Psycho-deli(ry)cznie

Śniło mi się ostatnio, że miałam się bzykać z… Hitlerem. I czułam się podle, wiedziałam, że to jakieś takie cholera niestosowne, ale wiedziałam też, że muszę to zrobić i w sumie już dawno nie robiłam, i… Się chwała Bogu obudziłam. Ble, no ja nie wiem naprawdę, skąd mi się to bierze. Zwłaszcza że nie odczuwam ostatnio najmniejszego popędu. I fokle nawet gdybym odczuwała… No jakże to, no, ze zbrodniarzem…

Chociaż przyznać się muszę, że już jako dziecko czerpałam z niezwykle brutalnych środków, i to na jawie. Zwykle z „Dynastii” :) Źródło wiedzy o życiu, zaiste. Kiedyś mój tata z przerażeniem odkrył, jak po wyjątkowo emocjonującym odcinku beształam swoją lalę typowo dziecinnym „ty suko!”. Ja z kolei do dziś pamiętam, jak knułam w swoich zabawach modelowo telenowelowe intrygi. Najczęściej moje lalki dorabiały się brzucha z niewiernym Kenem, który w nikczemnym akcie dowalenia im na zasadzie „najlepszą obroną na zarzuty o zdradę jest atak” okraszał je mianem „dziwek i nic niewartych maszkar”, w niepojętym szale zrzucał z wyimaginowanych schodów, po czym, gdy uświadamiał sobie, jakiego bezeceństwa się dopuścił, zbiegał z nich niczym Rhett Butler do Scarlett, zaś one (lale, nie schody) wyjawiały wówczas prawdę o swym stanie, dalej padały zemdlone, dorabiając mu wyrzutów sumienia, roniły i nie chciały go znać, i on się kajał wieki całe. Rajuuuu jaką mi to przyjemność sprawiało! Tak, zawsze miałam zapędy feministyczne. O ile oczywiście można nimi nazwać wymyślanie dramatów życiowych. No ale po zbrodni zawsze była kara. Kara dla faceta, ma się rozumieć. Moralizatorstwo mam we krwi 😀

Co jeszcze pamiętam z dzieciństwa… Ooo, pułapkę. Na pijaka. Mieliśmy piętro wyżej sąsiada, który się ubzdryngalał co i rusz, więc nas, grupkę dzieciaków, to jakoś wkurzyło i postanowiliśmy go nastraszyć. Ambitny plan zakładał zrobienie okrutnej wielkiej sieci rybackiej i uwieszenia nad windą, wraz z wiadrem z wodą, by pijak popamiętał na wieki. Jakoś nie interesowało nas, czy skojarzy ową makabreskę ze swoim alkoholizmem, dla nas sprawa była oczywista. Niestety – albo raczej stety bardzo – skończyła się falstartem, na szczęście nie na naszych np. rodzicach. Chociaż hałasu narobiła i zdaje się, że nieco musieliśmy się tłumaczyć…

Kiedyś wpadło nam też do głowy nagranie swojej zabawy na kasecie magnetofonowej. Dla potomnych. Scenariusza mieliśmy początek, resztę improwizowaliśmy. Za skarby świata nie pamiętam, co my tam za historię ułożyliśmy, ale wiem na pewno, że jeden kolega stracił w pewnym momencie wątek i wenę, w związku z czym ratował się wymówką w postaci pójścia do łazienki. Dla realizmu wpletliśmy więc i to, zatem z całej kasety zarówno moja, jak i mojej dziecięcej paczki rodzina do tej pory przypomina sobie jedynie nagrany dźwięk… spłuczki oraz lejącej się do kibla wody.

No i jak tu nie mieć zniszczonej psychy?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

38 odpowiedzi na „Psycho-deli(ry)cznie

  1. ~Mario pisze:

    Pierwszy!! 😀 Ja płakałem na Pokemonach, chociaż wcale nie byłem już wtedy taki całkiem mały 😀 Dynastia jakoś mnie nie interesowała, wolałem Anime i filmy o strażakach. Później z bratem walczyliśmy niczym Songo z Vegetą – do dziś biedaczek ma bliznę na podbródku 😀 😀 Byłem Ci ja krzepkim dzieckiem.Ja mam ten problem, że moje dzieciństwo jakoś zupełnie uleciało z mojej pamięci. To dziwne, ale tak jest. Mam jakieś urywki jedynie 😛 Pamiętam za to naszą świnkę morską, która dokonała rentgena swojego gryzoniowatego za pomocą… kabla do telewizora. Ślicznie się zaświeciła. O dziwo – po pierwszym zesztywnieniu ożyła i pobiegła przed siebie wprost na ścianę. Ale to w ogóle było dziwne stworzenie :)

    • ~Czerwona pisze:

      Z Pokemonów wiem tylko, że był taki żółty, i na tym się moja wiedza kończy ;D Kochałam japońskie kreskówki, gdy była moda na tę mangę (czy anime, zawsze mi się myli) o piłce nożnej, siatkówce i tę jeszcze inszą, romantica taka, o tych ludziach ze skrzydłami, którzy walczyli z ludźmi na ziemi za pomocą robotów, a ich jakaś księżniczka czy ktoś dokonała mezaliansu z człowiekiem właśnie 😉 Pamiętam, że kiedyś tak się zapatrzyłam w te bajki, iż zapomniałam pójść na lekcję angielskiego, taką dodatkową, i koleżanka po mnie leciała z domu, bo już nauczycielka czekała ;D Swoją drogą strasznie brutalne te bajki były… A z takich długodystansowych to tylko „Ghost in the shell” widziałam, i uwielbiam! Muzykę zwłaszcza. Co do dzieciństwa samego w sobie to jednak sporo pamiętam, ale z kolei kompletnie nie pamiętam tych wszystkich piosenek, które się wtedy śpiewało lub które mi rodzice śpiewali. Teraz wraz z siostrzenicą i siostrzeńcem na nowo odkrywam każdą piosenkę, czując się przy tym jak dziecko tym bardziej, że znowu śpiewa mi mama i siostra ;DBiedna świnka. Ale przeżyła. Ciekawe, czy tyle samo szczęścia miały pogrzebane przez koleżankę mojego kumpla dwa żółwie, które nieopatrznie zasnęły na zimę… 😉

    • ~wiedzma pisze:

      Jaki pierwszy! Ja bylam pierwsza ale gdzies wcielo moj komentarz (a to co w nim bylo mam nadzieje , ze nie trafilo na bloga jakiegos dziecka bo o seksie bylo 😉 a moze to cenzura??? W kazdym razie- ja sie ciesze ze nie tylklo ja wariatka jestem :) A sny? O te to sa boskie- ostatnio snilo mi sie , ze bzykalam sie z Jacykowem , ktory byl KOBIETA %*$£%%* i zeby bylo smieszniej to w trakcie (bzykania) przylaczyl sie do nas moj mezus… A i lalki tez mordowalam i nawet molestowalam za pomoca Misiow (za moich czasow Kena mozna bylo znalezc jedynie w peweksie). I teraz to sie zastanawiam jak ot sie stalo , ze z takei jbestii taka fajna i spokojna babka wyrosla?

  2. ~ciemna pisze:

    Jezu ja też się nagrywałam na kasetę, zawsze molestowałam Ojca abym mogła z nim przeprowadzić wywiad, ewentualnie gadałam o rzeczy co mi zostało do dzisiaj 😉 Zresztą lalki tez zeszmacałam dopiero potem się przekonałam,z ę dokonywałam in vitro bo moje lalki nie miały narządów niezbędnych ;P

    • ~Czerwona pisze:

      Ja wywiady przeprowadzałam sama ze sobą, zawsze byłam jakąś sławną osobistością, w późniejszym wieku to nawet Noblistką ;D I do dziś mi zostało, że gadam do lustra, ale teraz głównie wtedy, gdy chcę poćwiczyć angielski ;D

  3. ~motylek pisze:

    haha 😀 z lalkami to miałam podobnie- tez wymyślałam najrozmaitsze scenariusze i też pod wpływem telenowel 😉 ale filmów nie kręciłam, tylko śpiewałam i nagrywałam się na kasety 😀 nawet miałyśmy z koleżanką specjalny mikrofon 😀 eh to były czasy 😀

    • ~M-a pisze:

      chyba powinnam zacząć podpisywać się… M-a 😀

      • ~Czerwona pisze:

        Ja też nie kręciłam, kto w tamtych czasach by miał kamerę 😉 Śpiewać też śpiewałyśmy, i to już w liceum, hahaha, tylko że wtedy to już rocka wyłyśmy, chyba raz nawet metal jakiś parodiowałyśmy… Tzn. wtedy to nie była dla nas parodia, ale z perspektywy czasu… ;D Hm, no podpisuj jak wolisz, chociaż dla mnie jesteś już na wieki Motylem 😉

        • ~motylek pisze:

          nie no w sensie, że nawet nie udawałam, że kręcę 😉 mam wrażenie, że tyle było kiedyś pomysłów na życie, tyle planów, a teraz? przynajmniej w moim przypadku jest coś nie halo…

          • ~Czerwona pisze:

            Wydaje Ci się, bo po prostu masz gorszy czas w życiu. Tak naprawdę na marzenia (nie plany, bo te nigdy nie wypalają) zawsze jest czas! Tylko nie zawsze mamy możliwość to zauważyć. Czasem musi stać się coś wręcz… wstrząsającego, trudnego, by odkryć przed nami na nowo radość życia. Tzn oczywiście żadnych wstrząsów Ci nie życzę 😉 Sama jeszcze się tego wszystkiego uczę, ale wierzę, że będzie lepiej, że naprawdę nie mam pojęcia, co mnie może spotkać i że będzie tego bardzo wiele. Wiem, że nie będą to same dobre rzeczy, ale na pewno będą ciekawe 😉

          • ~M-a pisze:

            to ja zazdroszczę podejścia pozytywnego do życia :) podziel się trochę tą nadzieją…

          • ~Czerwona pisze:

            Właśnie się staram :) Dzisiaj, jak już rano mnie zaczynała brać chandra, włączyłam sobie taneczną muzykę na full i tańcowałam z kanapką w dłoni 😉 Polecam ;D

  4. ~Mela pisze:

    Ach, Ty Skarbnico pomysłów wszelakich;) Z lalkami miałam podobnie, historie co najmniej dziwne były ich udziałem, ale w sumie wtedy to nie miało żadnego znaczenia, teraz wlaściwie też nie;)

  5. ~misolka pisze:

    No i w snach powracają później jakieś resztki świadomości z dzieciństwa :) Zwłaszcza bo tych niewiernych Kenach 😀

  6. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    Szczerze powiem, że największe wrażenie zrobił na mnie seks z Hitlerem 😉 reklama podobno taka jakaś była w tv, prawda? Może Ty taka podatna jesteś na tę tv nieszczęsną, że co obejrzysz to w pamięć zapada na wieki? ;-))

    • ~Czerwona pisze:

      Hm, chyba nie, bo nie kojarzę jej zupełnie :) Ale mnie pocieszyłaś, czuję ulgę, że nie tylko ja wpadam na tak głupawe pomysły :)

      • ~zapałka pisze:

        Ta reklama niepolska była chyba, jakiś czas temu na onecie o niej pisali, że wzbudziła masę protestów, to chyba chodziło o AIDS? Nie pamiętam, ale na pewno seks z Hitlerem tam był. Kurcze, już prawie północ i jak jeszcze chwilę o seksie z nim pomyślę to i mnie się przyśni .. dam znać jutro 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Haha, ja jak chcę, żeby mi się coś nie przyśniło, to myślę o tym intensywnie, jakoś dziwnie mój mózg woli się produkować z bzdur, o których pomyślę może parę sekund w ciągu dnia. Chociaż słowo Ci daję, że o seksie z Hitlerem nie myślałam wcale! ;D

  7. ~hanibal pisze:

    Czerwona, co Ciebie tak na wspominanie dziecięcych lat wzięło? 😀 Czyżby zbliżający się koniec roku Cię nastroił?:) Sentymentalnie jakoś dziś u Ciebie.

    • ~Czerwona pisze:

      Oj tak, do tego snu mam zaiste sentyment ;P Dlaczegóż to wspominki przypisujesz końcowi roku? Na koniec roku wspomina się mijający rok, a nie epokę kamienia łupanego 😉

      • ~hanibal pisze:

        > Oj tak, do tego snu mam zaiste sentyment ;P Dlaczegóż to> wspominki przypisujesz końcowi roku? Na koniec roku> wspomina się mijający rok, a nie epokę kamienia łupanego> ;)Tak myślałem. 😛 No bo mnie się zbiera na podsumowania, więc i Tobie gratisowo przypisałem ową skłonność. 😛 Twoja pamięć jest niezbadana a jej zakamarki kryja wiele tajemnic. 😀 Przecież tak naprawdę nie wiemy ile masz lat… 😛

        • ~Czerwona pisze:

          Dobrze że tylko na podsumowania Cię zbiera 😉 I oby tak zostało, po Sylwestrze również ;D Hm, ostatnio przeprowadziłam sobie głupawy test na onecie, na wiek psychiczny, i mi wyszło, że jednak mam wiek idealny do wieku prawdziwego. Więc sam sobie wydedukuj, ile ewentualnie lat mam ;D

      • ~hanibal pisze:

        Tak myślałem. 😛 No bo mnie się zbiera na podsumowania, więc i Tobie gratisowo przypisałem ową skłonność. 😛 Twoja pamięć jest niezbadana a jej zakamarki kryja wiele tajemnic. 😀 Przecież tak naprawdę nie wiemy ile masz lat… 😛

  8. Ken_G pisze:

    Ty mi tu Hitlerem nie machaj, bo ja wczoraj oglądałam kawałek „Bękartów wojny” i tam ów był jeszcze paskudniejszy niż w innych filmach ;))) Poza tym dziś śnił mi się seks z jakimś Japończykiem, a P śniło się, że jadł zieloną kiełbasę. I kiedy porównaliśmy oba sny, stwierdziliśmy, że w sumie się nawet uzupełniają. I to i to o kiełbasie.

    • Czerwona pisze:

      Tylko niekoniecznie zielonej, no chyba że Japończycy są ufoludkami ;D I jak się podobały „Bękarty…”? Dla mnie kultowe ;D

      • Ken_G pisze:

        Chyba że to jakieś emo-Japończyki. Albo emo/electro ;)))”Bękarty…” oglądam na raty. Na początku nie chciałam tego oglądać, bo mam alergię na Tarantino. Zwłaszcza po „Planet terror”. Widziałam na razie tylko moment kiedy zabito Żydów u tego gościa, który ukrywał ich pod podłogą, a potem nagle poleciałam na sam koniec i obejrzałam masakrę w kinie. Tarantino spełnił chyba swoją fantazję: bezkarne strzelanie do Niemców. W końcu tamci strzelali do nich jak do kaczek.

        • ~Czerwona pisze:

          Ależ jakże to tak film profanować, to trzeba obejrzeć od a do zet! A nie tak strzelać tą myszką po całości 😉 Ja tam nie wiem, czy to było jego marzenie (chociaż zapewne w razie czego nie był w nim odosobniony), w każdym razie on musi mieć w każdym filmie jakąś masakrę, więc to akurat żadna nowość 😉

  9. ~anka pisze:

    zawsze czułam drzemiace w tobie zzzłoooo;) żeby tak lali od suk.., dziecko tworcze widze byłas, to dobrze świadczy o systemie wychowawczym twoich rodziców i o Dynastii, ha ha ha;) buziak!

    • ~Czerwona pisze:

      System się sprawdził, bo mam bardzo zdrowe podejście do życia, jak sądzę ;D Tylko za imaginacje senne nie odpowiadam 😉 No i klnę za dużo, przyznaję… Ale tam. Trudno, jakąś słabość trzeba mieć ;D

  10. ~Margolka pisze:

    Haha, pomysłowe z Was dzieciaki były ;)) Co do Dynastii, to ja kiedyś też – jako pieciolatka – czerpałam z niej inspirację ;)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *