Jakoś tak dziwnie się stało, że wiedziałyśmy, gdzie ma się odbyć ślub, ale zupełnie nie przyszło nam do głowy zapytać, gdzie będzie wesele 😀 Niestety uświadomiłyśmy to sobie dopiero, gdy para młoda gnała BMW, aż się kurzyło, a my starałyśmy się za nią nadążyć, zamykając tym samym weselny korowód. Złamałyśmy chyba tysiąc przepisów, ale miałyśmy do wyboru jeszcze tylko rezygnację z imprezy, gdyż nikogo prócz panny młodej nie znałyśmy, a ona nie miała telefonu To była pogoń! darłyśmy się co rusz, najbardziej kiedy wjechał nam przed pysk traktor i dyrdolił w żółwim tempie pół wsi, bo przecież nikt za nami nie czekał, a tak po prawdzie to trzy czwarte drogi pędziłyśmy w dodatkowej niepewności – czy aby na pewno ten samochód przed nami to „nasi” 😀 Odetchnęłyśmy dopiero na miejscu.
Wesele było zacne, naleweczka babuni pozbawiła nas na chwilę tchu, ale dałyśmy radę, bawiłam się z powodzeniem w fotografa, pstrykając zdjęcia typu „pan młody patrzy na zegarek, a panna młoda ma nienawistne spojrzenie”, które wszyscy jednogłośnie uznali za najlepsze ze wszystkich 😉 W tańcu najlepszy był dziadek, przy twiście tak nami zakręcił, że kumpela złapała kolkę, ja godną zadyszkę, a po dziadku nie było znać nawet cienia wysiłku. O 4 rano, kiedy już prawie zwisałam na krześle, podszedł do nas świadek i próbował napoić wódką, a gdy odmawiałam zaciekle, rzucił szantaż emocjonalny pt. „ze mną się nie napijesz??”. Udałam głupa, że niby skapitulowałam, a gdy oddalił się w celu przyniesienia trunku, prędko napełniłam sobie kielonek spritem 😉 Tak to ja mogę pić wódkę, czemu nie
Nocować miałyśmy w domu panny młodej, i oczywiście znów nie wpadłyśmy na to, by dowiedzieć się o adres 😀 Wiedziałyśmy tylko, że nocuje tam również ciocia nowożeńców, więc przeczepiłyśmy się do niej jak rzep, a gdy tylko znikała nam z oczu, odczuwałyśmy małą panikę. Szczęście jednak sprzyja głupim i ostatecznie dotarłyśmy wszędzie, nawet do domu się udało 😉
Welonu nie złapałam. Alleluja!
Pierwszy (choć jak skończę ten megakoment, to pewnie już ktoś zdąży się wpisać 😉 Poprzednio nie pisałem, bo stwierdziłem, że kumulatywnie skomentuję oba wesela – tak szybciej i ekonomiczniej czasowo 😉 Ad rem: Mam wrażenie, że wcześniejsze wesele było ciekawsze (no chyba, że przy opisie tego spieszyło Ci się bardzo, lub nie miałaś weny). Tutaj to na pierwszym planie głównie problemy związane z przemieszczaniem. Oby tylko ta pogoń za orszakiem pojazdów weselnych nie skończyła się otrzymaniem dodatkowych, nietanich fotografii weselnych ;-/ Wszak obecnie stawiają wszędzie te gołębniki jak nakręceni… Poprzednie wesele było chyba atrakcyjniejsze towarzysko, choć i mnie od razu też się cisnęło na usta pytanie – co tam robili zajęci faceci bez swoich partnerek i do tego jeszcze bezczelnie udawali wolnych i zainteresowanych… Przecież na weselach raczej nie rozdzielają zaproszeniami par, zwłaszcza związanych węzłem małżeńskim. A jeśli nawet, to porządny facet nie idzie wtedy na taką imprezę! Ach, ten nasz męski ród… Na koniec najważniejsze: następnego opisu wesela oczekuję z Tobą w roli rzucającej welon!!! THE END:-*
Wiesz, nie zawsze chodzi o to, żeby było szybciej 😉 To prawda, na pierwszym weselu towarzysko było lepiej, pewnie dlatego, że byłyśmy większą paczką, a tutaj tylko we dwie, w dodatku nie czułam się najlepiej i nie chciało mi się zbyt szczególnie balować 😉 Mnie też ci panowie zdziwili, szczerze współczuję partnerkom… Niemniej dobrze, że o tym wcześniej nie wiedziałam, przynajmniej się wybawiłam 😉 Tylko trochę mi niemrawo jest, zwłaszcza że widocznie jestem już w wieku, gdy wszyscy są zaobrączkowani albo zajęci… Nie sądziłam, że się będę takimi rzeczami przejmować, a tu jednak trochę już zaczynam, kurde, starość 😉 Na moje wesele nie licz nawet, wolałabym wydać siano na Bora Bora niż na jedną noc wątpliwej zabawy 😉 Chociaż niewykluczone, że mi się odmieni, białą kiecę i kwiecie akurat bym chciała 😀 Tylko z kim, z kim, się pytam ;)No a co z Tobą? Może ja też bym chciała poczytać o rzucaniu krawata? :*
Pisałam wczoraj komcia, ale nie ma go :)Zdaje się, że byłyśmy na weselu w tym samym czasie, ja 11 sierpnia i przydał mi się bardzo taki reset, a impreza butelkowa była przednia, jakoś dotarłam do domu, ale sporo zaników pamięci mam z tamtego wieczora :)) Welon prawie złapałam, ale postanowiłam być taka dobra, że zwiałam od niego ciągnąć w moje miejsce kuzynkę obok 😀
Masz szczęście, ja byłam ciężko przerażona, gdy panowie łapali, i trzymałam kciuki za seksownego strażaka (który potem też okazał się zajęty), byle tylko nie musieć tańczyć z jednym takim totalnie spoconym kawalerem, bo tego bym chyba nie zniosła 😉 Faceci mają lepiej, łapią jako drudzy i zawsze wiedzą, czy warto, czy nie, a my się musimy jeszcze stresować, kto będzie partnerem w niedoli 😉 Haha, no ja też mam zaniki pamięci z tamtego wesela 😀 Widocznie taki dzień był, podatny na alkohol 😉
no to wesele wydaje sie byc emocjonujace i sensacyjne wrecz! u mnie juz chyba wszystko ok, mialam chyba jakis wlam hi hi;) bezensu
Poprzednie takie było, to drugie już dużo spokojniejsze, pomijając aspekt gonitwy itd. 😉 I czułam się na nim trochę tak nie bardzo, wiesz, kobieca dolegliwość dopadła, nie miałam dnia na imprezowanie…To dobrze, bo już się zastanawiałam, co się dzieje! Buziak
Się „rozweselili” ludzie! Zawsze irytowały mnie takie imprezy, ale bywają też miłe… dla oka;) Pozdrawiam.
Mnie irytują nadal 😉 Już zapowiedziałam, że nie życzę sobie wesel przez kolejne dwa lata co najmniej, wystarczy! Zwłaszcza że nie miałabym ochoty kupować nowej kiecki 😉
To widzisz, było łapać welon, to może następne będzie Twoje. :)Na weselu mojej przyjaciółki złapałem krawat od Młodego, ale póki co na moje wesele się nie zanosi…Muszę zapytać Wróżki, czy złapała wczoraj welon
Było czytać poprzednią notkę ;P Złapałam welon tydzień wcześniej, dwóch wesel nie potrzebuję, to i drugiego łapać nie zamierzałam ;P A Wróżka chyba złapała
Kolejna impreza? No no no, powodzi Ci się 😉
Nie, już nie, przez te wesela jestem kompletnie spłukana 😉
Ooo, tak to i ja mogę pić wódkę. Ale, że gazowaną? 😀
Zawsze możesz wlać niegazowaną wodę Ja wlałam to, co było przezroczyste i pod ręką 😉
a bo po co sobie głowę adresami zawracać, daj spokój :Płamanie przepisów jest super 😛 do momentu kiedy uroczy pan w mundurze wypisuje mandat 😛
Cóż, mimo szczerych chęci uroczego pana nie spotkałyśmy… Co najwyżej możemy mieć bardzo urocze zdjęcie 😉
yhm…nie uważasz, że to takie nieprzyjemne, kiedy ktoś robi Ci zdjęcie znienacka i jeszcze w dodatku każe płacić za to, że kiepsko się na tym zdjęciu wyszło? 😛 Nic dziwnego, zdjęcia w ruchu ciężko zrobić 😛