Skrzywienie zawodowe 2

Czy wiecie, że:

* serce słonia wygląda jak piłka lekarska i waży około 20 kg, czyli tak niemal połowę mnie; widziałam je na pierwszym roku studiów, na zajęciach z anatomii i szczerze to dostać tym w głowę czy udo bym nie chciała 😉

* istnieje w chemii reakcja, zwana obrączkową, służąca do wykrycia azotynów i azotanów – sama ją przeprowadzałam i istotnie, na granicy warstw roztworów tworzy się brunatna obrączka. Mówię Wam, jakie to odlotowe uczucie zobaczyć, że dzieje się coś z niczego, i to w ułamku sekundy :) Trochę jak gotowanie 😉

* zostając w kręgu chemicznym – po dodaniu do podgrzanego chloranu potasu tzw. gumisia, czyli żelka, powstaje w kolbie bulgotliwe coś, co przypomina eksplodującą myśl szklanej kuli. A najlepsze, że taki chloran kosztuje tylko 4zł za 200g :) Obaczcie sami TU. Robimy?

* nie trzeba koniecznie rozdziabywać czy wyrywać listków, by obejrzeć układ ich komórek, wystarczy nałożyć na nie lakier do paznokci, poczekać, aż wyschnie, delikatnie ściągnąć warstewkę pęsetą i to obserwować pod mikroskopem. Tak się właśnie bada relikty, których uszkodzić nie wolno, bo są np. jedynymi znanymi lub możliwymi do pozyskania egzemplarzami.

* niektóre kaktusy mają „żeberka„. Sprytne sukulenty wykombinowały, że nie dość, iż będą egzotycznie wyglądać, to jeszcze takie sfałdowanie powierzchni zapewni im po pierwsze większe możliwości fotosyntetyczne i transpiracyjne, a po drugie pod różnymi kątami padania światła słonecznego różne części rośliny będą się nawzajem zacieniać, chroniąc przed przegrzaniem.

* nie tylko zwierzęta, ale i rośliny potrafią produkować feromony. Istnieje storczyk (Dendrobium sinense), który, jako ewenement w królestwie flory, w celach reprodukcyjnych wydziela pewien typ tegoż związku, charakterystyczny dla zaatakowanych, wystraszonych pszczół. Po co? Ano po to, by przywabiać szerszenie, które, jako drapieżniki, podnieca woń łatwej zdobyczy (przeciwnik zdenerwowany to zwyciężony przeciwnik). Przylatują i… wpadka z orchideą murowana :)

… wiecie? No to sprawdźcie, czy pamiętacie i TO.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

55 odpowiedzi na „Skrzywienie zawodowe 2

  1. ciemna_masa@poczta.onet.eu pisze:

    Biedny gumiś, jezu to straszne, nie mogę na to patrzeć, jak można tak miśki traktować, to się nazywa molestowanie, maltretowanie… zresztą co tam 4 zł, Ty patrz ile miśki kosztują 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Wiesz, misiek duży jest, można go na kilka razy, a w paczce za 2 zł ile takich miśków? Sporo całkiem, starczy i na eksperymenty, i na żarełko. Swoją drogą nie wiem, co bym wolała na jego miejscu – być zjedzoną czy wybuchnietą :)

      • ~ciemna pisze:

        misiek to jest biedny, dlaczego nie ma żelków w kształcie jakiejś osoby znienawidzonej np… wtedy to bym całą paczkę poświęciła w celach naukowo eksperymentalnych ;p

        • ~Czerwona pisze:

          Myślę, że to jest świetny patent, i do szkół by to mogli potem rozprowadzać, na zajęcia z chemii, może by było mniej agresji, a więcej wynalazków ;D

          • ciemna_masa@poczta.onet.eu pisze:

            i przestępczość by zmalała diametralnie ;P

          • ~Czerwona pisze:

            Hm, co do tego to akurat pewności nie mam, ale myślę, że życie zrobiłoby się bardziej… wybuchowe 😉

  2. ~motylek pisze:

    wiesz co… jest to coś w człowieku, co sprawia, że go podziwiam. serio. koniecznie znajdź pracę w swoim kierunku!

    • ~Czerwona pisze:

      Obawiam się, że w pracy o zwabianych szerszeniach nikt nie mówi 😉 No chyba że w palmiarni ;D

      • ~motylek pisze:

        oj chodziło mi o biologię ;P dlaczego mnie biologia tylko pod jednym względem interesuje?! 😀 a może to i dobrze 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Ależ kochana, ta jedna kwestia to tak naprawdę ciąg przyczynowo-skutkowy, który obejmuje szereg czynności, także tych fizyko-chemicznych, nie mówiąc o skutkach dalekosiężnych, więc to jest AŻ jedna kwestia ;D

          • ~motylek pisze:

            czyli wśród moich zainteresowań powinnam wymieniać biologię? 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Haha, tak, szeroko pojmowaną i, co najważniejsze – stosowaną ;D

          • mo_ty_lek_@poczta.onet.pl pisze:

            dobra, to ja dopiszę w moim CV. jak ktoś nie zrozumie, to niech zapyta- wyjaśnię 😉

          • ~Czerwona pisze:

            A gdybyś potrzebowała referencji, to skieruj go do mnie ;D

          • ~motylek pisze:

            haha masz to jak w banku 😀 zapisałam się na rosyjski, lalala 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Fajnie, ile razy w tygodniu? Tez bym chciała się na coś zapisać, ale żeby móc to zrobić, musiałabym zmienić pracę na bardziej ustabilizowaną… I sprawy domowe też – znowu mi się szpital zrobił w rodzinie, tzn. wcześniej ja rzygałam i tatę też coś brało, teraz przeszło na siostrę, za to jej synek ma coś z uchem, a siostrzenica katar… Dom wariatów 😉

          • ~motylek pisze:

            raz w tygodniu po cztery godziny :) może wytrzymam 😉 ojj to rzeczywiście masz szpital, przynajmniej coś się dzieje 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Raz w tygodniu dasz radę, dwa razy to już by było trudne, chociaż w sumie jak raz nie pójdziesz, to więcej w plecy… No ale należy wierzyć, że dasz radę, bo chyba szkoda by było kasy :) I kiedy zaczynasz? Bo już bym chciałapoznać troszkę nowych śmiesznych słów 😉

          • ~motylek pisze:

            zaczynam dopiero w połowie października. nie wiem, kiedy będę mogła pochwalić się śmiesznymi słówkami, bo najpierw trzeba opanować alfabet… 😉 no ale jak tylko coś „wpadnie” do mojego słownika, to natychmiast pospieszę Cię powiadomić 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Ha, nauka kaligrafii, ja bym chyba w tej materii była najgorszą uczennicą, bo bazgrzę jak kura pazurem… Ale tam wystarczy tylko kilkanaście literek, więc i tak nie jest źle, azjatyckich rysuneczków nic nie przebije 😉 Fajnie, że się zdecydowałaś, nowi ludzie, nowe wrażenia, to zawsze poprawia humor, nie mówiąc o tym, jak procentuje potem w życiu… :)

          • ~motylek pisze:

            ano właśnie dlatego się zdecydowałam. wiadomo- nie dla samego języka, ale i znajomości, czy jedynie zmiany otoczenia. kaligrafia zawsze była mocną stroną, więc może się uda 😉 a co do bazgrania, to ja zawsze tak ładnie pisałam, nawet jak musiałam szybko notować, a teraz? dziwnie mi się nawet długopis w ręku trzyma 😀 to przez kompa… masz to samo? czy to tylko mój poziom się obniża? 😉

          • Czerwona pisze:

            Nie wiem, ja zawsze bazgrałam, ale faktycznie, teraz bardzo mało piszę ręcznie, więc jest to już praktycznie nie do odczytania 😉 Ale za to na studiach byłam jedną z najszybciej piszących osób na roku i zwykle wszystko w swoich notatkach miałam :) Tylko się ludziska wkurzali, bo im to niestety nic a nic nie dawało ;D Hm, pewnie gdybym pracowała w biurze, to też już bym szału dostawała, ciągle wśród tych samych ludzi itd… Teraz mi się to właśnie marzy, bo towarzystwa mam aż za dużo chwilowo, ale po pewnym czasie i to by mi się znudziło. Ogólnie obawiam się, że nie wytrwam w żadnej pracy zbyt długo. Albo inaczej – wytrwam, tylko będę się kisić 😉

  3. ~Mela pisze:

    Liście potraktować lakierem do paznokci? A czy to im nie zaszkodzi? 😉 20 kg… Od takiego serducha to jak najdalej, toż to by mnie chyba poważnie uszkodziło.. 😉

    • ~Czerwona pisze:

      No gdyby je traktować kilkanaście razy dziennie, to być może, ale myślę, że i tak wolałyby to od zerwania listka 😉 Po tych zajęciach zaczęłam głosić, że słonie mają wielkie serce ;D

      • ~Mela pisze:

        Kilkanaście..a kto by tyle cierpliwości miał 😉 Ciekawe, czy można powiedzieć też, że jest to serce jak dzwon 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Myślę, że tak, w końcu słonie osiągają niezłą wielkość, i wiek. I dźwięki też 😉 Do malowania lakierem to chyba więcej niż mnóstwo kobiet ma cierpliwość, zwłaszcza kosmetyczek, a do malowania liści… hm, zapewne studenci, z musu 😉 No i pasjonaci… Wszak ja sama dla pracy magisterskiej dusiłam całymi godzinami nieszczęsne pyreczki w moździerzu ;D

          • ~Mela pisze:

            A po co je dusiłaś, okrutna?! 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Żeby zmiękły ;D I żebym mogła na nich poeksperymentować. Powinny być dumne, że poświęciły się dla nauki (chociaż może moje wyniki akurat nie były przełomowe ani opiniotwórcze, no ale starałam się) :)

          • ~Mela pisze:

            Biedne, ile się musiały nacierpieć;) chociaż może jakąś radochę w tym odnalazły…;) Na pewno starania zostały docenione, inaczej być nie mogło :)

          • ~Czerwona pisze:

            No pewnie że tak, wszak jestem tym magistrem – a ziemniaków jem mało, więc jakoś się ta moja zbrodnia na ich listkach rekompensuje 😉 Ech, i pomyśleć, że to już ponad rok minął… Strasznie ten czas leci, a moja pamięć w zastraszającym tempie wywala informacje, które nabyłam podczas wszystkich semestrów… Czemu nie zaczęłam tego bloga, gdy jeszcze miałam tyle do opowiadania 😉

          • ~Mela pisze:

            No, to nie ma czego żałować;) Jak to, Ty wciąż masz dużo do (o)powiedzenia..:)

          • ~Czerwona pisze:

            No tak, ale wcale nie rozwijam się w kierunku, który kocham… A tak lubię opowiadać o biologii. Chociaż może dla Was to lepiej, że już nie studiuję, bo bym Was zamęczyła ;D

          • ~Mela pisze:

            I to by się przydało jak najprędzej naprawić…A tak w ogóle robienie w życiu tego, co się kocha, to chyba jednak rzadkość.Ale czy to nas męczy? Przecież wiedzy nigdy dość, a o takich ciekawostkach nie mamy zielonego pojęcia, więc czerpiemy tu z tej Twojej wiedzy, ile tylko możemy:)

          • Czerwona pisze:

            Moze i rzadkość, ale to marne pocieszenie 😉 A ja zawsze się waham z publikowaniem takich postów, bo mam wrażenie, że piszę oczywistości i wybieram, przebieram te ciekawostki na wszystkie strony…

  4. ~kropkaxxx pisze:

    :) Lubie takie ciekawostki a szczegolnie te anatomiczne. Dzieki za ciekawa lekcje.

    • ~Czerwona pisze:

      A ja o nich lubię pisać, nawet wczoraj w tym celu wzięłam do ręki dawno zapomniany indeks i odświeżyłam sobie co poniektóre przedmioty ze studiów… Ach, to były czasy, zasypywano nas rozmaitościami, a teraz mi się już wszystko rozmywa…

  5. tubycie pisze:

    No i czemu mnie, kurde, takich ciekawych rzeczy nigdy nikt nie uczył 😉

  6. Ken_G pisze:

    Ciekawe te ciekawostki ;))) Zawsze lubiłam czytać takie coś i z nostalgią wspominam np. Focusa, którego się czytało z zapartym tchem.

    • ~Czerwona pisze:

      To prawda, ja też zaczytywałam się w Focusie, potem się nieco zepsuł, chociaż może to ja zaczęłam potrzebować czegoś więcej… Ale właśnie z ciekawości zerknęłam w necie i Focus ma się chyba dobrze. Zaraz będę w nim buszować, jestem głodna wiedzy! :)

      • Ken_G pisze:

        To ja też gorsza nie będę – ale pobuszuję po ruskich stronach, żeby nie było, że się tak obijam ;)))

        • ~Czerwona pisze:

          Ajj, toś mi poprzeczkę podniosła, a ja tylko angielskim operuję 😉 Ale dzisiaj mam labę, chata wolna, muza głośniej i jest gicio, jak to moja koleżanka mówi 😉

  7. monia.londyn@onet.eu pisze:

    ja tam do chemii nigdy nie palalam miloscia. moze dlatego, ze rzadko kiedy robilismy doswiadczenia, juz bardziej pamietam te z fizyki, ktorej nie lubilam jeszcze bardziej niz chemii. fajna ta technika z listkiem i lakierem do paznokci. zawsze mnie fascynuje jak ludzie na to wpadli? przytulam przytulasna:)

    • ~Czerwona pisze:

      A my nie robiliśmy żadnych doświadczeń w szkole i pierwszy raz do czynienia z kolbami i pipetami miałam na studiach. Szkoda wielka, bo chyba nic tak nie pobudza wyobraźni uczniów jak takie czary-mary z probówki… A fizykę swoją to już fokle zostawiam bez komentarza. Jestem świadoma, że to ogromnie interesująca nauka, a tak strasznie mnie z niej odarto i osierocono, chyba już niestety trwale…

  8. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    Najbardziej zaciekawiło mnie to serce słoniowe … i najgorsze jest to, że naszła mnie ochota na gulasz z serc i żołądków … hihihih

  9. ~hanibal pisze:

    Czuje się jakbym oglądał internetową wersję Galileo. :D:D

    • ~Czerwona pisze:

      To dobrze czy źle? Chcesz o tym porozmawiać? ;D

      • ~hanibal pisze:

        Dobrze.:) Twój blog do tej pory bawił. 😛 Teraz bawiąc uczy, a ucząc bawi. 😛

        • ~Czerwona pisze:

          Podoba mi się całkiem ta rola :) Chyba muszę częściej się takimi rzeczami zajmować, raz że frajda przy szukaniu, to jeszcze druga przy pisaniu i jeszcze trzecia przy czytaniu komentarzy :) Taki 3BIT, haha ;D To co, robimy eksperymenta? :)

  10. genever@op.pl pisze:

    dzieki tobie odkryłam, że mam jeszcze szare komórki! reaktywowały sie pod wpływem propagowanej przez cię wiedzy;) serce co ma 20 kilo? ciężko dźwigać taki balast…

    • ~Czerwona pisze:

      E tam, jak jest odpowiedni punkt zawieszenia, to nic ciężkiego, wszak nasze nogi też ważą, a jednak je podnosimy i brniemy. Przynajmniej zazwyczaj 😉 Mnie też ten post pomógł i postanowiłam, że zbieram pieniądze na prawko jazdy i potem na studia podyplomowe. Trzeba ruszyć z miejsca!

  11. ~MoHOHJdEKNdeuPk pisze:

    vVTNLb akeouekuwwwm, [url=http://uvteubhilvlt.com/]uvteubhilvlt[/url], [link=http://jkqpyowwhhjh.com/]jkqpyowwhhjh[/link], http://mnaazlyytnrk.com/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *