Ci cholerni właściciele psów

Właściwie pierwotny tytuł brzmiał: „Te cholerne psy”. Ale jakby się tak zastanowić, to zwierzaki nie są winne głupoty ludzkiej. Robią wszystko instynktownie lub tak, jak je się nauczy bądź przyzwyczai.
Ludzie w sumie też, ok. Ale chyba mają jednak więcej możliwości intelektualnych. Nie wszyscy oczywiście, ale chyba większość. Chociaż po tym, co wyprawiają, tego nie widać, no ale jestem biologiem i wierzę badaczom na słowo.
Kochani (tfu) właściciele psów! Pomyślcie mózgiem, nie siedzeniem!
Po pierwsze, psa wielkości i wagi człowieka trzyma się na smyczy. Jak zwierzę już musi się wyhasać, to zakładamy mu kaganiec!!! I błagam, przestańcie tłumaczyć, że ten pies nie ugryzie. To najgłupszy wykręt, jaki można wymyślić. Przecież to oczywiste, że ten pies SWOJEGO nie gryzie, bo po co miałby to robić? Żeby żarcia nie dostać? Domowników musi tolerować – instynkt samozachowawczy. Ale taki sam instynkt działa w terenie. Tyle że jest na coś innego ukierunkowany. Nie na chęć przypodobania się grupie, tylko żądzę mordu lub kopulację. Względnie zabawę. Pół biedy, gdy to ostatnie. Nie dalej jak dziś biegał sobie wielki pies po parku. Miał kaganiec. Z daleka zaś nadleciały dwa równie wielkie psy. Bez kagańców.
Nie wiedziałam, że wielki pies może się tak wystraszyć, żal mi go było takiego bezbronnego, ale niestety wybrał sobie mnie i moją ławkę, aby się schronić. Wtedy to zaczęłam się bać i ja, oczywiście tych dwóch bez „zabezpieczenia”. Byłam w takim szoku, że nawet nie opier*liłam tych DURNYCH właścicieli. Tyle się mówi o pogryzieniach przez psy, a ludzie jak głupi byli, tak i są. Gdyby to jakieś dziecko biegło, a im coś się w nim nie spodobało? Przecież NIGDY do końca nie poznamy zwierzaka i nie wiemy, co mu strzeli do głowy. I nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. Czy więc nie lepiej dmuchać na zimne? I nie zasłaniajcie się nieodpowiedzialnością rodziców etc. To swoją drogą, ale wy też macie obowiązek przewidzieć taką sytuację i jej zapobiec! Poza tym przytoczony przeze mnie przykład najlepiej dowodzi, że zwierzaki też by wolały taki stan rzeczy, byłoby bezpieczniej także i dla nich. Jeśli zatem nie przekonuje was bezpieczeństwo dzieci (co by mnie nie zdziwiło, zważywszy częstość wypadków), to może chociaż ochrona ulubieńca trochę kogoś uczuli na problem. Tak więc proszę, chociaż kaganiec, najlepiej skórzany, żeby psiak nie złamał komuś metalem nogi, tak jak mojej ciotce. Chociaż szczerze mówiąc to za smycz byłabym równie wdzięczna, zwłaszcza gdy idę pobiegać lub jadę na rowerze, bo, jak by to powiedzieć – nie studiowałam psiej psychiki i nie wiem, kiedy szczekanie i szaleńczy pęd za mną to sygnał zabawy, a kiedy nienawiści. I wątpię, by wiedział to właściciel.
Inną sprawą są odchody. Po prostu szczyt chamstwa. Sorki, ale kupa psa różni się od kupy kota czy żółwia wyłącznie rozmiarami. A jakoś właściciele kotów czy żółwi nie marudzą, że muszą je uprzątać. Pewnie dlatego, że w przeciwnym razie by śmierdziało w domu; a sprytni „psiarze” po prostu wyjdą przed blok i sprawa załatwiona. Mam szczerą nadzieję, że w przyszłym życiu codziennie będą włazić w gówna na trawniku, chodniku itd. W każdym razie przydałaby się jakaś terapia szokowa. Ludzie!!! Kupy się SPRZĄTA!!! I to naprawdę nie boli!!! I nie uwłacza żadnemu myślącemu człowiekowi! Uwierzcie!!!
Kolejna rzecz – jazgot za ścianą. Zdziwienie? To włączcie kiedyś dyktafon po wyjściu z domu. Przy was zwierzaki nie szczekają, bo nie są same. Ale inaczej rzecz się ma, gdy jesteście w pracy. Wtedy co wrażliwsze psy po prostu umierają z tęsknoty, co się przejawia w postaci hałasu. Zapewniam, iż nie dość, że w sąsiednim domu można cholery dostać od tego wycia, to jeszcze zwykle żal stworzenia. Zwykłe okrucieństwo. W tej sytuacji widzę tylko jedno rozwiązanie. Po prostu nie decydować się na psa, gdy się wie, że będzie sam przez długi czas w ciągu dnia. To nie jest zabawka, którą się bierze dla zabicia czasu, dla własnej przyjemności, a w każdej chwili można odstawić od piersi. Bardziej bym to porównała do posiadania dziecka – duża radość, ale też duża odpowiedzialność.
Dlatego apeluję o dojrzałość, bo sposób, w jaki się zajmiecie zwierzęciem, może mieć wpływ nie tylko na jego i wasze życie.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na „Ci cholerni właściciele psów

  1. futryna@op.pl pisze:

    Dokładnie… Nieraz się boję niektórych psów na ulicy! A naprawdę rzadko zdarza mi się widzieć wielkiego psa z kagańcem. Co do tego sprzątania po zwierzaku… Powiem tak, zawsze kiedy idę po trawie muszę bacznie obserwować czy nie wdepnę zaraz w jakąś niespodziankę, bo jest ich pełno i to jest naprawde wkurzające. Futryna.

  2. ~małarurka pisze:

    Niestety właściciele piesków za bardzo są zapatrzeni w swoich pupili żeby zauważyć ich wady. Ja akurat wychowywalam się z psem i nie boje sie nawet tych dużych ale przyznam Ci racje, że dla bezpieczeństwa duże psy powinny mieć kaganiec. Co do resztek które pieski zostawiaja też jestem zdania, że trzeba je sprzątać, sama to robie i jestem chyba jedyna na osiedlu bo gdy to robię ludzie patrą na mnie jak na ufo! Natomiast uwierz, że na halas jaki pies robi podczas nieobecności wlaściciela nie zawsze da się coś zaradzić. Kupując psa nigdy nie wiesz jaki będzie. Suczka którą miałam poprzednio nie miała nic przeciwko żeby siedziec sama natomiast teraźniejszy gentelman jest glośny jak diabli ale myslę, że przez to jest dobrym straszakiem na złodzieja. pozdrawiam

    • ~Czerwona pisze:

      Wiem wiem, toteż napisałam, że chyba jedyny sposób to nie kupować wcale. Rozumiem w domkach jednorodzinnych. Ale w bloku to jest naprawdę uciążliwe, bo słychać każdy podniesiony głos sąsiada, a co dopiero ujadającego psa… Albo wybierać rasy, które niespecjalnie szczekają, są takie… Ale to chyba utopia 😉

  3. ~esti pisze:

    A propos wielkich psów i ich właścicieli. W bloku, w którym mieszkam wraz z rodziną (mąż i dwoje małych dzieci) mieszka też pan, właściciel amstafa. bije go na każdym kroku, za najmniejsze przewinienie, gumową pałką, kopie w przyrodzenie i rąbie pięścią miedzy uszy. Nie krępuje się nawet przy sąsiadach. Panicznie się boję że ten zwierzak kiedyś nie wytrzyma i kogoś pogryzie jednocześnie modlę się żeby w pobliżu nie było akurat nikogo z mojej rodziny.

    • Czerwona pisze:

      Rany… Zgłaszaliście to gdzieś? Biedny zwierzak. Twoje obawy są uzasadnione, bo agresja rodzi agresję, i tak kółko się zamyka. A ucierpi na tym jak zwykle pies… Smutne.

      • ~esti pisze:

        Zgłosiłam na policji fakt iż pies wyprowadzany jest bez kagańca, niestety mój sąsiad się dowiedział o donosie i potem mi się odgrażał że jak chcę wojny to on mi ją zorganizuje. Wówczas nie mogłam sobie pozwolić na żadne ryzyko bo pod sercem nosiłam mojego młodszego synka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *