Nie ma nic lepszego niż facet, który ma urodziny tuż po mnie, stwierdziłam właśnie. Początkowe przerażenie, spowodowane powinnością obdarowania Strzelca prezentem nie tylko z okazji Bożego Narodzenia, ale również przyjścia na świat (wieki temu), zostało niniejszym poskromione poprzez mój naturalny poznański zmysł gospodarności i oszczędności. Mianowicie obmyśliłam prezent, który nie bije po kieszeni, ba, ujmuje wysiłku umysłowego nie tylko mnie, ale i jemu – co przy odpowiedniej interpretacji dowodzi dodatkowo, jaka to ja troskliwa jestem i fokle – no i jest jednocześnie prezentem i dla mnie.
Innymi słowy – kupuję Strzelcowi na urodziny bilet do kina. A on kupuje bilet do kina na moje urodziny. Oczywiście doszliśmy do porozumienia, że idziemy na ten sam film i w ten sam dzień. Prawdopodobnie w jego święto, ale niech tam stracę, wystarczy, że dołoży popcorn do zestawu 😉
I tym sposobem nie ma już odwrotu: musicie przyznać, że jestem geniuszem. 😀