Słowo na niedzielę vol.2

No to lecimy dalej z tym koksem:

1. Było o rozstaniu na poważnie, więc teraz troszkę mniej poważnie. Kiedy A. powiedział już swoje, a ja roniłam łzy, okazało się, że rozpętała się burza wielolecia. Cały świat płakał po naszym związku, ale rzecz nie w deszczu, a w tym, że miałam otwarte okno. I się pozlatywały wszystkie muszki, komary, komarnice, ćmy i takie tam. A. spojrzał w sufit i z troską zauważył, że naleciało pełno świństwa. Więc ja, choć wciąż w trakcie popisu boleści, odruchowo wybulgotałam: „Zabij…” Tym sposobem nasze rozstanie stało się niepowtarzalne. No bo chyba rzadko się zdarza, żeby chłopak na pożegnanie szlachtował swojej byłej dziewczynie insekty?

2. Kobiety naprawdę mają skomplikowany tok myślenia. Któregoś dnia tata zapytał się mamy, czy są jeszcze pomidory, bo zjadłby jakiegoś. Na to mama: „Weź sobie lepiej herbaty”.
??

3. Napisałam raz do koleżanki smsa o godzinie 23. Wiedziałam wprawdzie, że będzie spać, bo następnego dnia musiała wstać o 4, ale sprawa dotyczyła ewentualnego spotkania w tym dniu, więc zdecydowałam, że wyślę, bo pewnie nie usłyszy i przeczyta rano. Po chwili odpisała: „Laska obudziłaś mnie! Wątpię, żebym dała radę jutro zrobić cokolwiek oprócz prania”.
Konsternacja. Prania…? Jakiego PRANIA?? Kto jak kto, ale ona jest akurat ostatnią osobą, po której bym się spodziewała tak specyficznych zamiłowań, zwłaszcza po męczącym dniu…
Na szczęście mój mózg po chwili zaskoczył, że chodziło o SPANIE; inaczej z tego zdumienia chyba bym prędko (nomen omen) nie zasnęła.
Uwielbiam słownik T9.

4. Tydzień temu, jak zresztą codziennie, zaparzyłam sobie herbatkę. W przewidywaniu rozkoszy przechyliłam szczodrze kubek i wlałam w siebie wielki łyk, po czym o mało nie puściłam bełta z obrzydzenia. Co do…?!
Poleciałam przeprowadzić śledztwo.
Powąchałam wodę z czajnika. Powąchałam szklankę. Powąchałam liście w torebce.
Smutna prawda zwaliła mnie z nóg. Nasza herbata pachniała jak WĘDZONKA.
A raczej śmierdziała. Nie żebym miała coś przeciwko wędzonce, ale jej aromat niekoniecznie kojarzy się z napojem bogów…
I ty, Brutusie, przeciwko mnie?!
A mama kupiła tego aż dwie paczki… Życie to pasmo udręk.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *