Zatem o spaniu, jak obiecywałam w „Początku”. Tak na szybko, bo już późno, a ja ostatnio owo spanie bardzo zaniedbuję…
Sen to taka dziwna rzecz. Tajemnicza, nie do końca poznana. Naukowcy próbują jakoś to wszystko wyjaśnić i nawet całkiem sporo już wiedzą. Fazy snu, różnice w długości u poszczególnych gatunków zwierząt, funkcje. Osobiście skłaniam się ku hipotezie, jakoby był to wynik porządkowania pamięci. Często śnię o czymś, co miało miejsce w ciągu dnia, nawet jeśli myślałam o tym tylko chwilkę. Z drugiej jednak strony zdarzają się również takie fantazje, iż pojęcia nie mam, skąd mi się one biorą. Np. dziś „byłam świadkiem” katastrofy lotniczej i szczerze nie wiem, dlaczego. Czasem mam wrażenie, że mój mózg działa wówczas niezależnie ode mnie, jakby chciał mi zasugerować, że nie interesują go moje problemy na jawie, gdyż ma ważniejsze rzeczy do roboty 😉
Inna sprawa to tzw. sen świadomy. Wtedy niby śpię, ale jednak w jakiś sposób mogę kontrolować, co się dzieje w mojej głowie. Gdy coś mi się nie sposoba, to mówię wtedy sama sobie – stop, to nie ma sensu, zmień coś, ma być tak i tak. To jest dopiero dziwne! Sterować snem – super sprawa! Trochę tak, jakbym reżyserowała kontynuację zdarzeń na podkładce tego, co umysł sam wygenerował. Niesamowite doświadczenie.
Bywa również, że występuję we własnym śnie jako ja, ale druga „ja” obserwuje moje poczynania z boku. Niekiedy w trakcie zaczynam się już gubić, która ja to ta prawdziwa ja. Można niezłą schizę załapać 😉
Poza tym mam intrygującą przypadłość. Mianowicie kiedy sobie postanowię obudzić się o konkretnej godzinie, to mi się zawsze samo z siebie udaje. Jakbym miała w głowie zegarek. Zupełne przeciwieństwo, jeśli chodzi o próby określenia czasu świadomie w dzień (bez użycia podpórek rzecz jasna ;)).
Z ciekawostek – potrafię płodzić całe serie tematyczne. Kiedyś miałam tydzień pod hasłem „zbrodnie”. Dzień w dzień a to mi ktoś kogoś zabijał, a to ja kogoś zabijałam, a to uciekałam przed mordercą, a to znajdowałam zwłoki w lesie… Aż zaczynałam się zastanawiać, czy to już przypadkiem nie ma jakiegoś głębszego sensu, mimo że nie wierzę w takie rzeczy…
Równie smakowity sen miałam ostatnio – robaki mi się zalęgły w komputerze. Cudownie…
Dawno temu zaś na ulicy sprzedawali u mnie renifery. To akurat całkiem sympatyczne
Chyba założę sobie w zakładce „Szkice” post o snach i będę tam sukcesywnie je spisywać, bo niestety nawet te najciekawsze ostatecznie ulatniają się z pamięci.
Umysł to chyba wciąż największa zagadka świata…