Ile razy można się żegnać?
Często gdy rozmawiam na gg czy nawet normalnie, ma miejsce taka scenka:
– Dobra, mykam. Trzymaj się ciepło, do poniedziałku!
– No hej, pa!
– A kiedy będziesz w Poznaniu?
– Wiesz, może w weekend.
– To się jakoś musimy zgadać.
– No jasne! Do zobaczenia, papa!
– No pa!
– A słuchaj, słyszałaś o tej imprezie K.?
– No, ale nie mogę iść.
– Szkoda… No to pa!
– A Ty idziesz? Papapaa
– Tak, tylko nie wiem, co mu kupić na te urodziny… No nic, do zobaczonka!
– Słuchaj, a może się złożymy? Bo ja też powinnam, nawet jak nie idę… Daj znać, co i jak. Buziaki!
– Ok, jasne, nie ma problemu. Jeszcze zadzwonię. Albo może pójdziemy razem do Ikei i tam czegoś poszukamy? Np. w poniedziałek? Papapapaa
– W poniedziałek nie dam rady, wiesz, spotykam się z…
Po czym zdarza mi się jeszcze gadać z taką osobą pół godziny.
Ciekawe. Czy sam fakt żegnania się podświadomie wyzwala w nas chęć przekazania jak największej ilości informacji?
Słyszałam, że nasz naród przoduje w takich pożegnaniach bez końca. Ja w każdym razie przoduję na pewno 😉
I ja 😉 Przez telefon również 😉 Ciekawe na czym to polega Buziak!
Ja zwłaszcza przez gg, aż mi normalnie przykro, jak mój rozmówca od razu po „papa” odchodzi 😉
Ja nie mam gg. Ale na innych komunikatorach mam to samo. No bo jak tak można? Papa i koniec? 😉
No właśnie. Jedno papa to niemal zniewaga 😉
A to ciekawe……
No, ale myślę, że milutkie 😉
Ja też… Ktoś próbuje odłożyć słuchawkę a ja dalej swoje…. Najgorsze są smsy… Czasem to trzeba sobie wręcz napisać „bez odbioru”, żeby cześć stało sie końcem rozmowy… Na gg tak samo:) Kogoś już dawno nie ma a ja dalej pisze i pisze….
Hihih, no ja też A niektórzy z kolei mają odwrotnie – wychodzą z gg bez słowa pożegnania, nawet głupiego „cześć”… To ja już wolę przegięcia w drugą stronę 😉
a jak się skończą słowa, wysyłam buźki, machające łapkami, wypluwające serca, przytulające itpa papapapapappapapapaa piszę po raz setny…no tak szkoda się żegnać, kiedy dobrze się rozmawiało;)
Mam dokładnie to samo 😉 Też pełno całusów, buziek z kwiatkami blabla 😉 Ale wychodzę z założenia, że dla rozmówcy to też jest miłe…
jakbym czytała swoją rozmowę 😉 myślę, że w momencie pożegnania przypominają się nam różne rzeczy, o których zapomnieliśmy powiedzieć… może to na tej samej zasadzie jak w przypadku, gdy czegoś nie możemy sobie przypomnieć, idziemy do kogoś o pomoc i kiedy już pytamy się tej osoby, od razu nam się przypomina. ja tak mam 😉 chociaż czy można to porównać to ja nie wiem… ;))
Na zasadzie przekory, możliwe. Ciekawe, czy istnieje jakieś naukowe tego wytłumaczenie…
W niektórych krajach wielkim nietaktem jest rozpoczynanie rozmowy – jeśli chcesz się za moment żegnać. Wychodzą tam z założenia, że skoro rozpoczynasz rozmowę, podchodzisz do kogoś, zagajasz – to znaczy, że masz czas na to spotkanie, że liczysz się z tym, że następnych kilkadziesiąt minut, może więcej spędzisz ze spotkaną osobą. Cóż, co kraj to obyczaj 😉 Aha, też tak „mam” jak Ty – często :)) Pozdrawiam
Z jednej strony dość sensowny obyczaj, ale z drugiej często nie daje się rady wyskrobać tyle czasu, więc z wieloma ludźmi nie miałoby się szans na podtrzymanie kontaktu… Swoją drogą widzę, że znasz się na takich turystycznych ciekawostkach, fajnie
oj, przez telefon tez czasem trudno się rozstać;-)
A gdy się ma w perpektywie dłuższą rozłąkę, to już fokle pożegnanie trwa tyle, co rozmowa 😉
Potwierdzam, faceci też tak mają. Właśnie to telefonicznie po raz kolejny sprawdziłem… Jakby słowo”cześć” czy też inna wyartukułowana forma chęci zakończenia rozmowy powodowała otwarcie klapki (klepki 😉 w głowie z informacją-jeszcze powiedz o tym… Dziwne to, ale tak to już jest. Pozdrawiam!
A mnie właśnie w tej chwili „zgasił” kolega, którego spytałam przez gg, na jaką godzinę mamy zajęcia. Odpowiedział, podziękowałam, a on zamiast jakiegoś „nie ma sprawy, a w ogóle co słychać”, walnął ni stąd, ni zowąd tylko „papa” i poszedł 😉 Widać wyjątek bez klapki, potwierdzający regułę 😉 Pozdrawiam urlopowicza