Hasło na dziś brzmi: oby upadł mordą na jeża.
Chodzi w sumie tylko o to, że kończą mi się wakacje, podczas których nie zrobiłam nic, co sobie zaplanowałam, nigdzie nie wyjechałam na dłużej i dalej, właśnie w tej chwili mam PMS, ochotę na seks, której nie mam na kim wyładować, i do cholery ciężkiej nadal nie wiem, co z moim komputerem. Czy już na wieki tak zostanie? Jezu, gdzie jest moja muza, moje filmy, moje gg i moje zdjęcia, i fokle nocne pisanie????????????
Niech ten pseudonaprawiacz odda mi kompa sprawnego i to natychmiast albo upadnie mordą na jeża.
Niech moja koleżanka, która jest głupia, rany jaka głupia, upadnie mordą na jeża, cholerna primadonna skrzywdzona przez los.
Niech tacy jedni, co to dla nich miernikiem życiowego sukcesu jest to, że nigdy nie weszli do Biedronki – upadną mordami na jeże.
Niech głupi faceci, którzy się do mnie przyklejają nie wiadomo czemu, a potem nie chcą odczepić, upadną mordami na jeże.
Niech ludzie, którzy najpierw obiecują wspólne wakacje, a potem bez słowa zmuszają mnie do wypchania się sianem upadną mordami na jeże!
Niech ta jedna suka z mojej byłej pracy upadnie mordą na jeża. Albo na całe stado jeży, oj tak.
Niech ci wszyscy światowi i bogaci ludzie bez problemów egzystencjonalnych upadną mordami na jeże.
I przede wszystkim niech A. za mój samotny PMS upadnie mordą na jeża.