Gwiazdą być

Urocze skądinąd słówko „gwiazda” ma dla mnie pozytywny wydźwięk jedynie w przypadku błyskotek na niebie. Natomiast w znaczeniu osobowym niestety napawa wstrętem. Dlaczego? Ponieważ żeby zostać tak nazwanym, nie trzeba wiele. Tzn. zależy, jak na to patrzeć, bo dla mnie pokazanie publicznie nagich cycków lub opowiadanie każdemu o tym, z kim spałam, byłoby raczej nie do przejścia, więc może jednak jakąś trudność owe „gwiazdy” muszą pokonać. No i oczywiście zrobić to w odpowiednim, trendy towarzystwie z wyższej półki, przecież takie pokazy powinny być w odpowiednim świetle obfotografowane, a przebicie się do tak hermetycznego światka wymaga silnych łokci i kolan, i paznokci. Faktycznie ciężki kawałek chleba.

Chciałam się jednak bardziej popastwić nad tymi, które pojawiają się regularnie w prasie ze względu na dokonania „artystyczne”. A w szczególności nad gwiazdkami serialowymi.
Oczywiście nie neguję, iż w serialach grają dobrzy aktorzy. Sama oglądam kilka i nie mam nic przeciwko, aby zaczynać od tego swoją karierę. Ale na Boga – jak to się dzieje, że po zagraniu tylko jednej postaci w tylko jednym tasiemcu plus pojawieniu się na mnóstwie imprez zaczyna się być traktowanym na równi z prawdziwymi mistrzami? To klasę powinno się promować, nie zaś snobów i pseudointeligentów lansować.
I podkreślam: dystans do siebie! Oto cenny kruszec w showbiznesie – a nie sesje zdjęciowe z nowo narodzonym dzieckiem czy wzruszające opowieści o załamaniu nerwowym po rozwodzie. Na takie coś może sobie pozwolić tylko ktoś, kto naprawdę sporo już w życiu zrobił i zostanie to potraktowane przez publikę jako swoisty wyskok z przymrużeniem oka, ciekawostkę lub chwilowy cyniczny ukłon dla mas, nic więcej, bo i tak wiadomo, że człek ma klasę.

Dla mnie na miano gwiazdy zasługują wyłącznie ci, którzy spłodzili coś wybitnego. Którzy całym swoim życiem pokazują, że mają talent i potrafią go wykorzystywać bez podpierania się skandalami. Że to dzięki swej pracy i umiejętnościom zasługują na popularność, a nie odwrotnie.

Są u nas w Polsce tacy ludzie. Nawet wśród (stosunkowo) młodych. Wiecie, po czym można ich poznać? Po tym, że w wywiadach opowiadają o pracy lub w mądry sposób o życiu, a nie o tym, w jakiej sukni ślubnej pójdą do ołtarza. Po tym, że nie uciekają się do bezguścia i żenady w zdobywaniu fanów. Oraz po tym, iż potrafią się śmiać z samych siebie i z tego całego „gwiazdorskiego” otoczenia.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *