Z ciekawostek badacza w ciągu: dziś wirówka miała fanaberie i odmawiała współpracy. Nie spodobały jej się obroty 15tys, wolała 10tys.
W domu zaś zaprotestował komputer. Włączyłam muzykę, a tu w głośnikach cisza. Kombinowałam z kabelkami, dociskałam je, przekręcałam – nic. Komp pokazywał, że muzę gra, a głośniki milczały. Podłączyłam więc inne, i zonk – ni ma muzy. Nadal. Żesz… Zupełnie nie wiedziałam, co o tym myśleć. W końcu stwierdziłam, że to komp. -> reset. Po resecie usłyszałam wreszcie w głośnikach powitalną melodyjkę, ale na tym skończyła się radość, bo nic poza tapetą się nie ukazało, a powinno, rzecz jasna. -> reset. I nic, ciemność. No to wyłączam na chama, a potem włączam. Jak mi nie zacznie wyć… Rany boskie! Musiałam całkiem od prądu wyłączyć, bo by tak chyba wyło do skończenia świata. Nie wiem, co mu odwaliło. Wczoraj to rozumiem, gorąco było i monitor miał prawo zamiast obrazu pokazać mi szereg oczojebnych pasków, w dodatku ruchomych. Ale dziś to już ewidentnie kaprys. Po całej akcji zostawiłam go w spokoju, poszłam na zakupy, na szczęście jak po powrocie z drżeniem serca włączyłam, to już było ok, tylko mnie poinformował, że system został przywrócony po „poważnym problemie”. No bym się nie domyśliła, w życiu ;P
Przedmioty mają widzimisię, to ja życzenie. Marzę o położeniu się przy kimś niezwykłym na trawie i patrzeniu w gwiazdy. To takie moje marzenie permanentne, najchętniej do spełniania codziennie. Niestety ostatnio tak leżałam chyba rok temu i nie zanosi się na przerwanie tejże abstynencji…
What am I to do
Brothers from another planet
Y’all know the truth
Morcheeba „Big Calm”