Czekając na przedawnienie

Leżałam sobie na łóżku, słuchałam „Luxurious” Gwen Stefani i gapiłam się w sufit. Ot, typowy relaks. Tym razem jednak, gdy zwyczajowo leniwie przemierzałam wzrokiem połacie jednolitej bieli, mój spokój zburzyło pojawienie się CZEGOŚ. COŚ owo majtało mi w prawo i lewo, i w poprzek, kojarząc się niemile ze strychem lub krzakami w tropikach.

Kurcze, pomyślałam, co tu robi pajęczyna bez pająka?
Natychmiast zaczęłam szukać winnego. No i znalazłam. Jak byk metr dalej spokojnie zwisał złotook. Nie żebym podejrzewała owady o tworzenie pajęczyn, ale nie ma dymu bez ognia, nie ma pajęczyn bez ofiary. Tzn. są, lecz chodzi o generalną zasadę.
A że zauważyłam złotooka, to i komarowi się dostało zainteresowanie. Nieżywemu oczywiście. Smęci sobie truchełko już chyba od roku, zachowując autentycznie wszystkie kształty, całkiem rozczulające, powiem szczerze, bo nóżki ma toto podwinięte embrionalnie, bezbronne skrzydełka rozplaskane męczeńsko, zwierzątko do rany przyłóż, niech skonam. Ilekroć na nie spojrzę, odczuwam wyrzuty sumienia. Obawiam się, że kiedyś w końcu na mnie spadnie w ramach zemsty. Chociaż z pewnością nie byłoby to tak irytujące jak znalezienie na swojej szyi podczas snu w kompletnych ciemnościach ćmy, tudzież szczypawy w nieskalanej pościeli koło nieskalanego mego kolanka, bądź dokonanie wstrząsającego odkrycia, że komarnica (podobna do komara, tylko 10 razy większa), którą się trzasnęło na suficie, wylądowała właśnie na twarzy uśpionej koleżanki i ożyła…

Mam też drugą mumię, tym razem przewleczoną po całkiem sporym terenie. Efekt całkiem przypadkowy, nie żebym się znęcała. W sumie genezy nie pamiętam, ale zdaje się, że ofiara została zgładzona gazetą, zważywszy układ kwadrata, jaki przybrało rozdyźdanie, oraz losowo zachowaną literkę.

O, znalazłam jeszcze dwa ślady. Jeden mały, widać niedorostka zamordowałam, drugi zaś znów popaćkany, aha, już pamiętam, moja najdłuższa walka.

Jednakże i tak najbardziej znamienne są sufitowe odbicia stóp. U mnie widnieje tylko subtelny singiel, za to u rodziców do wyboru, do koloru. I taka oto ujawnia się różnica między fachowcem a desperatami: oni za pamiątkę mają anonimowe tragedie, nawet bez zbiorowej mogiły. Ja wykazuję naoczny szacunek dla zmarłych, zaś każdą sprawę znam ab ovo. A właściwie ab imago, ale przecież nie wiadomo, co było pierwsze, jajko czy kura. Znaczy komar. A w sumie pajęczyna…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

49 odpowiedzi na „Czekając na przedawnienie

  1. Czerwona pisze:

    BNNKM

    • ~KyokoMai@vp.pl pisze:

      No wiesz… pajączki nie są złe… chociaż komarów też mi szkoda… mnie komary nie kąsają. Nigdy ich nie zabijam. One też chcą żyć. Mają swoje plany, nadzieje, marzenia… i tu nagle co? To tak, jakby nas zabijano za to, że… oddychamy. Albo jemy. Komuś to też może przecież przeszkadzać! Nieprawdaż? :DNie ma to jak odwiedzić Wasze blogi po ciężkim dniu pracy :)

      • ~Czerwona pisze:

        Gdyby Cię żarły non stop, to byś inaczej śpiewał ;P Współczuję Brasil, będzie cierpieć przez Twoje miłosierdzie… ;P

        • ~KyokoMai@vp.pl pisze:

          Posmaruje się ją jakimś środkiem odstraszającym owady i już. Ale żeby tak od razu zabijać? :) No kleszczy nie bardzo lubię… ale komarki? Takie śliczne stworzonka… ;DPS – pracujesz w poniedziałek? ;>

          • Czerwona pisze:

            Pracuję, pracuję, ale wpadnijcie po 16, albo i po 17, bo wcześniej może być koordynator… A paskudztwa do smarowania nie zawsze odstraszają, za to zawsze paskudzą skórę, wysuszają i fokle a fe!

          • kyokomai@vp.pl pisze:

            Zaprawdę powiadam Ci, koordynator na pewno by mnie polubił ;D

    • ~brasil pisze:

      ja mogę napisać tylko jedno: na pohybel komarom! i nie byłoby mi szkoda mojego sufitu żeby jakiegokolwiek na nim rozpłaszczyć 😀

  2. ~kropkaxxx pisze:

    Czerwona nie wiem co palilas ale fajne masz jazdy :)

    • ~Czerwona pisze:

      Ja nie palę, jestem orędowniczką bardziej ekologicznych metod – np. kataru, który uderza do głowy 😀

      • kropkaxxx pisze:

        O matko tego wystepujacego przy bolu zatok?? Straszne swinstwo! Na szczescie trudno sie od niego uzaleznic :)

        • ~Czerwona pisze:

          Ja czasem podejrzewam, że własnie jestem uzależniona, biorąc pod uwagę częstotliwość mojego kataru… :/

  3. ~Zadra pisze:

    To ja w swojej firmie miałem na ścianie przy biurku przygwożdżoną gazetą muchę. I specjalnie jej nie zrzucałem w ramach eksperymentu czekając, kiedy sama sie odczepi lub też rozłoży. Minęło ciut ponad cztery lata, a mucha nadal jak tkwiła na ścianie, tak tkwi… I teraz nawet jak mnie tam nie ma, nikt jakoś jej nie uprzątnął :)

    • ~Czerwona pisze:

      Teraz to już to pewnie traktują jako pamiątkę po dobrych czasach, gdy Ty tam pracowałeś ;P Hahaha, ale pomysł przedni, szkoda że u mnie to nie przejdzie, chyba że na zapleczu, ale ze względu na to, że od grudnia działam tam po omacku, bo tak ciężko im zawołać elektryka, to doprawdy wyzwanie…

  4. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    Jak ja starsznie nic z tego nie zrozumialam …. buuuuu :-(((

  5. Ken_G pisze:

    Myślałam przez moment, że subtelnie zmieniłaś temat na niesubtelnie erotyczny – stópki na suficie i takie tam. A u mnie tak krucho z kondycją… A tu widzę, że dalej o komarach ;))) U nas w pokoju żadnych śladów nie ma, bo świeżo malowany. Zresztą spróbowałabym tylko kogoś pacnąć i utrwalić na ścianie! Zaraz by przyleciał pan Wojciech z magazynu i skrupulatnie wszystko podliczył. Każdą nóżkę ;D

    • ~Czerwona pisze:

      A to on taki ekolog, czy maniak czystości? Ciekawe, ile by Ci policzył za każde odnóże. Kara umowna? 😀

      • Ken_G pisze:

        Aż strach się bać co on mógłby wymyślić ;))) Ani to ekolog, ani maniak czystości. To po prostu pan Wojciech – mały posturką, a moc ma wielką ;D

  6. ~w-i-a-r-a pisze:

    i dobrze im tak! niech żyją pająki i ich pajęczyny! nienawidze komarów!

  7. ~Mela pisze:

    Nie lubię pająków…

  8. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    Donosze uprzejmie, ze zostalas nominowana do Kreativ Blogger Award :-) co z tym fantem zrobic znajdziesz na moim blogu w poscie z o3. marca. I to wcale nie jest podpucha :-)))

  9. moja_opowiesc@op.pl pisze:
  10. ~Forever alone pisze:

    No popatrz a mówiłaś że się nudzisz w pracy a możesz prosektorium sobie tam w między czasie otworzyć:)

  11. ~magda pisze:

    Desperacko nienawidzę komarów. A zwłaszcza komarów płci pięknej. Na widok tego owada wpadam w furię, miotam się wściekle po pokoju i potrafię całą noc czuwać z kapciem w ręku, polując na ofiarę.

  12. ~ciemna pisze:

    Jezu aż mi ulzyło już się bałam, ze tapnięcie czy jak to to się nazywana dostrzegłaś lub ze Ci sufit na głowę spadał… nie słuchaj Gwen wyostrza Ci wzrok ;P

    • Czerwona pisze:

      Wiesz, to by nie było takie zaskakujące, już raz mi się lało na głowę, mam teraz bardzo atrakcyjne pęknięcie wzdłuż sufitu…

  13. ~M. pisze:

    Opisałaś wszelakie robaczyska w Twojej okolicy, a o Dyziu ani słowa! Co tam u niego? Zapadł w sen zimowy?Pozdrawiam już prawie wiosennie!

    • Czerwona pisze:

      Ależ nie wszystkie, zapomniałam o truchle biedronki… 😉 Dyzio ani myśli spać, aktywny się zrobił już od 2 miesięcy i sam się żarcia domaga! Bardzo też polubił Zagadkowego i nie wiedzieć czemu kiedy tylko ów u mnie jest, Dyzio zawsze wychyla z kąta ciekawski nos. Może dlatego, że Zagadkowy zawsze okazuje mu sporo zainteresowania, w przeciwieństwie do właścicielki… ;)Pozdrawiam, i jakie mi tam wiosennie, dzisiaj było zimnoooo!

  14. ~hanibal pisze:

    A myślałem, że ja jestem okrutny… jak widać są straszniejsze rzeczy na tym świecie niż kanibalizm… 😛 Niezłe masz pobojowisko :) niektórzy pracują na takie efekty latami 😛

    • Czerwona pisze:

      No a myślisz że ja to w 5 sekund zrobiłam? To w pocie czoła powstawało! Ciężka harówa, mówię Ci :)

  15. monia.londyn@onet.eu pisze:

    o jeny! ale mam kumpele! jedna z przyjemnoscia oddaje sie cieciu jelit i watrobek i nie-wiadomo-czego-jeszcze na kawaleczki, a druga zbiera truchla owadzie. a tak poza tym wszystko w poznaniu ok? ;D

  16. genever@op.pl pisze:

    u nas wisi na pajęczynie owad z zielonymi, slicznymi skrzydełkami jak u ważki, wisiał sobie całą zimę i dzięki tobie zauważyłam, że znikł!!!

    • Czerwona pisze:

      To na bank złotook, bardzo pożyteczne stworzonko, jego larwy wyżerają od środka szkodniki… I koniecznie trzeba je zimować, bo na dworze giną! Pewnie się zaszył gdzieś. No chyba że zdechł w końcu, też się zdarza 😉

  17. ~motylek pisze:

    coraz bardziej mnie zadziwiasz…

  18. ~BUBA pisze:

    Pierwszy to w ogóle był kogut tak myślę….

  19. shitana@op.pl pisze:

    I dobrze im tak! Ja tęz je tłukę ile wlezie skoro one mnie chlają ile wlezie i gdzie popadnie i wcale a wcale ich to nie obchodzi w co gryzą i jak często! 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *