Stan zupełnie zwyczajny

Dlaczego wcześniej nie pomyślałam, że boję sie drabin?
Może dlatego, że przez zdecydowaną większość życia myślenie przychodzi mi z trudem.
Zatrudniłam się do inwentaryzacji. Do? Czy na? Czy jaki-tam-kolwiek inny przyimek? Sru z tym.
I teraz mam nerwowe skurcze żołądka.
Płacą dobrze, ale co będzie, jak spadnę z drabiny?
Nie chcę znowu się połamać, jeny jak się boję!
Aaaa!
:(
:(
I fokle nie do końca wiem, jak to się tam robi. Jak to ja, zawsze sobie wynajdę tysiąc nieścisłości.
To szkolenie powinno trwać tydzień, a nie godzinę.
Nienawidzę wyzwań.
Nienawidzę nowej pracy.
Nawet jeśli ta praca ma trwać 2 dni.
A raczej 2 noce.
W dodatku znowu trzeba się ubrać jak żul, czego nie znoszę, bo czuję sie wtedy nieatrakcyjna, co przenosi się na moje zdolności (czy raczej pseudozdolności) zarówno umysłowe, jak i manualne.
A o tej porze owe zdolności będą już i tak nadwątlone.
Co to będzie…
W dodatku dzisiaj znalazłam w moim Wielkim Regałowym Bałaganie książkę od A.
Nie oddałam wtedy, gdy wszystko oddawałam i mam dylemat, jak to teraz zrobić.
Wysłać?
Głupio trochę.
To będzie wyglądało, jakbym mu się chciała przypomnieć czy coś – czyli żałośnie.
Kurna no…
W dodatku w tym tygodniu chyba się muszę rozparcelować, bo cholera jeszcze robię laurki, no i mam zajęcia. Z jednej nocki pojadę prosto na uczelnię. Full wypas.
Kiedy ja się najem???
Dlaczego wcześniej nie pomyślałam…
Może dlatego, że gdybym pomyślała, to bym sobie teraz pluła w brodę?
Jezu, pozwól mi zrozumieć samą siebie…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *