić na drabinę niż przechodzić pod nią (taki jest chyba przesąd). Acha-jeszcze jedno-na podstawie Twoich postów i jednego ze zdjęć stwierdzam, że nie masz się co martwić o swój wygląd w czasie tej pracy-jak to mówią-ładnemu we wszystkim ładnie!Miłej niedzieli.
Dziękuję Niestety na lekturę czy inny relaks nie ma czasu – działam dziś na 2 etaty 😉 Ale za to już wiem, na co wydam pieniążki – na kurs florystyczny – stopień zaawansowany 😀 Czyli coś mega fantastycznego. Więc chyba jednak warto się troszkę przemęczyć… Tymczasem mykam na wybory; wprawdzie wciąż nie wiem, na kogo głosować, ale to wyjdzie w praniu 😉 Pozdrawiam słonecznie!
ja tam codziennie pomykam na drabinie w moim stockroomie, i nigdy jeszcze nie spadlam, puk puk, odpukac w niemalowane. wyluzuj i bedzie dobrze:)
Z tym wyluzowaniem masz rację – tak samo wszak jest z nartami 😉 No i gorzej niż w poprzedniej pracy nie będzie, to pewne. Pozdrawiam specjalistkę od drabin 😉
Ja też nie łazę po drabinach…
Ja na ogół też nie, ale zrobiłam wyjątek i przeżyłam 😉
hard core życiowy to coś, co strzelce lubią najbardziej, nawet jesli przeklinają wczesniej swoje decyzje! trzymaj się Maleńka:*
Bo potem się zwykle okazuje, że jest fajnie 😉
Czasami paradoksalnie zrozumieć samego siebie…
Gdy się ma tyle sprzeczności w sobie, to bywa ciężko… A może wszyscy tak mają?
tylko nie w szpilkach blagam!! a ksiazke zostaw bedzie chcial to sie zglosi po nia sam. po co ty mas sie zawse poswiecac?
W sumie racja Niech upadnie mordą i spada! 😀
Książkę położyć należy na półkę z powrotem. I nie wracaj do niej wcześniej jak za rok, albo za lat dziesięć, albo i nigdy. Będziesz wiedziała – kiedy jest „ten czas”. Słowo „inwentaryzacja” budzi moje największe obrzydzenie i najbardziej pierwotny, głęboki sprzeciw. Fuj. Pozdrawiam
Wiesz co, było nawet całkiem fajnie. W każdej pracy dużo chyba zależy od ludzi, bo robota sama w sobie faktycznie średnia… W środę starcie nr dwa, mam nadzieję, że równie udane. A za radę dziękuję, zapewne skorzystam 😉 Pozdrawiam!
Nie zakładaj klapek jak ktoś słusznie zauważył… Upnij włosy i i załóz spodnie… Byle nie za lużne… I kup zapas red bulla… Powodzenia!
Udało się nawet bez red bulla – wystarczyła fajna ekipa 😉 W środę idziemy znowu – oby było równie fajnie